Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2010, 00:13   #87
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Wszyscy

Noc. Dla jednych jest porą spoczynku, kiedy zmęczone ciało i umysł mogą zregenerować siły na kolejny dzień. Dla innych to pora nocnej aktywności: polowania na nieświadome niczego ofiary, uprawiania seksu, pracę. Dla większości ludzi to pora lęków. Każdy je ma, chociaż nie każdy się do tego przyzna. Nocą ludzie znikali z ulic, zamykali się w swoich domach – modląc się, wieszając amulety nad drzwiami, trzymając broń załadowaną srebrem pod poduszkami.

Gdzieś na Rewirze lała się krew, futro fruwało w powietrzu – to odwieczna walka pomiędzy Martwymi o tereny łowieckie. Wojna o żywych. Nocne cienie skrywały przed oczami śmiertelnych występki tego świata. Kiedy słońce – ognista kula – wzejdzie nad dachy kamieniczek, po nocnych zbrodniach nie pozostanie żaden ślad.

Jednak ten poranek miał przynieść wiele śmierci. Zaczynała się wojna... Wróg wykonał ruch pierwszy.

Londynem wstrząsnęło kilka dużych eksplozji oraz spokój zakłóciły liczne strzały.


GRUPA „RYTUAŁ”


Świt zastał was wszystkich w różnych miejscach.

CG Lawrence

Ty wygrzebałaś się z pościeli, czując, że wczorajszy dzień przybliżył cię do dnia, w którym zobaczysz, jak to jest być po drugiej stronie „barykady”. Ból głowy nie ustawał, z nosa - przy porannej toalecie – leciała ci krew, w uszach huczało, jakby pod czaszką ktoś rozpalił ogień. Twarz, którą widziałaś w lustrze, należała do prawie obcej osoby.
Nie pamiętasz, czy coś ci się śniło, a jeśli nawet, to obrazy przepadły zaraz po przebudzeniu.
W końcu byłaś gotowa do wyjścia do pracy.

Na progu zobaczyłaś jednak coś, co zatrzymało cię na miejscu.
Na progu, przed drzwiami, stała paczka. Sporej wielkości karton oklejony szarą taśmą izolacyjną. Widziałaś, że jeden jego bok przesiąknięty jest krwią. A na górze napisano czarnym markerem – nieco koślawymi literami:

CG – Regulator

Obejrzałaś ostrożnie korytarz, lecz niczego poza paczką nie zobaczyłaś.



Dolores Esperanza Ruiz i Garry Trisket


Obudziliście się zmęczeni w skłębionej, pachnącej seksem pościeli. Słoneczny blask wpadał już przez zasłonięte okna. Wyraźnie widać było wirujące w nim drobinki kurzu.
Najwyraźniej nieco zaspaliście – nic dziwnego, biorąc pod uwagę wczorajsze wydarzenia. Kopacz jednak wyraziła się jasno – praca nie jest od godziny, do godziny. Zatem nie musieliście gnać na złamanie karku. Udo siedział w Komorze – prawdopodobnie ministerialny nekromanci już „wwiercali się” mu w wolę, nakłaniając do zeznań. Należało się skurwielowi, jeśli maczał swe martwe paluchy w tej sprawie.

To wydarzyło się, kiedy Dolorez brała prysznic.

Zmysł zagrożenia zadzwonił, niczym spóźniona kochanka. W chwili, kiedy drzwi do twojego mieszkania wpadały do środka, wraz z fragmentem ościeżnicy i cegieł, sam mogłeś się domyślić, że to, co przez nie przeszło nie składa wam towarzyskiej wizyty.



Wilkołak. Spory okaz.

Loup – garou nie tracił czasu. Z przejmującym wyciem, które usłyszała nawet Dolorez, rzucił się w stronę Garyego.

Widać było, ze atak nie jest przypadkowy, a ty jesteś jego celem


Michael Hartman


Noc minęła szybko. Pierwszy dzień w pracy Ministerstwa Regulacji był cięższy, niż sądziłeś.

Drugi jednak miał okazać się jeszcze trudniejszy.

Wstałeś, czując niepokój. I wtedy poczułeś zagrożenie.

Najpierw, jako lekkie uczucie niepokoju. Potem, narastające niebezpieczeństwo. Potem, kiedy seria z ciężkiej broni rozwaliła zamek w twoich drzwiach, zagrożenie stało się faktem.

Zapach przyniósł też odór śmierci. Dwójka zombie! Uzbrojeni, jak drużyna GSR-u. I przynajmniej dwóch innych na zewnątrz.

Napastnik w drzwiach posłał serię w twoim kierunku. W ostatniej chwili rzuciłeś się w bok wpadając na jakiś stolik i wywracając go. Upadłeś na podłogę unikając drugiej serii, która podziurawiła tapicerkę i ścianę za twoimi plecami.

Instynkt loup – garou zaczął brać górę nad zdrowym rozsądkiem. Człowiek został zepchnięty gdzieś w głąb jestestwa, zwanego Michaelem.

Nim zdążyłeś zmienić kształt kolejna seria srebrnych kul rozerwała ci czaszkę w drobne kawałki.



GRUPA „RZEŹNIA”


Xaraf Firebridge

„Zabawa” na Rewirze nie zakończyła się po twojej myśli. Zamiast „wygrzewu” i możności odesłania kilku zdechlaków tak, gdzie ich miejsce, było tylko troszkę gadki i sporo uciekających z miejsca zdarzenia martwiaków.

Potem wróciliście do domów.

Ranek obudził cię kopniakiem hyperadrenaliny, kiedy szedłeś do samochodu. Ale dzięki „zmysłowi walki” udało ci się uniknąć pierwszych ataków.

Napastników było dwóch. Jeden, wysoki i chudy, zaatakował kiedy miałeś zamiar wsiąść do samochodu. Kula z pistoletu ominęła cię dosłownie o cale, rozbijając szybę w samochodzie.

Drugi był niski i barczysty. Loup – garou. Skoczył w twoją stronę w powietrzu zmieniając się w groteskową mieszankę człowieka i jakiegoś ptaszydła. Wrażenie robiły jednak ostre, haczykowate szpony, którymi Zmiennokształtny mógł bez trudu rozszarpać cię na strzępy.


William „Gate” Southgate

Lily oberwała pierwsza, bo to ona wchodziła do pracy przed tobą. Nakładałeś kurtkę, kiedy usłyszałeś strzał i zobaczyłeś ją, jak wskakuje do mieszkania. Jej lewy bark wisiał bezwładnie i lała się z niego krew.

Potem serie z broni maszynowej zaczęły dziurawić drzwi do waszego mieszkania. Słyszałeś napastników nawołujących się wzajemnie –przynajmniej trzy osoby.

Lily straciła przytomność. A ty poczułeś, jak wzbiera w tobie wściekłość.

Ostrzelane drzwi odskoczyły wyważone kopniakiem i stanął w nich napastnik z pistoletem maszynowym w ręce i w ciemnej, dżinsowej kurtce.

Widziałeś świat prawdopodobnie tak, jak widzą go Egzekutorzy na swoim „haju”. Lufa broni powoli zwraca się w stronę pokrwawionej Lily leżącej w korytarzu.



Emma Harcourt


To był pracowity dzień, nie ma co.

Do domu wróciłaś naprawdę późno i mocno zmęczona. Dużo się wczoraj wydarzyło. Przez jedną dobę poznałaś więcej Martwych, niż byś sobie tego życzyła.

Noc spędziłaś w swoim sanktuarium, kilkakrotnie budząc się z niepokojem. Śnił ci się demon z dachu. Ganiał cię po płonącym Rewirze, zawsze wyprzedzając o krok, a kiedy już dogonił uderzał palcem w plecy i znikał.

Kiedy się obudziłaś senne majaki nadal nie chciały opuścić twojej głowy.

Jak co dzień wyszykowałaś się i nieświadoma zagrożenia wyszłaś na zewnątrz. Zdążyłaś zrobić zaledwie kilka kroków i ściana tuż koło ciebie eksplodowała, rozrzucając wokół drobinki ceglanego pyłu. Kula wystrzelona przez niewidocznego strzelca minęła twoją głowę dosłownie o kilka cali.

Oczyma wyobraźni zobaczyłaś, jak tajemniczy zamachowiec przeładowuje pocisk w swojej broni, jak lśniący, cylindryczny nabój wsuwa się w ułamku sekundy do lufy ....

Musiałaś działać szybciej, niż palec na spuście, jeśli chciałaś wyjść z tego z życiem.


GRUPA „TROJACZKI”



Postrzelona przez Audrey wiedźma wylądowała w szpitalu. Czekaliście na jakieś wieści o jej stanie zdrowia, a przez ten czas „Ka Mate” robił rekonesans w pubie. Najwyraźniej blondyna – zombie była kimś ważnym bo została z nim i pomagała w prowadzonym przez was dochodzeniu.
Niestety, informacje dotyczące zranionej wiedźmy nie były najlepsze. Kule zadały dość rozległe obrażenia i uciekinierka straciła sporo krwi. Mały, podmiejski szpital, nie dysponował odpowiednim zapleczem medycznym, by pomoc była wystarczająca. Zmuszone byłyście zgodzić się na przewiezienie rannej do szpitala w Londynie.

Tam, po kilku godzinach operacji, uratowano życie rannej, jednak o jej przesłuchaniu mogliście zapomnieć. Nie pozostało wam nic innego, jak w podłych nastrojach powrócić do swoich domów.


Audrey Masters



Sen nie przychodził zbyt szybko.
Do tej pory miałaś okazję używać broni jedynie przeciwko tarczom strzelniczym oraz Martwym. Jak się okazuje kula trafiająca ludzkie ciało potrafi dokonać naprawdę poważnych szkód. W końcu bron stworzono po to, by zabijała.

Nie śpisz zbyt dobrze tej nocy, ale rano nie czujesz się aż tak źle, jakby można było przypuszczać. Jesteś gotowa zacząć nowy dzień pracy.

Nagły dźwięk tłuczonej szyby wyrywa cię z codziennych planów. Dźwięk dochodzi gdzieś z salonu.

Idziesz tam i zaglądasz ostrożnie. Pierwsze co widzisz, to stłuczone szkło przy szybie.
Drugie to jakiś owalny przedmiot lezący kawałek dalej, na podłodze.

To nie kamień.

W twoim pokoju leży granat!

I widzisz Powsinogę z ciekawością biegnącego w stronę znaleziska.


Helen Butler

Sen był ci bardzo potrzebny. Pozwolił zregenerować siły, by móc stawić czoła kolejnemu dniu śledztwa. Czujesz, że zabójstwo tych trzech dziewczynek nie było przypadkowe. Czujesz, że kryje się za tym coś więcej.

Budzik wyrywa cię z objęć Morfeusza o ustalonej godzinie.

Coś jest nie tak!

Słyszysz złowrogie, ostrzegawcze ujadanie Stworka. Pies jeży się i warczy.

I wtedy zorientowałaś się, że od strony schodów zbliża się w stronę twojego mieszkania dwóch ludzi w długich płaszczach, spod których wydobywają broń.

Nie! Nie ludzi!

Wyczuwasz emanacje śmierci.

Zbliżający się to zombie. Uzbrojeni, niebezpieczni i na pewno nie przyszli tutaj przynieść ci kwiatów.


Timothy „Ka Mate” Mac Douglas


Obudził cię nagły huk! To dźwięk zamka wyrywanego wraz z drzwiami, które z łoskotem wpadły do twojego mieszkania.

Poderwałeś się z łóżka momentalnie wybudzony i gotowy do akcji.

Spojrzałeś w dół widząc dość osobliwy, ale i zarazem przerażający widok.

W wejściu stał Zmiennokształtny. Pół człowiek – pół kot w jednej ręce trzymający solidnych rozmiarów pistolet.




To była jedynie kwestia dosłownie chwili, nim cię zobaczy. A coś ci mówiło, że nie wpadł tutaj na pogawędkę.
 

Ostatnio edytowane przez Armiel : 04-10-2010 o 00:32.
Armiel jest offline