Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2010, 23:57   #24
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Dym rozwiał wiatr, a widok nadzieję. Ośmiornica nagle zmieniła wyraz twarzy. Na jednym oku pojawił się czarny, przyciemniany okular, a każda z macek ubrana była w czarny płaszcz. Z tyłu głowy wychodził jej kabel, zapewne od NeoSztrady 512. Wyskoczyła z wody i robiąc salta ominęła kulę armatnią. Po chlupnięciu do wody wróciła do swego normalnego stanu. Znów była milutkim krakenem zatapiającym ich statek.
- Na Święte Oficjum... - zdziwienie braciszka było nie małe. Takie coś to nawet w apokalipsie Pani Frau nie było. Jednak szybko otrząsnął się. W końcu święte księgi też zostały napisane przez pisarzy zapewne lubiących się napić czy zapalić to i owo. W końcu wszystkie te gadające krzaki i dziurawe widma...
- A imię jego Neon, bo niczym słońce na niebie świecił przyćmiewając nocne gwiazdy. I święta kula drasnąć go nie mogła, gdyż grzechy marynarzy zbyt wielkie były, a datki za małe. Na kanapkę z burgerem! Neon Genesis Evangelium! Toć to wena od samego Pana na Niebiosach! Zaraz za pisanie sie zabiorę, ino zobaczymy dalszy bieg wydarzeń. - Zakrzyknął uradowany nowym sposobem na rozsławienie swego boga i zapełnienie swych kies. Wtem dostrzegł niewielką grupkę marynarzy proszących o pokutę.
- Pokutę? Za darmo? A kto za darmo zabierze wasze grzechy by oczyścić wasze dusze?! W takich warunkach to zapewne interesuje was odpust krótkoterminowy... no to sakiewka złotych monet od łba... - rzekł grubasek kalkulując wszystko pod swym hełmem.
Nagle dostrzegł nowy czynnik trochę go (de)motywujący. Latający drowotygrys bez licencji pilota starał się awaryjnie lądować na pokładzie statku. Zapewne zaczepienie lewym skrzydłem.... eeee.... łapą było zamierzone ale i tak widok zgniatanego kontrolera lotów z pluszowymi kajdankami nie należał do najprzyjemniejszych. Zresztą sam widok pędzącego drowokota z obleśnym uśmiechem w stronę mężczyzny trzymającego przedmioty sadomaso nie spodobał sie zbytnio konserwatywnemu mnichowi. Ot to to nie. Czarodzieje, czarodziejami. Kobiety na pokładzie, kobietami na pokładzie, ale chłopofilii nie zniesie. Widząc nową falę strachu w oczach marynarzy, którzy oglądali razem z nim typowy przykład miłości męsko-męskiej i to z aspektami zoofilii i jakże by nie patrzeć w końcowym momencie nekrofilii, zlitował się nad biedakami i rzekł.
- Dobra panowie. Pan jest miłosierny i wam odpuści wasze grzechy. A za pokutę pomożecie mi ładować te działo co by piekliszcza na tamten świat wysłać. - rzekł wskazując na jedyną w okolicy armatę, dziwnym trafem omijaną przez krakena. Mnich nie wiedział, że już zaraz miał użyć broni zakazanej w przyszłości przez wszystkie konwencje. Broni biologicznej.
Znów wycelował. Niestety coś czarno białego chciało zasłonić swym ciałem biedną ośmiorniczkę i na klatę przyjąć gromy z jasnego nieba czyli strzał Michała. Biegało w tę i we w tę skacząc z celu mnicha na kolejny cel mnicha.
- No żesz na ostrą panierkę eeee Najświętszą Panienkę, co to za hultaj zasłania mi monstrum?! - gdy tylko zogniskował wzrok i dostrzegł tego chłopofila, westchnął, przeżegnał się i rzekł.
- Pan rozpozna swe owieczki. I niech ma cię w swej opiece... - po czym wycelował w samo centrum dowodzenia głowonoga czyli tam gdzie zapewne jest mózg.
- Ognia! - krzyknął po czym odpalił lont. Tylko co tak śmierdzi?
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline