Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2010, 04:23   #38
Akwus
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Frank Kress

Sprawa w pierwszej chwili wyglądał dużo groźniej niż okazała się po pierwszych słowach ich nowego gościa. Choć jednocześnie pewnym było, że w związku z renomą Huntza, która obijała się po okolicy szerokim echem szybko przerodzić się mogła w znacznie gorszą.

Fran starając się nie dać po sobie poznać jak bardzo to spotkanie jest mu nie na rękę, płynnym ruchem zarzucił kapelusz zasłaniając tym samy twarz.
- Na mnie już pora - zwrócił się do Marthona nie odwracając się jednak w jego stronę - w interesach przeszkadzać nie chcę.
Dopiero po całej wypowiedzi skłonił się gospodarzowi i wolnym krokiem ruszył w stronę drzwi do gospody.

Brakowało mu dwóch, może trzech kroków by opuścić karczmę, gdy Huntz, który wydawało się do tej pory go nie rozpoznał, lub po portu ignorował odezwał się nadal jednak patrząc w stronę Kedgarda.
- Nieładnie wychodzić, gdy goście w progu.

Trzej towarzysze banity jak na komendę otoczyli Franka odcinając mu drogę na zewnątrz.
- Wybacz - powiedział mierząc się na spojrzenia z tym, który stanął tuż przed nim - uchybić nijak nie pragnę, lecz obowiązki wzywają. Nie stawajcie proszę na drodze książęcym oficerom.

W powietrzu dało się niemal wyczuć coraz bardziej zagęszczającą się atmosferę. Obaj wypowiadali się spokojnie i na pozór bez emocji, lecz jednocześnie obaj rzucali słowa w przestrzeń nie kierując ich bezpośrednio w stronę rozmówcy, co samo w sobie było próbą siły.

- Pax, pax, pax - Młokos zbliżył się do rotmaistra z wymalowanym na twarzy uśmiechem - albo chcemy rozmawiać o zarobku, albo posiłujemy się jak mali chłopcy.
Obrzucił spojrzeniem kolejno wszystkich zebranych.

- Masz rację - oblicze Huntza rozpogodziło się nieco - najpierw interesy, potem przyjemność.

Frank nie odpowiedział, lecz zrobił jedynie kolejny krok w stronę drzwi. Choć stojącego mu na drodze zbira, musiał niemal przepchnąć własnym barkiem nikt więcej nie próbował go już zatrzymać

- Pamiętam cię Kress! - rzucił na odchodne najemnik zdejmując jednocześnie jeździeckie rękawice i siadając do stołu, który służba nakryła niewiedzieć kiedy - Ufam, że się rychło spotkamy!

- I ja ciebie pamiętam -
szepnął pod nosem kapitan wskakując na swojego siwka. Skupione na nim spojrzenia pół tuzina par oczu nie sprzyjały wypowiadaniu czegokolwiek głośniej - pamiętam cię dobrze Rzeźniku i możesz być pewien, że się spotkamy...
 

Ostatnio edytowane przez Akwus : 05-10-2010 o 04:32.
Akwus jest offline