Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2010, 17:40   #5
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Aleksander nie przepadał za takimi uroczystościami. Gdyby uroczystość ta odbywała się z jakiegokolwiek innego powodu, to pewnie próbowałby się wykręcić z tego obowiązku. A jednak była to szczęśliwa okazja i po prostu należało się zjawić. Poza tym zjawili się praktycznie wszyscy amberyci. Rodzinne spotkania w miłej atmosferze nie przytrafiały się zbyt często. Można było porozmawiać, ze wszystkimi. Dowiedzieć się czegoś nowego o ich losach. Oczywiście jeżeli będą chętni się nimi podzielić. Niestety w rodzinie raczej nie ufano sobie.

Przechadzał się jednak pomiędzy kolejnymi gośćmi. Ubrany był czarne spodnie, białą koszulę i brązową kurtkę oficerską wyszywaną złotymi nićmi. Na klapie kurtki znajdowały się złote skrzydełka. Strój miał dwie zalety. Był wygodny i jednocześnie na tyle elegancki, żeby nie wzbudzać sensacji. Oczywiście inna sprawa mogła dotyczyć jego broni. Przy prawym pasie wisiała oficerska szabla, przy lewym zaś wakizashi. Można było się zastanawiać czy syn Benedykta zabrał na tą uroczystość jeszcze jakiś arsenał.

Oczywiście Aleksandrowi takie rozważania wcale nie przeszkadzały. Zwłaszcza, że zauważył wśród gości Dalta. Jak można było się domyślić znajdował się w delegacji Kafshy, razem z ich królem Rinaldo. Diuk Oisen nie miał nic przeciwko temu drugiemu. Spotkali się raptem kilka razy i nie wydarzyło się nic co mogłoby w jakikolwiek sposób znaczyć ich kontakty w późniejszym czasie. Jednak z najemnikiem było co innego. Kilka razy młody amberyta zauważył, że ten mu się przygląda. W odpowiedzi na to posłał mu szeroki uśmiech. Ten natychmiast odwrócił wzrok i powiedział coś do swojego władcy. "Ciekawe, czy jeszcze znajduje się na smyczy Rinalda, czy już się z niej zerwał?" przebiegło przez myśl Aleksandra. Nie chciał jednak zbyt długo nad tym rozważać. Dzisiaj ... dzisiaj należało miło i przyjemnie spędzić czas.

Dlatego krążył pomiędzy licznymi gośćmi i rozmawiał. Kilka osób zostało przez niego jedynie pozdrowionych skinieniem głowy. Byli to ci, za którymi z tego czy innego powodu nie przepadał i nie miał zamiaru rozmawiać. Z drugiej strony była też spora grupa osób, której po prostu nie znał i z którymi przynajmniej na razie nie chciał się spotykać. Wiadomo, że takie uroczystości były świetną okazją, do zawiązania nowych znajomości, Aleksander wolał jednak najpierw nadrobić zaległości, w życiu osób, które były mu trochę bliższe.

Długo rozmawiał z ciotką Llewellą o swojej ostatniej podróży w cień. Pośród żartów i uśmiechu dało wyczuć się u niej oczekiwanie. Aleksandrowi jak zwykle wydawało się, że ona czuje się w zamku ... obco. Była ze starszego pokolenia, a jednocześnie potrafiła całkowicie olać politykę rodziny. Nie mieszała się w spiski. I dlatego Aleksander ufał jej.

Po jakimś czasie Aleksander w końcu zgubił się w tych wszystkich rozmowach. Tyle osób i tyle opowieści do wymiany. Corwin bardzo był zainteresowany jego bronią i chwilę studiował ją w spokoju. W końcu oddał mu ją, ze słowami, aby dbał o nią, a z pewnością nigdy go nie zawiedzie. Reszta rozmów opierała się raczej, na drobnej gadce, jakby to powiedzieli na Ziemi.

A potem nadeszła straszna nowina. Służba uwijała się, żeby zamknąć okiennice. A atmosfera nagle się zagęściła. Napięcie było wyczuwalne. Z początku Aleksandrowi trudno było w to uwierzyć. Jego mina była bardzo nieciekawa. Oczywiście pierwszy szok minął szybko, był żołnierzem, przyzwyczajony do ciężkich warunków, do śmierci. Gdyby łatwo było go zszokować już dawno by nie żył. Teraz obserwował wszystkich obecnych w sali, szczególną uwagę kierując na rodzinę. Wszystkie te wydarzenia nie mogły być przypadkowe. Jego ręka praktycznie odruchowo znalazła się niedaleko szabli. Jeżeli cokolwiek się zdarzy będzie na to gotów. Miał jednak nadzieję, że to wszystkie złe wydarzenia jakie na dzisiejszy dzień zgotował im los ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline