Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2010, 11:49   #265
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Prowincja Shinda, Strażnica Wschodu, terytorium Klanu Kraba; 14 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, godzina Bayushi.

Akito był już wymarznięty do szpiku kości, ale nauczył się wytrzymywać ten stan bywało że w znacznie bardziej skąpym przyodzieniu spędzali czas w znacznie zimniejszych, lodowatych wręcz rejonach i to dłużej niż kilka dni... Nie było to przyjemne, ale po latach treningu można się było do tego przyzwyczaić, po minach towarzyszy widział, że Ci mają znacznie większy problem w przyzwyczajeniu się do warunków podróży. Sunąc w stronę strażnicy zastanawiał się czy rzeczywiście dokonali dobrego wyboru, czy nie łatwiej było jechać na południe i stamtąd odbić na wschód poruszając się na granicy groźnego lasu. Wszystko miało swoje dobre i złe strony a zawracanie byłoby straszną stratą czasu, jedyne co im pozostało to zdać się na karmę, pewne rzeczy po prostu musiały wyjść tak jak musiały.

Prowincja Shinda

Akito wiedział, że Daimio rodziny Hiruma tak jak i jego poprzednicy, nie domaga się nadań nowych ziem lecz utraconej prowincji Gihazo, w której Ruiny Dnia czy Ruiny Kappa wciąż przypominają o dawnej świetności tych ziem. Poza tym kopalnie żelaza dawały choć podstawy niezależności finansowej regionu, Krab mimowolnie pomyślał o świątyni Bishamona, położonej w prowincji Doman, gdyby udali się w inną stronę, zapewne zwiedzaliby już właśnie tą świątynie. Jednak nie napotkałby szanownego Hida Hisui Moeru a to znacznie skomplikowało by życie w Twierdzy Ostrza Blasku.

Póki co przybyli do Strażnicy Wschodu, pięknej choć starej fortyfikacji. Majestatycznej, dumnej, choć Krab nie łudził się, że większość dumy i majestatu wyparowała z upływem lat i wraz ze zmianą służby. Niegdyś pierwsza, zewnętrzna , o niebagatelnym znaczeniu twierdza, dziś pełniła już tylko funkcje pomocnicze. " Dzięki fortunom i za to" - pomyślał uradowany nieco Krab, wiedząc, że bez odpoczynku w takiej strażnicy konie niebawem by padły.
Strażnica odkąd straciła swą obronną funkcję stała się wylęgarnią wyrzutków i demoralizacji. Krab doskonale wiedział, że nic tak nie pilnuje morale i karności wojska jak nieustanne zagrożenie wrogiem. Samurajowie ze strażnicy nie mieli takiego zewnętrznego zagrożenia, a to co im zagrażało od wewnątrz jeszcze bardziej demoralizowało resztę. Jeżeli ktoś uważał zsyłkę na Mur za karę, to tylko dlatego że nie był zesłany do Strażnicy Wschodu.
Krab na takie zesłanie musiałby nie wiadomo czym "zasłużyć" , samuraje z innych Klanów raczej się nie zdarzali , żaden szanujący się Krab nie pokazałby innym Klanom przyczółka hańby i dyshonoru , Akito nie robił jednak tego gdyby nie musiał, miał jedynie cichą nadzieję, że samurajowie w Strażnicy choć trochę będą się wstrzymywać, mając w świadomości, że będą patrzyć na nich oczy spoza Klanu Kraba.

Trójka bushi i tak nie miała już żadnego wyboru będąc na granicy fizycznego wyczerpania. Nie mogli pozwolić sobie na padnięcie choćby jednego z koni, gdyż dalsza podróż byłaby straszliwie utrudniona. Akito przemknął pomysł aby wśród stajennych Strażnicy poszukać kogoś kto wpłynie lub pokaże jak wpłynąć na Syna Wiatru, jego ostatnie wybryki stawały się coraz trudniejsze do opanowania, w końcu nawet jabłko nie pomogło, choć oczywiście koń nie stracił na nie apetytu. Po po prostu najpierw zjadł jabłko a potem próbował ugryźć Kraba, domagając się w ten sposób więcej... Krab już czasami miał ochotę zwyczajnie odbyć dalszą podróż na pieszo, jedynie fakt że wciąż jakoś jechał - przy czym to jakoś miało wyraźny wygląd Manjego, sprawiał , że Krab dotąd się nie poddał. Gdyby nie towarzysze już dawno zapewne prowadziłby konie misję zamieniając na coś w rodzaju pieszej wycieczki... A przynajmniej wyobrażeniem jak kroczy wolno i spokojnie do celu, hamował złość jaką wytwarzał w nim rumak.

- Jesteśmy - powiedział zachrypniętym nieco głosem i jemu zimno dawało się we znaki przeszywając każdy centymetr jego ciała - nawet ten osłonięty. Mróz połączony z nieprzyhamowanym wiatrem wbijał się w skórę nie pomny na ubrania, niczym rozgrzany nóż w masło. A spośród trójki towarzyszy jedynie Krab był przygotowany na to by znosić to dłużej. Skorpion najbardziej szczękał zębami, zupełnie chyba nie przyzwyczajony do tak ekstremalnych warunków, Smok najwyraźniej wiedział co to zima, ale i on nie obcował z nią dłużej niż było to konieczne. A Krab wciąż jeszcze pamiętał kompiele w lodowatej wodzie, czy leżenie nago w śniegu na czas... Nie mówiąc już o forsownych marszach w środku zimy ze znacznie skąpszym wyposażeniem niż mieli obecnie.

Krab nie chciał powtarzać błędu za który skarcono go w Twierdzy Ostrza Blasku, tym razem wolał zachować milczenie a odzywając się do zarządcy strażnicy zamierzał mówić z szacunkiem, nie zapominając o żadnych zasadach etykiety, nawet jeśli będzie musiał mówić do Akodo do którego czuł obrzydzenie wymieszane ze współczuciem. Wiedział, że nie będzie to łatwe a i pan strażnicy zechce być może wyżyć się na Akito, wiedział , że będzie musiał to wszystko przełknąć w imię misji i zadań jakie ma do wykonania. Te chwilowo stały się najważniejsze - co odkrył z przerażeniem, uświadamiając sobie, że niemal zamienił się w Skorpiona traktując zlecone zadania wyżej niż honor. Nie była to jednak pełna prawda, po prostu Krab doskonale wiedział, że nie wykonanie zadań pogrąży jego honor totalnie, tak że przy tym każda inna strata honoru która spotka go w podróży będzie niczym. Zbyt ważne zadania mu powierzono, aby zniszczyć je kładąc na szalę dumę i pozytywną samoocenę. O ile kroki towarzyszy w miarę zbliżania się do Strażnicy zaczęły zauważalnie przyśpieszać, ciągnięte ciepłem jakie biło z twierdzy, o tyle kroki Akito stawały się coraz cięższe i wolniejsze, on nie myślał o cieple, lecz o mrozie jaki go tam czeka...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 03-10-2010 o 19:27.
Eliasz jest offline