Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2010, 17:26   #5
Rhaina
 
Rhaina's Avatar
 
Reputacja: 1 Rhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumny

Pamiętnik Caitlinn

...Jest coś takiego w Amberze, że choćby się czegoś w nim nie lubiło, choćby się inne miejsca, inne miasta ponad niego przedkładało - zawsze jednak się porównuje. Zawsze kontury Amberu są gdzieś, z tyłu głowy...
Kolebkę Ładu, Miasto z miast najpierwsze
kto ujrzy, już je zawsze zapamięta
i już wspomnienia nie wyrzuci z serca,
choćby najdalej odszedł między Cienie.
Linie tych ulic, kolor tego nieba
będą przyprawą codziennego chleba.
Ciekawe swoja drogą, że w tej "kolebce Ładu", mieście wyrosłym na i wokół Wzorca Porządku wszystko wikła się w skomplikowaną sieć intryg; wrze tu jak w kotle, raz na większym, raz na mniejszym ogniu. Paradoks wart epigramatu!

Nic dziwnego, że królowa jest ostrożna. Zachowuje dystans i tak właśnie powinna czynić - nie wie o mnie niczego, prócz tego, że jestem z rodu Amberu, a to - zgódźmy się - nie jest rekomendacja do bezwarunkowego zaufania. A jednak... a jednak rodzi to żal. Chciałabym zasłużyć na przyjaźń i zaufanie Vialle. Ona ma w sobie jakiś taki... blask, ciepło. Jak spokojne, słoneczne, wiosenne popołudnie. Nic dziwnego, że Random tak ją kocha. Ją chyba wszyscy kochają.

Może mogłabym zrobić jakiś ładny drobiazg dla jej dziecka? Na przykład... na przykład małe figurki zwierzątek do zawieszenia nad kołyską. Z dzwoneczkami. Szkoda, że nie pomyślałam o tym wcześniej...

Widziałam się z Reinem. Nadal jest nadwornym minstrelem. (No bo kto by go mógł zastąpić? Chyba nikt!) Nie poznał mnie! Zabawnie było patrzeć, jak patrzy na mnie, słucha, patrzy i aż czerwienieje od wysiłku przypominania pod kolor swojego stroju. Dopiero gdy zapytałam, czy znalazł sobie jakiegoś nowego ucznia - zaskoczyło, no i przypomniał sobie, kogo przez dwa lata uczył śpiewu i gry. Gdyby nie to, że Connley zaprosił mnie na obiad, muzykowalibyśmy pewnie i rozmawiali, i żartowali do wieczora. Całkiem jak kiedyś, jakby nie było tych wszystkich lat. Chociaż nie - nieprawda. Wtedy byliśmy mistrzem i uczennicą. Teraz - mam nadzieję - będziemy przyjaciółmi.

Sajgonki, okazuje się, to naprawdę pyszna rzecz. Choć ciocia Fiona twierdziła, że były nie całkiem takie, jakie powinny być - ale cóż, ja się na kuchni azjatyckiej nie znam. Choć pewnie niedługo się to zmieni, jeśli braciszek nadal będzie się nią zajmował, i oczywiście jeśli nadal będzie mnie zapraszał na degustacje.

Zaraz muszę zacząć szykować się na bal. Trochę się boję, ale Connley obiecał, że pójdziemy razem. Mam szczęście - niejedna dziewczyna chciałaby móc się pokazać z kimś takim! Ja pewnie nie olśnię nikogo, ale też nie o to chodzi. Ani bym mogła, ani chcę konkurować z damami Amberu w przepychu i splendorze. Więc mam najprostszą suknię, gorset i niezbyt szeroka spódnica na tiulu - dziękuję uprzejmie za krynolinę - wszystko w czekoladowym brązie, biały szal, moje bluszczowe kolczyki i bransoleta. I już. Furory nie zrobię, ale nie będę się czuła głupio.
 
__________________
jestem tym, czym jestem: tylko i aż człowiekiem.
nikt nie wybrał za mnie niczego i nawet klątwy rzuciłam na siebie sama.
Rhaina jest offline