Książka okazała się ciekawą lekturą na temat trujących grzybków z okolicznych lasów.
Nie dość, ze zawierała przepisy - na te dobre, jadalne grzybki, to dodatkowo rozpisywała się w warzeniu z innych grzybków trucizn. Tupik długo zastanawiał się co taka książka mogła tu robić, uznał jednak że najwyraźniej był to jeden z koników któregoś z lordów. Nie wiedział ilu dokładnie książąt padło od mniej lub bardziej wyrafinowanych środków trujących, domyślał się jednak że całkiem sporo. A że sam znał się na zielarstwie uznał dalszą lekturę owej książeczki za potencjalnie niezwykle przydatną.
Sam nie wiedział na jak długo się zaczytał w międzyczasie do biblioteki przyszedł mag, którego halfling przywitał z radością. Sam interesował się nie od dziś magią, na przekór własnym ograniczeniom rasowym, tym razem jednak pogrążył się w lekturze na tyle że nawet nie zauważył wybycia maga.
Gdyby wiedział, że pomysł elfa co do podróży w nocy jednak zostanie zrealizowany... może nie siedział by tak długo w bibliotece. Gdy wypaliła mu się czwarta świeczka uznał, że dość tego czytania i pora się wyspać przed wyprawą.
Trzeba było tyle rzeczy zabrać ze sobą... gdy tak wychodził zamyślony dostrzegł Otta i kiwającą do Tupika rękę.
" O co mu chodzi" - zastanawiał się nad nagłym poufalstwem niedawnego służącego. Zorientował się w mig o co chodzi, po zupełnej ciszy i bezruchu,
Ottowi nie chodziło o pogawędkę.. on coś wyczuł.
Halfling szybko podążył wzrokiem za celem który wskazywał mu Otto, celem który najwyraźniej bawił się Tupika zabawkami i to na jego własnym terenie. " O żesz ty drabie dupontowski" Tupik wiedział, ze nie może spłoszyć draba, do Malcolma miał jeszcze spory kawałek, czas na okrzyk czy hałas był zawsze, zbyt blisko znajdował się ogród i mur, zbyt łatwe miejsce do ucieczki aby przedwcześnie kierować assasina na drogę ucieczki. " Trzeba mu odciąć drogę"
- Trzeba go żywcem, ostrzeż dowódcę, ale niech nie wszczyna otwarcie alarmu. Niech dwóch strażników ukryje się w komnatach Malcolma, pewnie tam zbir zmierza.
Tupik nie zamierzał dać cieniowi spokojnego działania, ani płoszyć go przedwcześnie, w chwili obecnej był zbyt blisko drogi ucieczki, ale z pewnością cała jego podróż miała swój cel , Tupik od razu pomyślał o komnatach Malcolma. Nie szło jednak tego stwierdzić nie podążając jak cień za cieniem... Halfling ruszył za nim, pozostawiając Otta za sobą. Nie wiedział czy przydałby mu się w walce a i niespecjalnie o walkę się obawiał. Na okrzyk zbiegłoby się dosc żołniezy aby powstrzymać pojedynczego intruza, przede wszystkim trzeba go było jednak złapać i to żywcem. Odkąd Bractwo wypuściło z rak jedyny dowód na śmierć Lorda, zamachowiec mógł być namacalnym dowodem łączącym Du'pontów z zamiarami morderstwa.
Innych durni balansujących na krawędzi dachu potężnej twierdzy D'Arvillów nie podejrzewał.
procę i mieczyk miał przewieszone, brakowało mu co prawda wywernowskiego pancerzyka, jednakże biegnąc za assasinem obiecywał sobie, że odtąd bardziej będzie się pilnował i zabezpieczał. Tupik chciał podazyć za zbójem do momentu w którym ten nie będzie się już mógł wycofać, nie przechodząc przez rozwścieczonego halflinga, na szyi bujał się gwizdek, znacznie szybciej i skuteczniej alarmujący strażników. Okrążenie i osaczenie zbója mogłoby jednak odebrać mu chęć do walki, Tupik miał na to skrytą nadzieję, wiedząc, że lordowski kat od informacji o śmierci lorda czeka na dupontowe ofiary zacierając rączki.