Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2010, 20:18   #85
Idylla
 
Idylla's Avatar
 
Reputacja: 1 Idylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znany
Strzelała. Audrey zrealizowała swoją groźbę. Helen wystraszyła się nie na żarty, kiedy usłyszała kilka kroków za sobą huk wystrzału, po którym padł następny. Podskoczyła na swoim miejscu, do którego okazała się nagle przytwierdzona na stałe. Goniła Czarownicę, odpowiedzialną za zaatakowanie ich z pomocą zjawy, wyczerpanie wszystkich sił, na domiar złe popsucie świetnie zapowiadającego się pierwszego dnia pracy. Takich rzeczy nie sposób było puścic w niepamięc bez wcześniejszego rewanżu. A tego właśnie spodziewała się Helen po swojej akcji. Wypadła za Audrey z klubu i pędziła ile sił w nogach tylko w jednym celu.

Przeciwniczka jednak nie dała się tak łatwo pochwycic. Uciekała dzielnie, pozyskała krzaczastych sprzymierzeńców, w których zamotały się razem z Wiedźmą, a potem zyskała kilkanaście metrów przewagi. Nie było mowy o szybki zniwelowaniu dzielącej ich odległości, dlatego jej partnerka zdecydowała się strzelac. Tak przynajmniej tłumaczyła to sobie Helen. Widziała, jak kobieta pada rażona. To był moment, kiedy uświadomiła sobie, że niebezpieczeństwo i śmierc tym razem były wyjątkowo blisko. Już łapały ją za rękę i ciągnęły do siebie.

Westchnęła, nachyliła, żeby powstrzymac mdłości, jakie nagle ją opanowały, złapała się za żołądek, a potem na wpół zgięta z wyrzutem odwróciła się i spojrzała na Audrey. Ona chyba też była nieco zaskoczona rozwojem wypadków. Tak naprawdę Helen miała ochotę podejśc i na nią nakrzyczec. Wrzeszczec ile sił w płucach, że przecież mogła ją trafic, uszkodzic, spraraliżowac, zabic, postrzelic i jeszcze wszystko zepsuc. Kilka razy powtarzała zabic i postrzelic do pary z wariatka, lekkoduch i pomylona. Na końcu stwierdziła, że życie nadal jest jej miłe. Wolała się z nim nie rozstawac.

Wróciła spojrzeniem do leżącego ciała. Rozłożona na ziemi kobieta nie ruszała się.

- Cholera! - warknęła pod nosem. - Żeby tylko żyła - powiedziała już głośniej, żeby Wiedźma ją usłyszała. Nie mogły stracic jedynego żywego, mówiącego tropu. Każda pomoc - przymusowa czy dobrowolna - się liczyła.

Chwiejnym krokiem podbiegła do poszkodowanej. Stanęła nad nią i znieruchomiała. Helen wprawdzie gdzieś słyszała na czym polegała pierwsza pomoc, co należało robic, kiedy człowiek tracił przytomnośc albo się zakrztusił, ale postrzał wykraczał daleko poza jej umiejętności. I wiedzę. Tak, wiedzę z pewnością. Czas najwyższy było wykorzystac wiedzę nabytą z seriali i filmów, gdzie bohaterowie tak wspaniale radzili sobie ze sztucznym oddychaniem i masażem serca. i wyczuwaniem tętna.

Helen odetchnęła, potem znowu, jeszcze raz i następny, po którym nastapiły kolejne trzy nieco szybsze i płytsze. Panikowała, wspaniałe wyczucie czasu. I niby miała się stac łowcą, kiedy widząc rannego wpadała w panikę? Tak, zapewne okaże się nie zmiernie pomoca podczas masowych akcji z większą ilością rannych.

Po raz ostatni spróbowała. Nie wiedziała dokładnie jak to zrobiła, szczerze mówiąc nie potrafiła sobie tego dokładnie przypomniec. Cała akcja okazała się jedynie mglistym wspomnieniem, które było równie tajemnicze, co niebezpieczne i brawurowe.

Pamiętała, że ściągnęła swój pasek, przeciązała tuż nad poważniejszą raną, która na chwilę przestała krwawic, potem słabym strumykiem sączuła się w dłó skapując na ziemię. Wiedziała, że jakimś cudem rana została osłonięta chutą, nie wiedziała dokładnie do kogo należała, jak tam znalazła, ale poczuła ulgę, że ich podejrzana nie wykrwawi się. Była szansa na jej uratowanie.

Przypominała sobie, że szczerze żałowała, że nie mają telefonu komórkowego, narzakała na zombie, wygrażała się im niemiłosiernie. Potem było transportowanie Czarownicy do klubu. Tam zajęły się resztą. Postanowiły, że należy przetransportowac ją do szpitala. Uzgodniły, że skombinują jakieś auto. Strzelanina, którą słyszały wcześniej najwyraźniej odstraszyła większośc imprezowiczów. Postanowiły, że po raz kolejny wykorzystają Tima. Biedaczysko, miał z nimi same kłopoty.

I tyle z tego pamiętała...

Po wszystkim dowiedziała się, że poradziły sobie świetnie. Podobno. Spojrzała na swoje zakrwawione dłonie i miała szczerą ochotę krzyczec. To było zbyt relane, zbyt prawdziwe, zbyt podobne. Dłonie drżały jej niesamowicie. Otarła jej o swoją kurtkę, nie przejmując sie, że zostaną ślady. Robiła to bardzo zaciekle. Sprawiała sobie ból ocierają już dośc wrażliwą skórę o szorstki materiał. Zaczerwienione i piekące dłonie nieco ją uspokoiły. Zamierzały zawiesc kobietę do szpitala. Siedziały w samochodzie. Helen spojrzała na Czarownicę, która teraz oddychała niespokojnie. Była blada i trząsła sie strasznie. Jej ubranie było całe we krwi. Helen odwróciła wzrok.
 

Ostatnio edytowane przez Idylla : 03-10-2010 o 20:52.
Idylla jest offline