Myvern sam nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Zaszlachtowali Blaka.
Olbrzym leżał nieprzytomny na piasku i dyszał ciężko, dogorywał.
To co działo się trochę dalej, też przekroczyło jego oczekiwania. Jamila i Magoo spadli prosto na tłum. Upadek z tej wysokości raczej do przyjemnych nie należy.
Myvern spojrzał na Blaka posępnym wzrokiem. Wątpił by wojownik jeszcze kontaktował, ale mimowolnie, jakby chcąc się wytłumaczyć z tego co się stało rzekł: - Sam tego chciałeś koleżko. Przykro mi, że tak się skończyło... - Ker! Możesz podać mi mój sejmitar?
Jak to mężczyzna, Myvern był przywiązany do swoich zabaweczek. Nie lubił się z nimi rozstawać, a ich strata byłaby dla niego istną tragedią, utratą sensu życia. Zakrwawiony sejmitar z kościaną rękojeścią leżał na piasku areny, tam gdzie Solettan go upuścił. Towarzyszka spełniła prośbę, po czym w prześmiewczy sposób kiwając głową powiedziała: - Faceci!... Wieczni chłopcy
Myvern odwzajemnił jej krótkim uśmiechem, ale zaraz spoważniał, przypomniał sobie w jakiej sytuacji się znajdują. Spojrzał jeszcze raz na Blaka i chwycił broń oburącz. Zimna klinga przeszyła coraz wolniej bijące serce wojownika, kończąc jego żywot na tym świecie. Czas jakby zwolnił, dźwięk ostrza wchodzącego w ciało zmieszał się z ostatnim, głuchym jękiem półorka i owacjami szalejącej z radości publiki. - Spoczywaj w pokoju... – Skróciłem mu męki. A teraz musimy się szybko dostać do Jamili! - zwrócił się do Kerin.
Pobiegli w stronę ściany areny, Solettan po drodzę zerwał jeszcze pakunek z szyi martwego miśka i „pożyczył” od jednego z poległych wojowników sztylet.
Stanęli pod ścianą. - Trochę wysoko. - powiedziała złotowłosa towarzyszka - Wskakuj mi na barki, przygotuj sztylet. Te ściany mają już swoje lata, w dodatku mają dużo ubytków i dziur po sękach. Można się wspiąć, a sztylet posłuży ci jako czekan. - powiedział nachylając się. Dziewczyna jednym kocim ruchem wskoczyła na ramiona towarzysza zapewniając mu widok wart okrągłe miliony złotych monet. Myvernowi przypomniało się, jak wspólnie z Jamilą wracali do "Wieczornego Cienia". ~Chyba mam deja vu.~ Nie chodziło mu tu bynajmniej o nazwę zjawiska jakie miało teraz miejsce w jego spodniach. Istotnie obrazy z tamtej pamiętnej nocy od widoku jaki teraz miał przed oczami były bardzo podobne. - Teraz wyrzucę cię do góry! Przygotuj się!
Lekka jak piórko Kerin wyleciała jakieś pół metra w górę, do końca ściany miała już dość blisko. Wykorzystując nóż i dziury w ścianach zwinie wspięła się na górę. - Jestem, zaczekaj chwilę!
Dziewczyna zniknęła za ścianą. Po chwili na wysokość oczu Myverna zsunął się biały sznur sporządzony z kilku związanych razem obrusów, którymi prawdopodobnie nakryte były stoły na górze. Solettan szarpnął kilkakrotnie białe płótno, by sprawdzić czy wspinaczka jest w miarę bezpieczna i z nożem w zębach rozpoczął wspinaczkę. Nie dotarł do celu tak sprawnie jak Kerin, jednak jego czas nie był zły. W końcu miał do pokonania kilkakrotnie dłuższą drogę, dodatkowo w zbroi. - Dobra robota. - wysapał i uśmiechnął się do Ker, kładąc rękę na jej ramieniu.
Stał zdyszany wśród wywróconych stołów i połamanych krzeseł. W końcu wzrokiem odnalazł Jamilę. Leżała na deskach, poharatana, krwawiąca, nieprzytomna. Kilka metrów dalej rozpłaszczył się Magoo w niewiele lepszym stanie. Miał tyle szczęścia, że spadł na mięśniaków Hassana, którzy zmniejszyli impet upadku, przy okazji oddał Myvernowi i reszcie sporą przysługę. Panowało tu zamieszanie, wszędzie biegali ludzie. - Osłaniaj mnie. Nie wiadomo co może się zdarzyć. Ja postaram się sprawdzić co z Jam. - powiedział, przekazując towarzyszce swój miecz oraz łuk z kołczanem - mogą ci się przydać. Dbaj o nie. - powiedział z poważnym wyrazem twarzy, patrząc dziewczynie w oczy. Wiedział, że może zaufać Kerin, ale czuł się tak jakby właśnie wyrzucał z domu rodzonego syna, którego nie miał, lub co bardziej prawdopodobne nie wiedział o jego lub może nawet ich istnieniu.
Popędził do leżącej Baklunki. Przyklęknął przy niej, nachylił głowę nad jej ustami, po czym przyłożył ucho do okazałego biustu zroszonego krwią. ~ Cholera. Nie jest dobrze...~
Myvern nie zwlekając, podjął próbę przywrócenia towarzyszce życia. |