Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2010, 17:34   #112
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Laure zamarł niczym sparaliżowany. Ani odór ani hałasy nie ostrzegły przeszukujących wieżę i początkowa ostrożność ustąpiła spokojowi niespiesznego rytmu przeszukiwania kolejnych pomieszczeń. Teraz zaś nie mógł uwierzyć własnym oczom...

Jakaś spokojna część umysłu wychwyciła odległe bo odległe podobieństwo potworów do paskudnej "fali" która zniewoliła nimfy i zaatakowała ich nad brzegiem rzeki. Przez dłuższą jednak chwilę po prostu gapił się na ohydny pokaz mordu popełnionego na nieszczęsnym najemniku ... a raczej Aesdil miał nadzieję że mordu, a nie transformacji w coś o wiele gorszego! Osłupienie sprawiło że to kompani mordowanego zareagowali prędzej ... na swą zgubę zapewne, sądząc po ich wrzaskach! Ale te właśnie wrzaski wyrwały go z otępienia.

Obrócił głowę w lewo i w prawo, oceniając niebezpieczeństwo. Magiczki nie było, co potwierdzało przekonanie Laure że z dwojga złego lepiej trzymać z zaklinaczami - przynajmniej mają jaja, w przeciwieństwie do tchórzliwych moli książkowych!

Doskoczył do klatki schodowej. Już dotykał tarczki zawieszonej na łańcuszku u nadgarstka gdy zawahał się. "Tu trzeba czegoś więcej..." - pomyślał i przygotował się do rzucenia zaklęcia wzmaganego Płomieniem...


- Za mnie - krzyknął kapłan, gdy tylko zrozumiał co się dzieję [zostawiam pole manewru innym] i nie zwracając uwagi na otoczenie skupił się na krótkiej modlitwie. Po sekundzie powietrze wokół niego eksplodowało gęstym oparem mgły, oddzielając potwory od niego sześciometrowym kołem mlecznobiałego dymu. - Może to pomoże Wam dotrzeć do drzwi.

- Akurat to niewiele pomoże... zważywszy, że przewaga broni dystansowej leży po naszej stronie.-
mruknął paladyn i ładując kuszę krzyknął.-
Spokój ! Póki jesteście poza zasięgiem macek bestii, jesteście bezpieczni. Kusze i łuki w dłoń... i przeprowadzić ostrzał. Udowodnijcie mi, że nie jesteście bandą lalusiowatych trzęsiportków!
Po czym strzelił w kierunku bestii, wołając.- Wycofywać się ze spokojem i prowadzić stały ostrzał. Paniczna ucieczka tylko pogorszy sprawę.

Bojowy okrzyk paladyna niewiele pomógł w sytuacji, gdy z jeden z najemników został zamieniony w kisiel, a pole widzenia ograniczała dodatkowo magiczna mgła. Dwóch wykorzystało tarczę z kapłana i pędem rzuciło się w dół, po schodach. Trzeci zbiegł kilka kroków, zawahał się i stanął, przyświecając w górę pochodnią. Jedynie ostatni, posłuszny woli dowódcy, napiął kuszę i wypuścił bełt w stronę, z której dochodziło szuranie i mlaskanie. Co ciekawe, był to jeden z gwałcicieli. Czyżby lanie i umoralniająca mowa odniosły skutek?

Dwa bełty poleciały w mrok - w jakimś stopniu skutecznie, gdyż powietrze przeszył gardłowy ryk bestii.

- Laure leć za nimi na dół, co by nie wpakowali się na następne potwory - krzyknął Iulus wyciągając miecz i ściągając tarczę z pleców. Jednocześnie zaintonował kolejną modlitwę, dzięki której jego mięśnie zapłonęły ogniem Boskiej interwencji.

"Zaklęcie? Nawet nie widzę jeszcze co jest na dole" -
zganił się w myślach Złocisty i wolniej niż kolejni uciekinierzy ale ruszył w dół, z zimnym zadowoleniem wykorzystując osłonę którą stanowili uciekający najemnicy - cokolwiek i gdziekolwiek jest niżej, nimi pierwszymi powinno się zająć. Jedną ręką ściągnął plecak i gorączkowo szarpnął zapięcia by wyciągnąć srebrną kadzielnicę, drugą przyświecał lampą, ostrożnie, by nie rozchlapać oliwy.

Paladyn rozejrzał się dookoła, wzdychając cicho. I to było na tyle, jeśli chodzi o miastowych zabijaków. Potwory to jednak nie tłuści kupcy czy bezbronne przekupki, z nimi naprawdę trzeba walczyć. Cóż...pocieszające było to, że przynajmniej miejscowy element Uran zmniejszy się o paru przestępców. Przynajmniej z jednego będą "ludzie"...Paladyn cofając się posyłał bełta za bełtem w kierunku potwora pamiętając, że w takich bojach chłodna kalkulacja jest najlepszym mieczem i tarczą. Póki co strategia obrana przez Raydgasta jako tako się sprawdzała.

Nawrócony gwałciciel - Helmut, jak w dziwnym przebłysku przypomniał sobie paladyn - ruszył pędem w stronę schodów osłaniany przez swojego pracodawcę. Ruszył do nich i Raydgast, gdy hałas czyniony przez bestię stał się zbyt intensywny. Przez magiczną mgłę dojrzał falujące kształty poczwary, a mięsista macka ze świstem przecięła powietrze nie więcej jak kilkanaście centymetrów przed nosem mężczyzny. Nie czekał dłużej; wkroczył na schody, po czym wycelował ponownie w potwory.

Iulus natomiast trwał na posterunku, mając zamiar zmierzyć się z nacierającą na niego bestią. Jedna z macek minęła go o włos; druga jednak, opatrzona pazurami na całej długości, chlasnęła kapłana po głowie aż zadzwoniło. Krew zalała twarz mężczyzny; od bólu gorsze było jednak ciężkie do opisania uczucie... Jak gdyby przestawał panowac nad swoim ciałem. Zakręciło mu się lekko w głowie, po czym uczucie minęło. A potwór znów szykował się do ataku.

Osłąniając się tarczą kapłan cofnął się o krok w stronę schodów, jednocześnie wyprowadzając cięcie mieczem w kłębiącą się przednim masę mięśni i macek. Ostrze z mlaśnięciem rozcięło zwieńczoną pazurami mackę, a potwór zabulgotał gniewnie. Kolejny cios bestii musnął nieznacznie zbroję, jednak kolejne cieńcie trafiło między płyty rozcinając skórę Manoriana.
Kapłan zacisnął szczęki czując kolejną przyprawiająca o mdłości fale chaotycznej energii próbującą zmusić go do rozpłynięcia się w bulgocząca masę mięśni. Wytrzymał jednak i ją. Kolejny kroczek zaprowadził go jednak na próg zejścia na niższe piętro. Manorian pchnął mieczem w brzuch potwora. Ostrze wgryzło się w trzewia stworzenia upuszczając z niego oleistą, śmierdzącą posokę.

Tymczasem druga bestia dopełzła do swojego gnębiciela. Z jej ciała wystawały dwie brzechwy, wyglądało jednak na to, że są one co najwyżej drobną niedogodnością. Paladyn chwycił miecz i wbił w trzewia bestii. Ta ryknęła i cofnęła się nieco. To wystarczyło, by zrobić Iulusowi miejsce do bezpiecznego zejścia. Oglądając się co chwila za siebie obaj ruszyli w dół.

Tymczasem na drugim piętrze najemnicy kręcili się jak kurczaki z obciętymi głowami i Laure szybko zrozumiał dlaczego.

Nie było drzwi.

A dokładniej rzecz biorąc nie było zejścia na dół. Tam, gdzie teoretycznie powinna być klatka schodowa ciągnęła się gładka, kamienna podłoga. Zbyt gładka by być dziełem tutejszych budowniczych, gdyż wtedy musiałaby nosić ślady erozji.

Krótko mówiąc zostaliście magicznie zamurowani.
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline