Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2010, 01:03   #19
Sirion
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
Słońce... Tak tego brakowało Ryanowi podczas przebywania w mieście. Nigdy nie sądził, że właśnie tego stałego elementu życia codziennego będzie mu kiedykolwiek brakować. Był raczej dzieckiem cieni. Mrok dawał mu schronienie, ciemność pozwalała mu działać, a noc była jego przyjaciółką i jednocześnie zmorą jego wrogów. O tak... Jednak teraz. kiedy miał okazję powrócić w końcu na otwartą przestrzeń, każdy promień słońca dawał mu ukojenie i przypominał mu o przeszłości, czasach które już minęły. A wszystko przez jedną osobę, która sprowadziła go do tego piekielnego miasta. Samuel... Tak. Niewiele o nim wiedział i nigdy z nim nie rozmawiał. To jednak nie stanęło na drodze tamtemu uwięzić go i zmusić do taszczenia jakiś durnych posągów wraz z innymi. Nie wiedział po co to robi, ale nie miał też zamiaru o to pytać - ciekawość to pierwszy stopień do piekła. A piekło Dantego, nawet nie umywało się do tego, jakie mógł sprowadzić na niego Samuel, kiedy zdecydowałby się na ucieczkę. Owszem snuł takie pomysły i rozważał w głębi duszy wszystkie możliwości - jak chyba każdy tutaj - ale dogodna ku temu możliwość jeszcze się nie trafiła. Nawet tutaj, gdzieś daleko w Afryce, jego szanse na ucieczkę były równe zeru. Ryan nie wątpił, że jego przymusowy opiekun odpowiednio zadbał o posłuszeństwo swoich ludzi. I o to, żeby wrócili z powrotem do miasta. Żywi lub martwi. Nie miał, więc większego wyboru - maszerował wraz z innymi.

A nazwanie jego towarzyszy 'oryginalnymi' było dużym niedopowiedzeniem. Salartus - istoty przypominające stworzenia znane mu raczej z bajek i opowiadań dla dzieci były czymś czego jego umysł nie potrafił do końca pojąć i zaakceptować. Owszem jego umiejętności daleko wykraczały poza wszelkie granice normy, jednak istnienie tamtych wydawały się wręcz żartem z wszelkich praw ewolucji czy wierzeń religijnych. Jakim cudem ich obecność na Ziemi została tak skrzętnie ukryta... I w ogóle dlaczego dominujący gatunek ludzki musiał dzielić swoje tereny z istotami znacznie silniejszymi, których siła i umiejętności daleko wykraczały poza wyobraźnie każdego człowieka. To było zdecydowanie nie fair. Dlatego obecność istot ludzkich zdecydowanie dodawała mu otuchy... Nawet jeśli byli to ludzie o niezwykłych i zabójczych, paranormalnych umiejętnościach.

Gdy tak wędrował wraz z towarzyszami nagle doszła go niezwykła woń. Woń kobiecego ciała, która wręcz kusiła i przyciągała go. Nie zdając sobie sprawy za bardzo z tego co robi, instynktownie znalazł się w pobliżu miejsca skąd dochodził cały 'czar' rzucony na niego.
Gniazdo? Co jest... - Pomyślał i nachylił się, żeby zobaczyć co jest w środku - Zaczyna mi się to nie podob...
To co zobaczył w środku odebrało mu na chwilę zdolność racjonalnego myślenia. W środku jak gdyby nigdy nic leżała naga kobieta! I na dodatek po chwili zdała sobie sprawę z obecności mężczyzny.
- Eee... Cześć - Nie wiedział co za bardzo ma powiedzieć w tej sytuacji.
Jednak zdecydowanie innej reakcji oczekiwał po nagiej towarzyszce. Ta zaczęła się na niego wydzierać i machać w jego stronę gałązką, tak jakby to, że nad jej gniazdem stoi obcy mężczyzna było dziwniejszą rzeczą niż fakt, iż naga kobieta o bladej skórze, mówiąca z dziwnym nie znanym mu akcentem, zażywała jak gdyby nigdy nic kąpieli słonecznej w swoim gniazdu w Afryce.
Paranoja...
- Kim ty do cholery jesteś ? Nie jesteś chyba jednym z nich ? - Wołała do niego.
- Skoro już musisz wiedzieć to jestem Ryan i... AUA! - Wydał z siebie, kiedy gałązka uderzyła go w bok głowy - Uważaj z tym patykiem, bo mi oko wydłubiesz! Naprawdę odłóż go, bo nie chcę ci zrobić krzywdy...
Wiedziony nowo zdobytym doświadczeniem bacznie obserwował gałązkę, która w rękach tej kobiety w oczach chłopaka wyrastała na naprawdę niebezpieczną broń. I bardzo skuteczną.
Z ulgą przywitał pojawienie się swoich towarzyszy.
- Uważajcie, ma gałązkę i nie zawaha się jej użyć - Powiedział krzywiąc się lekko i rozmasowując delikatnie bok swojej głowy.
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline