Wątek: C E L A
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2010, 19:10   #45
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Determinacja i adrenalina, dodały Kurtowi sił i pomogły dogonić nieco dziewczynę, jednak ta cały czas miała sporą przewagę odległości. Wbiegł do głównej sali, rozejrzał się. Przez chwilę myślał, że mu zwiała, jednak gdy tylko w złości zacisnął pięści i chciał wrzasnąć, zauważył jej jasny łepek wystający z jednego z korytarzy. Gdy go zobaczyła uśmiechnęła się kpiąco i zniknęła mu z oczu. Chłopak bezzwłocznie wznowił pogoń, z nową dawką sił i jednym tylko celem- dorwać sukę.

Zarówno szybkość jak i kondycja Lucy były zaskakujące, chociaż nie bardziej niż sam fakt jej obecności tutaj. Kurt biegnąc nie mógł odmówić sobie snucia teorii. Pewnie Erick przejrzał na oczy, rzucił ją i postanowił odnaleźć go, swoją jedyną miłość. A ta pizda śledziła go z zazdrości, żeby się odegrać na obu, żeby nie dopuścić do ich szczęścia. Nie mogłaby znieść myśli, że są znowu razem i że się kochają.
Ale teraz zapłaci za to, zapłaci za wszystko. A potem Kurt wróci po kochanka, w końcu mówił do niego... Żyje, musi żyć, pewnie tylko udawał, żeby ta kurwa dała mu spokój... Przecież tam był, i mówił do niego... Obiecał mu szczęście i... Załatwi blond sukę, i wróci, znajdzie go. Wyjdą stąd, wyjadą z kraju...

Biegł niemalże mechanicznie, podążając bardziej za unoszącym się w powietrzu ledwie wyczuwalnym zapachem, niż korzystając ze wzroku. Po raz któryś już znalazł się w holu głównym, ponownie, zwolnił i wyrwał się z rozmyślań. Niemalże od razu ją zauważył, stojącą na piętrze przy schodach, nim jeszcze się odezwała. Jej głos był tak wyraźny i głośny, jakby wrzeszczała mu wprost do ucha, rozchodził się echem wewnątrz czaszki chłopaka, doprowadzając go do szału. Była tak zuchwała, tak pewna siebie... Tak blisko niego. Momentalnie podniósł broń, nie zdążył jednak wycelować, a dziewczyna już rzuciła się biegiem do ucieczki. Nie zwlekał ani chwili, ruszył w pogoń za zwierzyną. Schody pokonał z nadzwyczajną sprawnością, mimo iż odczuwał już słabnącą kondycję. pognał prosto korytarzem, w kierunku pomieszczenia do którego weszła kobieta.

Nie miał głowy do rozmyślania, dlaczego miałaby odcinać sobie drogę ucieczki, czy nie zastawiła na niego pułapki, oraz czy nie jest czasem uzbrojona. Liczyła się tylko jej śmierć. Nic więcej.

Wpadł do celi, na końcu której stała Lucy, jakby nieobecna, wpatrując się w sufit nad głową Kurta. Ten szybko uniósł głowę i odruchowo odskoczył na bok, opierając się plecami o ścianę. Ku jego zdziwieniu nie było tam żadnej pułapki, ani nic, co powinno się znajdować na suficie. Było tam natomiast lustro, a dokładniej cały sufit był taflą dużego lustra, nie było bowiem widać ram ani żadnych mocowań, rzeczywiste ściany łączyły się z tymi "lustrzanymi" a jeden Kurt patrzył się na drugiego. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, w jakim stanie się znajduje. Czarne włosy miał tłuste i spocone, w kilku miejscach pozlepiane ze sobą krwią Ericka, która znajdowała się też na kombinezonie, w większych ilościach. Oczy podkrążone i wystraszone, skóra na lewej kości policzkowej zdarta, możliwe że podczas snu na haju. Kilka stróżek potu lub może nawet łez spływało leniwie po twarzy. Wyglądał żałośnie. Słabo.

Spojrzał też na kobietę, jednak nie mógł jej wyraźnie zobaczyć. Trochę jakby brakowało dobrego światła i jakby obraz zaszedł mu delikatną mgłą. Nie potrafił określić, kto to był, jednak nie wyglądała jak Lucy. Nie wiedział, czemu umysł płata mu takie figle. Przecież to była ona, zraniła Ericka, a potem uciekała.

- Na co czekasz chłopczyku? Może nie wiesz jak obchodzić się z kobietami?- Nieruchoma dotąd suka musiała się odezwać. Jebana prowokatorka.

Kurt skupił uwagę na stojącej przed nim kobiecie. Zrobiła mu tak wiele krzywdy, rozdzieliła jego i Ericka, teraz jednak zapłaci za swoje. Wycelował w nią trzymany w obu dłoniach rewolwer i wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Wszystko popsułaś. Zdychaj.

Odciągnął cyngiel i nacisnął spust.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline