Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2010, 02:40   #17
Akwus
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Frank Kress

- Dam i całą drużynę jeśli będzie trzeba - odpowiedział na pytanie elfa nie odrywając wzroku od idącej przed nimi Lady - lecz jeśli nie będziesz nalegał na co rychlejszą podróż doradzam wstrzymanie się chwili zgodnie z namową niziołka i pokłonienie się nad planowaniem nim zaczniemy działać co bardziej spontanicznie...
Nie wiedział co elf odpowiedział, bo w tym samym momencie idący obok Lady Luciene szlachetny Zygfryd de Leve, w ferworze tłumaczenia jej czegoś złapał ją za dłoń, na co piękna pani uśmiechnęła tak, że Frankowi mimowolnie pięści zacisnęły się do walki.
-... tylko nie mówcie, że też chcecie jechać. Wasze miejsce jest tu, ktoś musi to całe wojsko za mordę trzymać.
Otrząsnął się szybko słysząc kolejne zdanie elfa.
- Spokojnie - odparł cedząc słowa - ślubowałem bronić zamku i to zamierzam robić - zostać tu, na straży...

***

Kuropatwa mogłaby równie dobrze być pozłacana, lub w pięknej panierce tańczyć tu przed nim stepując do taktu, a nie zwróciłaby bardziej uwagi Kressa niż teraz gdy cały czas spoglądał ponad talerzem na siedzącą na przeciwko siebie parę, której dłonie skryte były gdzieś pod stołem.
Bawił się widelcem przesuwając brokuły z jednego brzegu talerza na drugi, od czasu do czasu rozgniatając któryś zdecydowanym ruchem. Swoje danie wolał skonsumować starym zwyczajem - na zimno.

- Jeśli można -
zareagował w końcu na tyradę niziołka - Pragnę zauważyć, że jeśli mistrz Cecile byłby nam jakkolwiek nie życzliwy, mógłby albo w ogóle nie odczytywać ostatniej woli naszego suwerena, lub też nie przekazać nam informacji o rzekomym jego więzieniu w wieży. Szkoda chyba więc czasu i energii na obmyślanie obrony przeciw przyjaciołom.
Przerzucił spojrzenie kolejno na pozostałych dłuższą chwile przyglądając się Lady - może warto więc traktować się jako sojuszników zamiast marnować czas i zasoby na ludzi, którzy nie są tego warci.
Dobór słów nie był może najszczęśliwszy, ale Frank nie miał czasu na poezje, wojna lub miłość wymagała działań szybszych niż subtelnych a to co się szykowała zdecydowanie coraz bardziej na wojnę mu wyglądało.

- Z mojej strony służę wszelką pomocą, która zagwarantuje mi dość obsady na obronę D'Arvill. Proszę tylko zgłosić się do mnie gdy postanowicie już ile osób będzie wam trzeba.
To mówiąc wstał odsuwając delikatnie krzesło od stołu - A teraz proszę o wybaczenie Panów i Panią, ale obowiązki wzywają.
Skłonił się każdemu po kolei ze szczególnie długim ruchem skierowanym w stronę siedzących na przeciw niego...
 

Ostatnio edytowane przez Akwus : 02-10-2010 o 09:09.
Akwus jest offline