Ervanowi ponownie przyszło podziwiać kunszt elfich dekoratorów wnętrz. Miał wielki szacunek do kultury i tradycji tych stworzeń, w końcu były jednymi z najstarszych żyjących w Faerunie nacji. W końcu wskazano im kwatery sypialne na wyższym piętrze.
W tym momencie ciszę przerwał głos Jamfire, który pragnął zając jeden z pokoi dla siebie. Ervana zaś ucieaszyły słowa elfa, który będąc bardzo gościnnym postanowił w szerszej grupie spędzić noc w największym pokoju, bez namysłu paladyn odrzekł mu, jako że podczas wszystkich wspólnych podróży polubił dwóch elfich braci.
- Skoroście tacy gościnni - uśmiechnął się. - Mam nadzieję, że swą obecnością nie sprawie wam dyskomfortu - powędrował z plecy Salarina następnie odwrócił się do Ravarath - ani drogiej pani - skierował ku dziewczynie dżentelmeński ukłon.
Kobieta wśród zgrai awanturników płci męskiej była nieczęstym widokiem. Zwykle dzika natura mężczyzny, wyciszona wśród cywilizowanego ludu, ale niestety często rozjuszona w przypadku barbarzyńskich osobników typu ich morderczego towarzysza, którego zresztą Salarin przed chwilą dosłowną obarczył niemiłym spojrzeniem, nie pozwala z godnością traktować kobiet. Ervan uznawał to za przejawy okrucieństwa i braku kultury więc zawsze gdy tylko mógł stawał w obronie niewiast. Poznał Ravarath nieco i wiedział, że w razie konieczności potrafiłaby sobie poradzić, a Ervan nie chciał odmawiać jej odwagi i zaradności głosząc deklaracje o obronie kobiety w każdym wypadku.
Zresztą, było to uwarunkowane przez jego kodeks, nawet jakby się wyrywała i pchała pod wrogie ostrze to paladyn byłby w obowiązku ją uchronić. Takie życie... |