Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2010, 17:30   #23
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
- Komu, komu pieczonej ośmiornicy?! - darła się R. jak przekupka na straganie. - Kupujcie ludzie, dzisiaj promocja!

R. już dawno nie miała okazji rozprostować... er, to znaczy: porządnie powalczyć. Wiatr we współpracy z Krakenem demolował zdziesiątkowanej załodze statek, sama zaś przerośnięta ośmiornica, zgodnie z teorią R. posiadała na tyle inteligencji, że domyśliła się, iż to armaty stanowią dla niej zagrożenie. Co tam małe, kolorowe ludziki z przedziwnymi błyskotkami - jeden miniaturowy "pistolecik" z twardymi kulkami zasiał spustoszenie w jednej macce, i to jak boleśnie!
To, co panią Magini denerwowało i strasznie rozpraszało, byli marynarze, dotychczasowi szefowie tego statku. Sceneria taka skradła magię boskiego sake; niestety, tak ją przy okazji spaczyła, że dzielnych żeglarzy przemieniła w maminsynki. W granatowowłosej pani nie obudziły się jakoś instynkty macierzyńskie, żeby zajmować się tymi tchórzami. Do stu piorunów - przecież to mężczyźni powinni opiekować się delikatną niewiastą, a nie na odwrót!
Ona taszczyła im towary, wraz z drużyną. Niechże oni teraz czymś się więcej odpłacą aniżeli tylko złotem, jak już nawet i tego ostatniego mocno jej poskąpili.

Wiedziała doskonale, że wypadać ze statku nie wypada. To tak jakby wypaść z gry. A R. bardzo uwielbiała gry.
Od zawsze grywała z losem. Obecnie grywała ośmiornicy na nosie. Zresztą dobra passa jej dopisywała.

- AAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! - odparł jeden z marynarzy przebiegając obok.
- Zastrzel tooooo!!! - darł się ktoś, wskazując krakena. - Znaczy... ZACZARUUUUJ!!!
- Mag jest z nami, mag nas ocali!
- Zamień to w coś niegroźnego!!!
- W beczkę rumu!!!
Zapadła chwila ciszy.
- Ooooo tak, zamień to w beczkę rumu!!!!!! Gigantyczną beczkę rumu!!! Tylko bez macek!!! - błagało kilku miejscowych cheerleaderów. - Becz-ka-ru-mu, becz-ka-ru-mu!!!
Widać niektórych macki trzasnęły w łeb zbyt mocno...

Leci fala, leci!
Tak! Proszę państwa, znajdujemy się na stadionie Warka Strong na Bezkresnym Morzu. Tłumy szaleją, jakiż to entuzjazm przeszedł na kibiców FCK (First Class Krakenbusters)! Na pozycji atakujących znajdują się Michaelo Braciszek z tajną bronią w zanadrzu (tak, krzyże to straszna broń, niektózy naprawdę potrafią się o nie bić!). Jego tusza nie przeszkadza mu w dryblingu kadzidłem, łysinka... er, to jest: metalowy hełm wzbudza strach - a raczej zaciekawienie - u przeciwników. Aż macki przeciwnika drżą...
Następnie mamy zawodnika wagi ciężkiej, Barbe... Que! znaczy się Barbak, the Holly Orc!. Doskonała obrona mieszcząca się w mistycznej tarczy i świętym orężu. Potężna budowa ciała pozwala na defensywę mniejszych od siebie, jednakże i równie skutecznych zawodników!
I oto bohater naszego meczu! ...Tak, to Ursuson, the Strong Man! ("Pstrąg Men?" o.0 - pomyślała ośmiornica i podrapała się macką po swoim dużym łebku.) Tytanowa siła pozwala mu sprawnie władać armatą i... taaak! Gooool, proszę państwa! Szaleństwo na trybunach, niektórzy nawet do wody skoczyli z radości, zaś Kraken miota się ze wściekłości w wyniku porażki! 1:0 dla FCK!


W międzyczasie potwór nie dawał jednak tak łatwo za wygraną. Co prawda jedna macka w wyniku starcia z pociskiem z baterii ucierpiała niemiłosiernie, co nie oznaczało, że sama ośmiornica miała zamiar przerwać swego dzieła zniszczenia.

Ajajaj! Kraken zfaulował Barbaka i przycisnął go poważnie do podłogi! Gdzie - jest - sędzia!?
[media]http://www.ffextreme.com/media/ct/music/mp3/cd1/20.mp3[/media]
Co w tym przypadku zrobi Władca Pieczonej Rzepki - Celnie Strzelający z Procy Miszcz Flamenco i Siewca Chaosu na (Tonącym Statku) na Przyjęciach (oraz Ten, Któremu Peleryna Przez Przypadek Się Zaplątała )? Czy uratuje drużynę z tarapatów? Czy uratuje mnie, Wielką Maginię, R. van... (Hehe, myślicie, że Magini swoją tajemnicę wam zdradzi) z rąk... er, macek ośmiornicy?!


- Hmmm, trochę za duży świniak jak na beczkę... - Magini w międzyczasie oceniała gabaryty ośmiornicy. Zaczęła się targować z marynarzami. - Tak, trochę się upasła. Jak my ją pokonamy, to dacie mi złota, a ja wytrzasnę wam taką duuużą beczkę rumu. Zgoda?

Na ataku stanęła pani zielona, Gwiazdę Zaranną w swej dłoni dzierżąca. Na boisku same gwiazdy, proszę państwa! Jakże by mogło się obejść bez MissTery. MissTery pięknie przygrzmaca Krakenowi! Taaak~! Jak widzicie, panowie, płeć piękna wcale nie musi być słaba! Ha! A Trzg w tym czasie...! Ożesz ty!
Niestety, wyglądało na to, że Trzg wraz ze swoim przyjacielem szczurem musieli pożegnać ten padół - to jest: statek na rozszalałym przez Krakena morzu.

R. rozważała prośbę fanów i taksowała okiem destrukcyjne macki. Zabójcze, oślizgłe "liany" latały wciąż nad głowami zagrożonych pasażerów albo uderzały w statek. Mało brakowało, a Gnom, który zaplątał się we własną pelerynę podczas heroicznego pozowania, skończyłby jako krewetka o smaku suszonych śliwek. W rewanżu za chęć obrony pięknej pani, granatowowłosa pociągnęła go w swoją stronę, kiedy oddał strzały w kierunku paskudy, żeby jakaś "przypadkowa" macka nie oddała mu sztychem.

- Wszyscy do armat! - huknęła R. do marynarzy. - Ta menda zatapia nam baterie! Towarzysze! My tutaj zgromadzeni nie pozwolimy na to, by to... coś - wskazała skinięciem głowy na ośmiornicę. - Przeszkodziło nam w późniejszej degustacji rumu i sake! Osłabię tą pokrakę, a wy wszyscy razem dobijecie ją armatami! Wtedy ośmiornicę zmienię w beczkę rumu!
Zebrani wokół niej marynarze przez chwilę gapili się na nią, potem na siebie nawzajem, potem zaczęli entuzjastycznie kiwać głowami.
- Aye, do dział!!!
- Do armat!!!
- Armatyyy!!!
Rozbiegli się i każdy próbował dopaść do jakiejś armaty (z racji ataku krakena część dział została porwana za burtę, część zjechała po przekrzywionym pokładzie, a część leżała wywrócona, ale generalnie 'jej' chłopcy starali się pomóc, zamiast bezczynnie się gapić albo biegać z płaczem po pokładzie).

Kiedy Gnom wyzwolił się spod krępującej siły własngo płaszcza, został postawiony do pionu przez jejmość Maginię:
- Potrafisz ustrzelić tą ośmiornicę? Dasz radę? - wolała nie wdawać się w dłuższe dysputy z gadatliwym Gnomem Władającym Pieczoną Rzepką, ponieważ zwyczajnie sytuacja była na to zbyt poważna. Statek się chwiał wte i wewte, dużo ciężkich rzeczy wypadało z pokładu, dwóch z kompani (Trzg i Fred) postradało życie na rzecz dużej maszkary.

Następnie, kiedy gawiedź się rozbiegła do swoich pozycji, pani zagwizdała do głowonoga:
- Hej, hej, matole, omijacie ładne cusik na padole! - nie zaprzestała swego wysiłku na krótkiej rymowance. - Cip cip cip, chodź do ma... er, do cioci Erci! Cip, cip, cip... kici kici!
Wyglądało na to, że nie zareagowała. Może chociaż ten tygrysołak tych ostatnich słów nie dosłyszał? Wyglądało na to, iż jegomość popadł w stan wojowniczego szału, a w tym stanie berserkerzy stawali się mniej obliczalni. Na szczęście więcej wtenczas zajmowali się walką z przeciwnikiem. R. poprawiła sobie włosy i podrapała się po głowie.
Uf, dziwnie by było głaskać w tej sytuacji takiego przydużego, humanoidalnego kotka.
- Eeer! cholera, jak się wołało do ośmiornicy?! - przeklinała pod nosem, starając się, żeby macka przerosłej ośmiornicy ją nie trafiła. - A Może to był "Aport"?

Magini przystąpiła ponownie do stałego osłabiania potwora, bacząc na to, czy jakaś brzydka macka nie frunie "przypadkiem" w jej stronę.
---
Użyty czar: "Osłabienie"...
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.

Ostatnio edytowane przez Ryo : 02-10-2010 o 19:02.
Ryo jest offline