Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2010, 16:57   #22
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Kiedy twoja ukochana cię nie kocha, ale daje ci buziaki, za to kocha twoją kumpele uczuciem tak gorącym, że aż iskry tryskają dookoła, cóż może robić prawdziwy mężczyzna? Siada w knajpce, bierze sobie drinka … drinka … drinka … Metoda zrobienia takiego prawdziwie męskiego napitku jest prosta: bierzemy setkę wódki, dolewamy kolejna setkę wódki. Wstrząsamy lub mieszamy wedle upodobań. Drink już gotowy. Do tego można jeszcze dołożyć jakieś piwo, coby się szybciej urąbać. Istnieje jednakże jeszcze jeden sposób: zatopić się w pracy próbując wyrzucić na jakiś czas myśli o miłości, które niczym chwasty ogrodu nieplewionego próbują przejąć umysł.

Cyprian wybrał tą drugą możliwość, gdyż alkohol traktował jako przyjemność oraz pijał w znacznie mniejszej ilości, niż tutaj byłaby konieczna. Oczywiście, myślał o niej, ale zajęcia absorbowały go całkiem solidnie. Postanowił darować sobie kombinowanie nad nowymi sprawami dla gildii magów. Ten dzień należał do uczelni oraz do solidnej pracy. Taaak, tak jak mówi reklama. „Te dni stały się lepsze.” Co prawda oglądał je na zagranicznych kanałach telewizyjnych, gdyż w Polsce królowały: Prusakolep, soki Billi oraz „Ociec prać.” Dotyczyły także innej grupy docelowej oraz innych kwestii, ale ostra praca stanowiła dla niego taka podpaskę, mniej czy bardziej skutecznie usuwającą ponure myśli.

Najpierw zastępstwo, potem praca na poprawce, a potem dostał w gębę … Właściwie sytuacja była dziwna, ta blond-włosa dziewczyna podeszła do niego, uśmiechnęła się przepraszająco, a potem jak nie pacnie …


- Za co? - zdołał jeszcze wydukać Dębowski, kompletnie zaskoczony. Właściwie nawet nie specjalnie obolały, gdyż samo uderzenie było bardziej na pokaz, niż na siłę.
- Za darmo – twardy głos jakiegoś mężczyzny obok wywołał kolejne zdziwienie. - Wierzę ci kochanie – sztuczny uśmiech ozdobił mu usta.
- Przepraszam, wyjaśnię później – szepnęła mu jeszcze blondynka do ucha i pozostawiając kompletnie zaskoczonego Dębowskiego gdzieś poszli.

Cyprian dopiero po chwili odzyskał normalną przejrzystość myślenia. Przecież nikomu nic nie zrobił, akurat uliczka pomiędzy budynkami uczelni była pusta … dlatego pewnie go zdzieliła. Ale po co? Kim jest ten towarzyszący jej facet? Przez chwilę myślał, żeby kogoś zawiadomić? Ale co powie, że podeszła do niego jakaś laska dając mu po buzi? Ot, tak sobie … Ponadto nikt tego nie widział … jakieś szaleństwo. Ale to nie było szaleństwo, szczególnie, kiedy wieczorem usiadł sobie w uczelnianym lokaliku przy butelce piwka. Lubił tu przebywać, gdy znowu zjawiła się ona. Odruchowo zasłonił twarz gazetą.
- Czu znowu pani chce wykorzystać okazję? - spytał podejrzliwie.
Roześmiała się głosem dźwięcznym niczym srebrny dzwoneczek.
- Nie. Nie mam zwyczaju policzkować mężczyzn, zwłaszcza takich przystojniaków. Mogę?
- Proszę siadać – wskazał jej krzesło. - Pewnie chce pani coś powiedzieć – dodał kwaśno.
- Proszę się nie gniewać. Nie uderzyłam mocno. Przecież to szlachetne pomóc kobiecie potrzebującej ratunku, nawet jeśli troszkę to zaboli. Niechże pan odłoży tą gazetę. Stefania jestem.
- Hm – mruknął tak, że mogło to oznaczać wszystko i nic.
- Chciałam panu wyjaśnić … przepraszam, ma pan prawo wiedzieć. Mój mąż … po prostu mój mąż źle mnie oceniał. No wie pan, co mam na myśli. On często wyjeżdża w delegacje, jest ważnym urzędnikiem wojewódzkim. Ponieważ studiuję metalurgię, cóż nie u pana, ale ktoś mu nagadał, ze zdradzam go, no właściwie z jakimś profesorem.
- Ale droga pani, co ja mam do tego?
- Właściwie nic, ale mąż się nie zna na sprawach nauki, zawsze był działaczem. Pan się trafił, ma pan prezencje i reputację, toteż aby udowodnić mu, że jestem wierną małżonką, dałam panu po buzi. Dla niego profesor jest profesor, a pan się trafił, kiedy szliśmy samotnie. Szybko wpadłam na ten pomysł. No wie pan, jestem sprytna, a mój Józuś taki naiwny. Ponadto pomyślałam …
- Taaaaak?
- Wie pan, jestem uczciwą dziewczyną.
- Oczywiście - ocenił kwaśno.
- Tak, tak, zaraz panu udowodnię. Nie chciałabym, żeby pomagał mi pan za darmo. Jestem gotowa wyrównać rachunek za ten policzek.
- Droga pani, czy pani nie wypiła co nieco za dużo?
- Jeszcze nie, ale zaraz mogę. To jak, jedziemy do mnie, czy do pana. Jeśli do mnie, to mąż jest w delegacji.
- What?
- Po prostu nie chcę, żeby oberwał pan za coś, czego nie zrobił. To chyba uczciwe.
- Droga pani, pani, eee, oszalała lekko. Rozumiem potrzeby, problemy, eee, jest pani ładna dziewczyną.
- No to jaki problem? Chyba nie jestem dla pana niesmacznym kąskiem – skrzywiła usta. - Słyszałam, że jest pan prawdziwym mężczyzna, takim, co to potrafi unieść oddającą mu się kobietę na szczyty gór. Jesteśmy dorośli, ja zaś mam wobec pana dług, który chcę spłacić, no wie pan, ponadto mój mąż jest impotentem, ale jednocześnie wielkim zazdrośnikiem. Jestem mu wierna, oczywiście bezwarunkowo. Tutaj nie ma to tamto. Przysięga małżeńska. No wie pan, ale przecież kobieta ma swoje potrzeby, toteż spełni pan jednocześnie dobry uczynek. Rozgrzej mnie, Cypruś – nagle szepnęła. Wygięła się niczym kocica, prawie że całując Dębowskiego w lewe ucho. Prawie, bowiem zdążył się odsunąć.

Nawet nie pamiętał, co powiedział, żeby się odczepiła. Jeżeli coś w ogóle powiedział. Szybko zapłacił za niedopite piwo chcąc popędzić na przystanek tramwaju. Jedynie jeszcze w drzwiach chwycił go kumpel, docent Halibut, ceniony inżynier budowy dróg.
- Miałeś szczęście – szepnął. - Udało ci się zwiać.
- Znasz ją?
- Eee, nie, ale słyszałem coś na jej temat – wyjaśnił pośpiesznie Halibut. - To nimfomanka. Łapie niektórych facetów na problemy z mężem, żeby zaciągnąć ich do łóżka. Atrakcyjna bestia, już parę razy jej się ponoć udało. Oczywiście żadnego męża nie ma.
- Skąd właściwie to wiesz?
- Wiesz powiedziałbym, no słyszałem. Tak, słyszałem gdzieś. Jakiś ktoś mi mówił, kto miał wpadkę z ta dziewczyna i musiał potem opłacić usuniecie ciąży, żeby się żona nie dowiedziała. Muszę już lecieć. Trzymaj się – Halibut odfrunął, Cyprian zaś zmienił lokal. Na ten, który odwiedził poprzedniego dnia ze swoją ukochaną. Chwilowo nie miał pracy pilnej. Postanowił, że zamówieniem dla Komorowskiej zajmie się nocą.
 
Kelly jest offline