Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2010, 10:07   #19
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
-Szkoda chyba więc czasu i energii na obmyślanie obrony przeciw przyjaciołom.

- Ależ drogi Franku nie znasz powiedzenia, Sigmarze chroń mnie przed przyjaciółmi, bo z wrogami sam dam sobie radę?? - halfling uśmiechnął się próbując załagodzić dalszą "tyradę" tym bardziej, że Frank poruszył wazny dla Tupika temat - przyczyny i powody zdrady Mistrza...

- Zacznijmy więc od wyjaśnienia dlaczego zostaliśmy poinformowani o woli Lorda. A dlaczegóż by nie? Nie mamy testamentu, nie mamy żadnych dóbr, jedyne co mamy to to czym sami się obłożyliśmy - czyli przysięga wobec Malcolma.
Cecile mógł czuć się w obowiązku spełnić ostatnią wolę Lorda, a czy zastanawiało was skąd tak szybko się o śmierci dowiedział? Wiem, że Mistrz Cecile uznawany jest za speca od informacji, jednak jeśli ktoś zna choć podstawy tej roboty wie że to nie magia. Informacje same z siebie nie spływają do uszu, trzeba mieć ludzi - więc pytam kto i gdzie pracuje dla Mistrza skoro przynosi tego rodzaju wieści...

Halfling teatralnie popił winem , robiąc małą przerwę w słowotoku. Nie podobał mu się mistrz i to z kilku powodów w którym najmniejszym był fakt, że to po prostu konkurent. Konkurencja zresztą niczym złym nie byłą, sprawiała że ludzie lepiej się starali, stosowali coraz to bardziej wyrafinowane środki sprzedaży i działania, wzajemnie się motywowali i przeganiali w staraniach.
Monopol zaś sprzyjał jedynie stagnacji i rozleniwieniu.
Mistrz po prostu nie użył nawet jednego paluszka by im pomóc, zrobił wyłącznie to co do niego należało i biorąc pod uwagę fakt że i za to pobrał wcześniej pieniądze nie było się co temu dziwić.
" Tak lord mógł pozostawić Cecilowi testament, wiedząc, że tylko Mistrzowi nie zostanie on wydarty siłą, a jednocześnie po przyjęciu zapłaty byłaby pewność , że zlecenie wykona. Jeśli nie chce się wykonać zlecenia, nie przyjmuje się zapłaty - sprawa jest tu dość prosta, chyba że i tak zamierza się wykończyć zleceniodawcę... wówczas ograbienie go przed śmiercią nie wydaje się być niczym nagannym... W każdym razie nie ignoruje się przyjętych zleceń, bo reputacja może pójść na łeb na szyję - co i Cecile zapewne wiedział dobrze." - zastanawiał się Tupik

- My stanowczo zbyt mało wiemy o nim a on zbyt wiele o nas , by tą sytuację po prostu ignorować. Jeszcze raz podkreślę, prosząc byście sami sobie zadali to pytanie, bez testamentu jakie mamy prawo działać w imieniu Lorda? Skąd pewność że Mistrz kiedykolwiek wyda nam ten dokument? Nawet nie raczył odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań czy wesprzeć w próbie znalezienia Lorda . Tak nie postępują przyjaciele...

- Co zaś się tyczy wojska , to nie możemy ruszać armią - ta będzie zbyt dobrze widoczna, mały , zacierający po sobie ślady oddział powinien być w sam raz. Acha weźmiemy ze sobą gołębia, który powinien wrócić do domu jak zostanie wypuszczony, przekaże wam wiadomość co z lordem i czy potrzebne będą dodatkowi żołnierze oraz jak sytuacja w wieży. To na wypadek gdybyśmy musieli zostać i pilnować Lorda w wieży.


Halflingowi przeszedł przez głowę jeszcze jeden pomysł. Anszluz twierdzy, oczami wyobraźni widział już dwa zamki należące do d'Arvillów, swoistą rezydencję letnią osadzoną w malowniczym krajobrazie, swoisty wilczy szaniec w którym można będzie przetrwać przed nawałnicą wroga, czy choćby doskonała kryjówka z której rajdy mogłaby dokonywać świeżo zawiązana siatka złodziei i zbirów. Siatka to może było zbyt mocne słowo, Tupik ledwo poznał tutejszy przestępczy pół światek, choć na tyle skutecznie , że właściwie się o niego nie obawiał. Doskonale mógł rozpoznać "obiekt" na zamku było dość czasu by przejrzeć majętność każdego gościa, choćby w czasie gdy ten się stołował. Ślady po szperaniu zawsze można było zwalić na nadgorliwą pokojówkę, zresztą miał nawet jedną na tyle zobowiązaną, że była gotowa potwierdzić własne grzebajstwo, nawet gdy nie była nawet w przeszukiwanym pokoju. Oczywiście to tylko w ostateczności a na grożące jej zwolnienie ze służby miał przyszykowaną rekompensacyjną kiesę.

Gdy już delikwent był przebadany pod względem majętności, wystarczyło dać znać zbirom wcześniej ustalając jeszcze dokąd gość się uda. Oczywiście halfling sam mógł dobierać cele, reszta była skazana na jego informacje, a że lubił Lorda - chociażby za przyjęcie go do pracy, to obiektów szukał jedynie w gościach z przymusu, takich gościach których Lord niechętnie przyjmował. Najgorsi byli namolni kupcy, domagający się upustów czy zwolnień podatkowych...

- Chmmm do kogo należy w ogóle ta wieża? Jaki jest jej status? Skoro już mamy się tam znaleźć to może przy okazji dokonamy inkorporacji? Formalnie wystarczyło by ja obsadzić choć jednym strażnikiem, aby podtrzymywać pretensje do niej, choć zdaję sobie sprawę, że prawdziwe utrzymanie twierdzy wymaga więcej osób, na razie jednak nie do końca widzę sens w utrzymywaniu dodatkowej placówki... - halflin lekko naginał prawdę, co ukrył popijając winem, nie mógł przecież powiedzieć o swych dodatkowych planach względem twierdzy, szybko jedanak dodał - choć muszę przyznać ma całkiem strategiczne położenie...
No cóż tak czy inaczej będzie trzeba wykorzystać nasz trud dotarcia do tego dziwnego miejsca.


- A co się tyczy Mistrza... no cóż można wypróbować jego lojalność zlecając mu misję przeciw du'pontom, jak choćby wykrycie ich słabych punktów, miejsca pobytu lorda dupka czy jakieś akcje sabotażowe... - poruszył na koniec. Przyjęcie zlecenia dawałoby im choć częściowy spokój, odmówienie oznaczałoby wyciągnięcie kart na stół, zignorowanie Mistrza... było zaś najgorszym co mogli uczynić, tym bardziej że siedział im pod samym nosem.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 02-10-2010 o 10:14.
Eliasz jest offline