Wiersze Connleya
Braterska miłość
Dziewięciu książąt Wzorca kochało bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.
Wtem jeden z owych książąt wyciągnął ostry nóż
Nim przebił swego brata, zostało ośmiu już.
Ósemka książąt Wzorca kochała bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.
Raz kiedyś szli przez pole, przy nim głęboki rów,
Wepchnęli tam jednego, zostało siedmiu znów.
Siódemka książąt Wzorca kochała bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.
Siadł jeden z nich przy stole, bo chciał śniadanie zjeść,
Inny mu wsypał trutkę, zostało tylko sześć.
Tych sześciu książąt Wzorca kochało bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.
Jeden w nocy z sztyletem wykonał kilka kilka cięć
Po gardle swego brata, tak więc zostało pięć.
Zaś pięciu książąt Wzorca kochało bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.
Szli przez bagnisko leśne, a gęste niczym klej,
Ktoś popchnął, ktoś się śliznął, tak został jeden mniej.
Już czterech książąt Wzorca kochało bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.
Wśród nich jeden na łowy się rankiem wybrać chciał,
Jednak nie wrócił z borów, gdyż w plecy dostał strzał.
Ta trójka książąt Wzorca kochała bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.
Brat przyładował celnie rapierem prosto w brzuch,
Ciosem silnym niezmiernie i tak zostało dwóch.
Owych dwóch książąt Wzorca kochało bardzo się,
Wspierali się i śmiali i żyli jak we śnie.
Jeden drugiemu wrzucił trotylu kilogram
Pod łóżko w jednym z cieni i tak już został sam.
Lecz ten, co to pozostał, to był to chłop na schwał,
Również jak jego ojciec, dziewięciu synów miał.