Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2010, 15:41   #31
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Arghh...
Warkną Urizjel czując ostrze zagłębiające się w bok. Przeszedł do ataku. Koniec ucieczki, koniec forteli. Czas na walkę. Czas zabijać. Każdemu uderzeniu wtórowało warknięcie, z każdym ciosem coraz głośniejszy. Złość grzmiała w jego piersi i umyśle. Już prawie miał jednego z nich, jeszcze jeden cios, jeszcze jeden, jeszcze jeden. Już prawie go mam. Odskoczył w tył, już chciał się rzucić by przyszpilić go, ale inny użył magii. Sam odskoczył w tył, rozwinął skrzydła i wzleciał w górę.
-Grzmij Gniewie!- wywarczał jak bestia, nie będąc w pełni sobą.
Nagle ostrze katany pękło... z jednego pęknięcia wyszło 10 innych, klinga się rozpadła, odłamki spadły na ziemię i... wpadły w nią, jak w wodę. Wylądował na kolumnie, obracając rękojeść w dłoni. Z wojennym okrzykiem uderzył nią w skałę, zaparł się nogami i wyrwał ze skały kamienny miecz

Który błyskawicznie popękał, a z pęknięć sączyła się płynna skała która spływała w dół, na rękojeść, dłoń, przedramię. W kilka sekund to się skończyło. Zarówno miecz, jak rękojeść i całe przedramię z dłonią stały się czarnym kamieniem pooranym głębokimi bruzdami z których, jak z ran, ściekała lawa. Ale nie czekał na szczycie kolumny aż to się zakończy. Ledwo wyszarpnął miecz a zeskoczył z niej z okrzykiem jakby dwóch istot.
Zdawałoby się, że ten miecz jest potwornie ciężki, ale Urizjelowi to nie przeszkadzało. Uderzenie znad głowy mogące rozpołowić pierwszego wroga, nie spodziewał się trafienia. Toteż nawet nie czekał, jak odwrócił stopę i ciął dalej, a wszędzie dookoła rozchlapywał krople płynnej skały. Urizjel grzmiał. Nie był sobą. Nie był tym spokojnym, skromnym, pokornym nieskończonym. Był bestią. Padła tama oddzielająca umysł Gniewu od jego i teraz były jednością. Morderczą, płonącą, dziką jednością. Atak, atak. Cięcie od góry z prawej i kopnięcie. To nie była cicha wyrafinowana walka Urizjela, to był szał. Pełen okrzyków, warknięć, bestialskich odgłosów...
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 06-10-2010 o 20:26.
Arvelus jest offline