Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2010, 18:07   #26
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Choć wokół gnoma panował chaos, śmiertelnie przerażeni marynarze biegali po pokładzie próbując ocalić swoje życia, statek trzeszczał coraz bardziej oznajmiając tym dźwiękiem że dłużej nie wytrzyma to jednak w postawie i zachowaniu Boddynocka Lasla Alaina Callika Kastora Elma Redegewandta nie można było dostrzec nawet śladu lęku. Nie oznaczało to bynajmniej, że gnom był nieznającym strachu szaleńcem, wręcz przeciwnie – dbał o swoje życie wiedząc, że nie może pozbawić świata tak wspaniałej osoby zwyczajnie umierając. Cóż poczęliby ci wszyscy ludzie gdyby go zabrakło? Tym razem jednak nie musiał się obawiać śmierci, gdyż doskonale wiedział że nic nie może mu się stać. Dlaczego tak było? Oczywiście dlatego, że Siewca Chaosu Na Przyjęciach był geniuszem zła, głównym czarnym charakterem tej opowieści jaką było jego życie. Jak powszechnie wiadomo prawdziwy łotr nie zginie bez uprzedniego wygłoszenia stosownego monologu w którym wyjaśni pozytywnemu bohaterowi dlaczego tak postępował, najlepiej streszczając wcześniej historię swojego życia. Ta typowa dla czarnych charakterów puenta dodaje ostatecznego szlifu postaci czarnego charakteru i jest obecna w każdej dobrej opowieści – a w końcu życie Mistrza Flamenco jest najlepszą z nich. Idąc więc dalej tym tokiem rozumowania Pożeracz Pieczonej Rzepy był nieśmiertelny dopóki nie wygłosi swojego ostatniego monologu. Mało tego! Nawet nie zdążył poznać głównego bohatera pozytywnego. To również był bardzo ważny motyw w życiu każdego arcyłotra, każdy zły bohater miał jakiegoś działającego w imię dobra i sprawiedliwości odpowiednika, który będzie się starał mu przeszkodzić we wszystkich jego zamierzeniach. I tak kolejnym obowiązkowym motywem było pokonanie dobrego bohatera i zostawienie go na pewną śmierć, dając mu jednak wystarczająco dużo czasu by ten uwolnił się i uniknął śmierci. Dopiero wtedy pozytywny bohater mógł zwyciężyć, zły wygłaszał swój monolog i umierał a historia była kompletna. Nigdy wcześniej! Dlatego gnom mógł spokojnie przyjąć heroiczną pozę nie śpiesząc się z zabiciem krakena, wiedząc że jest w pełni bezpieczny

Wirująca proca zakreślała okręgi, wróżąc krakenowi pewną zgubę. Dwa otoczaki miały w założeniu trafić w oczy krakena na zawsze pozbawiając bestię zdolności widzenia, a wtedy pozostali mogliby dokończyć robotę dobijając monstrum. Już widział ten wdzięczny tłum marynarzy na kolanach dziękujących mu za ocalenie, wyobrażał sobie jak później będą opowiadali tę historię w karczmach sławiąc imię Złowieszczego Niszczyciela Tortu, a jego sława rozchodzi się po świecie. Właśnie po to konieczna była odpowiednio heroiczna poza, bo na pewno niejeden malarz zechciałby potem uwiecznić scenę w której Mistrz Złośliwości zabija bestię. W wyobraźni już widział ten obraz, widział jak jego imię staje się nieśmiertelne a gnomy z jego rodzinnej wioski powtarzają z dumą ,,To tutaj urodził się ten słynny Pogromca Morskiej Bestii!”. Niestety, w chwili gdy miał paść ten wspaniały strzał odezwał się czynnik złośliwości rzeczy martwych – przez nagłą zmianę wiatru peleryna dotychczas łopocząca za jego plecami i nadająca tej chwili odpowiedni poziom epickości oplątała gnoma uniemożliwiając strzał. Chwilę zajęło mu oswobodzenie się z peleryny, ale niestety to wystarczyło – chwila epickiego uniesienia minęła. Wściekły gnom ponownie rozkręcił procę, jednak tym razem wypuścił kamienie nieco zbyt wcześnie i zamiast zabić bestię po prostu trafił ją w głowę. Kraken, choć zapewnie wewnątrz zwijał się z paraliżującego bólu, nie okazał w żaden sposób tego jak straszliwą ranę zadały mu to kamienie. Zamiast tego zamrugał, jak gdyby nigdy nic przez co jego strzał wydawać się mógł zewnętrznemu obserwatorowi jako bezużyteczny. I właśnie wtedy gnom zrozumiał…

Wszystko to miało sens. Prawdziwym celem ataku nie był ani statek ani nie załoga, tylko właśnie Najszybciej Jedzący Ciastka. W końcu dlaczego tak wielkie morskie bydle miałoby wypełzać z głębi i atakować przepływający statek? Kraken w jakiś sposób musiał dowiedzieć się, że na jego pokładzie płynie gnom i w sobie tylko znanym celu postanowił go ośmieszyć. Mało tego! Przewidując zmianę kierunku wiatru zaatakował specjalnie w ten sposób, by peleryna oplotła gnoma. Na taką zniewagę aspirujący do tytułu największego (duchem, a nie wzrostem) arcyłotra wszechczasów gnom nie mógł sobie pozwolić. Musiał zabić tą bestię, tu i teraz! Nikt bezkarnie nie będzie nabijał się z Tego Przed Którym Padają Imperia A Na Dźwięk Którego Imienia Nawet Najodważniejszych Przejmuje Strach! Nawet nie odpowiedział na pytanie czarodziejki, co nigdy wcześniej mu się nie zdarzyło, tak bardzo był zaaferowany myślą o posłaniu krakena z powrotem na dno oceanu z kulką w głowie.

Gdy dotarł do najbliższej armaty zdenerwowany marynarz właśnie nabijał armatę. Widząc jego nieporadne próby gnom pokręcił z dezaprobatą głową po czym powiedział

- Człowieku! Jam jest Boddynock Laslo Alain Callik Kastor Elmo Redegewandt, Celnie Strzelający Pożeracz Pieczonej Rzepy, Najroztropniejszy, Najprzystojniejszy i Najskromniejszy Spośród Gnomów. Nie wiem, czy wiesz ale my, gnomy jesteśmy niezwykle uzdolnione jeśli chodzi o wszelakie bronie dystansowe. Oczywiście ja jestem spośród nich wszystkich najzdolniejszy, ale nie o to chodzi. Widzisz, nie mogę patrzeć jak nieporadnie obsługujesz tą armatę, no po prostu aż litość bierze. Najpierw włóż ładunek prochowy, o właśnie ten, bardzo dobrze. Dopchnij go do końca i załaduj armatę. Nie, nie zwykłą kulą. Włóż do ludy granat działowy, jego eksplozja powinna załatwić krakena. Widzę, że podsypkę już zrobiłeś, bardzo dobrze, podaj mi lontownicę…

Niestety, marynarz zagadany przez gnoma lontownicy podać nie zdążył, gdyż jedna z macek zmiotła go poza statek. Gnom westchnął, podniósł upuszczoną przez niego lontownicę, pokręcił śrubą ustawiając lufę nieco wyżej po czym odpalił lont. Celował oczywiście w otwór gębowy krakena, licząc że granat rozerwie go od środka
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline