Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2010, 10:58   #29
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Szykowanie się do wyprawy w ciemno jest dość... denerwujące.
Nie było wiadomo dokładnie, dokąd się jedzie, jak wygląda droga, co będzie potrzebne na miejscu. On sam, jako 'przybysz' wiedział o tym miejscu mniej niż nic. Nawet plotek nie słyszał, bo jakoś do tej pory nie zgadało się o Point du Mer Diable.
Nazwa nie była zbyt obiecująca. Odstraszająca, można by rzec. Przynajmniej jeśli chodziło o zwykłych prostaczków.
Kto nadał taką nazwę? Właściciel, chcąc odstraszyć potencjalnych intruzów? Okoliczni mieszkańcy, widzący i słyszący różne dziwa? Stugębna plotka, przypisująca każdemu samotnikowi nie wiedzieć jakie intencje?
Oczywiście mógłby popytać wśród służby. Wystarczyłoby zejść do kuchni... i jednym zadanym pytaniem wywołać panikę i zepsuć sobie z pewnym trudem budowaną pozytywną reputację. Z reakcji słuchaczy, zgromadzonych u mistrza Cecile, łatwo można było się zorientować, że nie jest to miejsce cieszące się sympatią otoczenia i czymś, co się nazywa 'dobrym imieniem'.
Należało również pamiętać o tym, że nie było zbyt dobrym pomysłem informowanie kogokolwiek o tym, że tuż po śmierci pana zamku ktoś nagle zaczął się interesować miejscem o takiej złej sławie.

Wizyta w bibliotece, jak to wśród bretońskich panów zwykle bywało, niezbyt obficie wyposażonej w woluminy, nie przyniosła zbyt wielkich efektów. Jedyną w miarę cenną zdobyczą była "Kronika" spisana przez niejakiego Jacques'a Pomme, zawierająca wielce podkolorowane przygody paru przedstawicieli rodu d'Arville.
Oprócz relacji, jak to kolejny mężny d'Arville pognębił kolejnego niecnego duPonte'a, znaleźć tu można było liczne opisy walk z wiedźmami, olbrzymami, dzikimi bestiami z piekła rodem. Tego typu opowieści znaleźć można było w każdej kronice rodzinnej, której autorzy z tego wszak żyli, że swym mocodawcom sławy przysparzali, przynajmniej w odniesieniu do przyszłych pokoleń.
Jednak znalazła się tam historia, równie co prawda barwna i przesadzona, o wyprawie szlachetnego lorda Pierre'a d'Arvill przeciwko stworowi Chaosu, co wieżę Point du Mer w tydzień zbudował i stamtąd okolicznych mieszkańców nękał.
Gdyby prawdę były informacje o ilości potworów, jaki sir Pierre podczas tej wyprawy pokonał, to niezły kawałek Armii Chaosu by trzeba na drodze rycerza postawić, by pozabijać mógł te gadziajstwa wszelakie. Jednak opis terenów otaczających wieżę, jeśli oczywiście bestie, chaośników i syreny się wyrzuci, był dość realistyczny. I może coś prawdy tkwiło w tym, co imć Jacques o wejściu tajnym, co z jednej z jaskiń do podziemnych komnat wieży prowadziło, napisał.

Pierre zamknął księgę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
Pozostawało mu teraz tylko skompletować ekwipunek. Co prawda swoje rzeczy miał zawsze pod ręką, jak go tego nauczył ojciec - doświadczony uczestnik wielu wypraw, ale parę innych drobiazgów zawsze się przyda. Liny, świece, pochodnie, jakiś kilof, toporek poręczny. Jedzenie.
Co prawda był pewien, że o to ostatnie zadba imć Tupik, ale co do pozostałych rzeczy warto było się z nim skonsultować.
Zamknął za sobą drzwi i zszedł na dół.

- Gdzie pana Tupika znajdę? - zatrzymał przechodzącą korytarzem służącą.
- Ostatnio szedł do biblioteki, proszę wielmożnego pana. - Marie dygnęła z wdziękiem.
- Dziękuję - skinął głową i ruszył w stronę pomieszczenia, dumnie acz z przesadą zwanego biblioteką.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 04-10-2010 o 17:39.
Kerm jest offline