Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2010, 11:19   #7
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Ellandriel & Zhoth'illam - późny wieczór

Ellandriel była trochę rozczarowana faktem, że nie udało się wejść do Tawerny pod Czerwoną Jarzębiną... Choć - im dłużej o tym myślała tym mniej te elementy do siebie pasowały. Dobra karczma w centrum miasta oczywiście doskonale komponowała się z ilością pieniędzy jaką nieznajomy miał przy sobie, ale co w takim razie robił w zapchlonych dokach? Walczył też niezgorzej i chyba po prostu miał pecha, więc paso...

- Jak tam życie w Północnej Fortecy? - wypowiedziane głośniej zdanie przerwało jej myśli. Kelnerka stawiała właśnie zamówioną kolację na stole i to dało jej możliwość odwrócenia się i przyjrzenia sąsiedniemu stolikowi. Do czterech mężczyzn siedzących raczej przy piwie niż przy kolacji podszedł piąty i witał się z pozostałymi - to prawdopodobnie do niego skierowane było pytanie. Tych czterech miało bardzo podobne stroje - nie mieli żadnych oznaczeń, ale identyczne buty, spodnie i broń przywodziły na myśl przedstawicieli jakiejś straży, którzy zakończyli służbę i zmienili tylko kurtki przed wyjściem do domu. Piąty ubrany był inaczej, bardziej podróżnie, choć również w rzeczy przywodzące na myśl sort mundurowy.
- A, weź przestań - odparł nowo-przybyły - piwo, mocne i duże. Minął miesiąc - dodał kiedy kelnerka odeszła. Przy stoliku mówili ciszej, ale słuch Sroki przydawał się również w takich sytuacjach. - A ja dalej nie wiem czy to była nagroda czy jakieś zesłanie.
- Zesłanie na Stare Miasto... Niektórzy za taką służbę by zabili.
- A ja bym się zamienił. Uwierz mi Hartan. Zamieniłbym się.
- A wiecie, że otwarli ponownie tą spelunę w dokach - jeden z mężczyzn zmienił temat po chwili ciszy jaka zapadła przy stoliku - mordowania pod czerwoną kotwicą zaprasza na codzienne lanie po pysku. Jakby patrol w dokach nie miał dostatecznie wiele atrakcji...

Rozmowa potoczyła się w kierunku bardziej prywatnym, w coraz głośniejszej i pełnej ludzi karczmie. Z rozmowy dało się wywnioskować, że cała piątka kiedyś tworzyła jakiś oddział, jednak potem jeden z nich - Marten - w nagrodę za coś został skierowany do służby w wewnętrznym mieście, co wcale mu się nie podobało. Reszcie zresztą też nie, bo rozbito drużynę, która funkcjonowała kilka ładnych lat.

Ellandriel w zasadzie skończyła już posiłek i zamierzała udać się na spoczynek, kiedy za oknami dało się słyszeć szczęk stali. Ciekawostką nieodgadnioną było to, że niezależnie jak głośno było w karczmie - szczęk stali zawsze dawało się usłyszeć... Oczywiście powstało zamieszanie - ktoś pchał się do okna, inny - wręcz przeciwnie, w kierunku schodów na górę. Siedzący przy stole mężczyźni również się podnieśli i zaczęli przepychać w kierunku drzwi.


*****




Threepwood... No tak, nie był to szczyt możliwości, ale... mogło być gorzej. Spacerując po mieście mężczyzna poczynił kilka ciekawych obserwacji. Przynajmniej ta część miasta była budowana zgodnie z najlepszą sztuką. Wiele większych miast nie mogło poszczycić się takimi rozwiązaniami. Znaczniejsze ulice były szerokie, zapewne, aby uniemożliwić, a przynajmniej utrudnić rozprzestrzenianie się pożaru; poboczne ulice były węższe, jednak wszystkie - równo wytyczone. Domy było bardzo podobnej wielkości, co przywodziło na myśl rzadko spotykany sposób budowy, polegający na uprzednim zbudowaniu ulic i wytyczeniu parceli, w przeciwieństwie do budowania gdzie popadnie i jak wyjdzie... Same budynki były również bogate, choć z widocznym "spadkiem statusu" w ostatnim okresie. Gdzieniegdzie wiatr naderwał proporce, których nikt nie poprawił; tam drzewka w kamiennych donicach kiedyś stanowiące ozdobę wejścia teraz były tylko uschłymi kikutami... Jakby ludzie przestali zwracać uwagę na rzeczy, które nie są niezbędne...

W wielu miejscach domy budowano z charakterystycznym nawisem, pozwalającym uzyskać dodatkową przestrzeń na piętrach...


Ulice były czyste, co zapewne w dużej mierze było zasługą ułożonej pod miastem kanalizacji, która musiała mieć bezpośrednie połączenie z morzem, ponieważ nawet w pobliżu kratek ściekowych nie było czuć typowego smrodku.

*****

Podziwianie architektury miejskiej musiało poczekać na kolejną okazję, czas biegł nieubłaganie i wypadało udać się na spotkanie - niezależnie od tego - o co tak naprawdę chodziło w tym wszystkim. Na miejsce dotarł praktycznie punktualnie o umówionej godzinie. Gdy wyszedł zza rogu zauważył, że pod Tawerną Talboota miała miejsce ciekawa scenka. Do dwu mężczyzn, którzy najwyraźniej zmierzali do tawerny podeszło trzech strażników. Przez krótką chwilę rozmawiali o czymś po czym ni z tego ni z owego błysnęły miecze. Jeden ze strażników został ugodzony co najmniej dwoma bełtami. Zhoth'illam przywarł do muru i spojrzał w górę - jednak nie sposób było określić nawet przybliżonej pozycji strzelców. Zauważył za to, że w jedną z pobliskich uliczek ktoś się cofnął. Po chwili z Tawerny Talboota wypadło kilku zbrojnych i sprawa została szybko zakończona. Choć mężczyzna mógłby przysiąc, że pojawienie się zbrojnych było zaskoczeniem dla wszystkich biorących udział w zajściu przed tawerną...


*****


Wśród typowej dla takich sytuacji wrzawy i zamieszania rannego strażnika wniesiono do tawerny i przeniesiono na zaplecze. Mężczyzn związano i pozostawiono na zewnątrz pod strażą. Zhoth'illam zauważył, że po chwili jeden z nich zasalutował i odszedł ginąc po chwili w cieniach uliczki.

- Ktoś zna się na opatrywaniu? Czy trza słać? - tubalny głos karczmarza przebił się przez szepty i komentarze będących w karczmie.
- Kapłana, cyrulika! - zakrzyknął ktoś przy drzwiach.
 
Aschaar jest offline