Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2010, 20:36   #27
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Ten Kraken nie lubi gnomów. Ten Kraken naprawdę nie lubi gnomów...!

Dirith;
Tak łatwo nie zrezygnujesz. Ponowiłeś sztuczkę ze wspinaczką po mackach i skokami. Byłeś trochę zmęczony poprzednią próbą, ale gnałeś na przód...

R.;
Ponownie okazało się, że kobieta-magini na pokładzie to nie pech, a szczęście! Zaczęłaś wydawać rozkazy, przez co przez moment chociaż zapanował jako taki w miarę nie-chaos. Kraken już był pod wpływem czaru, ale tobie było mało! Kolejne zaklęcie szybko wyszeptane i kolejny tryumf! Marynarze przy armatach wznosili radosne okrzyki widząc, jak mag maguje czy czaruje, co tam magowie robią... W każdym razie każdy chłop na tym statku wiedział, że z magami nie ma żartów, a im trafił się akurat taki, co trafia w cel! I to było szczęście, zdecydowanie...

Ursuson;
Teoria to jedno, praktyka czyni mistrza! Strzelanie z armaty było jak bułka z masłem! Ostro zabrałeś się do roboty, tym bardziej że większość artylerii poszło już na dno!


Wszyscy;

Mroczni bogowie [w końcu jest noc] chyba trochę się zniecierpliwili ponieważ nagle straciliście swoją dobrą passę...

* * *
[wizja po rumie]
Demon Verion siedzi przy kompie i gra w CS. Pojawia się ikonka Outlooka „masz modlitwę”.
V; [otwiera i czyta] Pani sennych koszmarów, zlituj się, hm-hm-hmmm... bla bla bla... Oh my, Mistress!
M; Hm? [maluje się przed lustrem]
V; Przyszło błaganie od jakiegoś Freda z tonącego statku.
M; Czego chcą? [nie przerywa makijażu]
V; Ciężko powiedzieć, jest tu coś o beczce rumu, o serze, pechu, kajdankach, zielonych kobietach, o ocaleniu...
M; Złożyli ofiarę?
V; [sprawdza załączniki] Nie!
M; [odkłada Maskarę i literuje powoli przez zęby] Na dno z nimi!!!...
* * *
Wszyscy;
Nie wiadomo w sumie co Braciszek Michał zrobił źle. Może mackom nie spodobały się fruwające wokół ogniste kule i Kraken jakimś cudem wydedukował, że kule te wylatują z armat, a Braciszek akurat stał przy jednej z nich?.... Może Mrocznym Bogom nie spodobały się cytaty z literatury Konkurencji, jakie Braciszek wygłaszał na pokrzepienie? A Może po prostu modlitwa bez ofiary była niczym spam zapychający po raz kolejny skrzynkę, podczas gdy ktoś czekał na cenny mail z ciekawym załącznikiem...? A może ośmiornicę rozdrażnił... ten dziwny zapach...? W każdym razie Kraken się wkurzył.
Wkurzył się bardzo.

Zobaczyliście, jak z wody wyłaniają się w kierunku nieba dwie monstrualnych rozmiarów macki. Nie były to zwykłe macki, ani nawet zwykłe monstrualne macki – to były jedne z tych macek z głębi piekieł i chaosu!!! I obie runęły na statek w przypływie nagłej potrzeby przytulenia Braciszka Michała...!
Uderzenie o statek wstrząsnęło całym okrętem. Kto gdzie stał, i co robił – już nieważne – wszyscy właśnie albo wyfrunęli za burtę, albo pojechali poślizgiem po pokładzie.

Barbak pofrunął i chlupnął gdzieś w czarną wodę, tyle go na ten czas widzieliście. Pani magini przejechała się po mokrym pokładzie, kończąc rajd w wywróconej szalupie. Ursuson zdążył wypalić z działa. Po raz kolejny okazał się mistrzem armaty, on i pani magini byliby zabójczym duetem... gdyby ona nie zjechała właśnie po pokładzie, a on za nią. Armata, która wypaliła, została za moment mściwie zmieciona przez którąś macek do wody. Kula jednak została już rzucona... er znaczy wystrzelona. Trafiła w cel, raniony Kraken skulił się konwulsyjnie, z głośnym chlupotem i pluskiem cofnął się z rufy do wody, przez co odciążony gwałtownie statek ponownie się przechylił [łiiii, zjazd w drugą stronę!...] Diritha ominęła cała zabawa w bujanego, skakał z macki na mackę, coraz bardziej zbliżając się do swego celu... Kiedy to cel zaczął znikać pod wodą, umykając! Macka po której biegł została znienacka trafiona czyjąś kulą armatnią i konwulsyjnie wijąc się strąciła z siebie tygrysołaka!

Braciszek Michał;
http://i.pinger.pl/pgr48/237a595c001...-osmiornic.jpg
Na początku była macka. Potem była coraz bliżej, a potem zaczęło się ściemniać i urwał cię film!

Dirith;

Nagle straciłeś grunt pod nogami i runąłeś w czarną otchłań w dole! Uderzenie o wodę ocuciło cię, odruchowo przebierałeś łapami i zdołałeś wypłynąć na powierzchnię.

R., Ursuson, Ryi;
Pozbieraliście się jakoś. Rozejrzeliście się, by odkryć, że Kraken zlazł z rufy do wody i nadal machał do was mackami, tylko one wystawały teraz ponad wodę. Nigdzie nie było Trzga ani Barbaka. Zniknęli też Dirith i Braciszek Michał, a drużynowy gnom miał poważne problemy! Chyba jego gadanie wkurzyło bestię! Ryi leżała właśnie przygnieciona drugim złamanym masztem i nie wyglądała najlepiej. Po pokładzie biegał przerażony... osioł. Osioł. Rżący przeraźliwie osioł.

Magini i wojownik przypadli do burty; w wodzie pływało mnóstwo rzeczy. Pływał tam też tygrysołak – i był w tym naprawdę dobry... póki się nie zmęczy. Obok zaś pływał, nieco mniej ruchliwie, nieprzytomny Braciszek Michał! [czy raczej dryfował, a rozwinięty miesień piwny utrzymywał go póki co na powierzchni].

Rozejrzeliście się wokół. Ten szał krakena bardzo okrętowi zaszkodził. Kurde. O kurde, kurde, kurde...!
Nie było dobrze. Statek nie wyglądał już tak majestatycznie, jak w porcie. Złamane maszty leżały na pokładzie i sterczały za burtę. Marynarze plątali się w zwałach mokrego żagla zwalonych na pokład. Statek był dziwnie przechylony i jakoś nienaturalnie kołysał się na falach.



Dotarło do was, że idziecie na dno. Prosto na dno, w lodowatą wodę, w szczęki wygłodniałych rybek i innych żyjątek. Na nic zdało się wyglądanie w mroku nocy lądu na horyzoncie. Za burtą, wokół statku, pływały rzeczy które Kranek postrącał; beczki, pakunki, siei, liny, trupy marynarzy oraz żywe okazy żeglarzy, próbujące wdrapywać się na dryfujące drewno. Oglądając ich z góry czuliście w kościach że nie macie ochoty znaleźć się z chwilę na ich miejscu i być dryfującą po morzu przemoczoną i zmarzniętą drobinką drapiącą paznokciami kawałek drewna na którym leży by z niego nie spaść. Nadszedł czas na plan ewakuacji.
A może by tak zmajstrować sobie szalupę póki nie jest za późno...?
Za późno jednak już było. Z dwóch szalup ocalałych na statku obie zaliczyły przybicie sztamy z mackami krakena i nie wyglądały na sprawne. Jedna miała wyrwę w burcie a druga była dziwnie wykrzywiona i zapewne przecieka. Marynarze pozostali na statku biegali wokół oceniając zniszczenia, generalnie nie wyglądali na takich co wiedzą co robić po ataku krakena. Część z myślą „że jakoś to będzie” składała swoje rzeczy w toboły a dopiero potem latała wokół szukając bezskutecznie szalupy.

Dirith;

Pływasz, wokół ciebie pływa mnóstwo drewna i mnóstwo trupów. O, jeden nawet jakiś znajomy... To chyba Braciszek Michał. Hm... żyje...? Chyba żyje...?
Gdzieś w tej wodzie, w tej samej wodzie, w której pływasz, jest kraken. Wokół ciebie wynurzają się macki i sięgają znów do statku.

Siewca Chaosu
Zauważyłeś, jak jedna z armat wzbija się w powietrze, ciągnięta przez którąś mackę Krakena. Pomyślałeś wtedy, że stanie przy tych urządzeniach Może być niebezpieczne. I owszem, okazało się to słuszną tezą...
Armata wypaliła, ale kula pomknęła gdzieś w czarną otchłań nocy i tyle z tego było. Może rozgrzane armaty w jakiś sposób wabiły macki Krakena...? Może były jak zapałki, które drażniły ośmiornicę i próbowała je zgasić?
Poczułeś za plecami coś oślizłego. Macka pełznąca po pokładzie oparła się o twoją nogę jak łaszący się pies [a wiemy co psy potrafią brzydkiego zrobić z nogą...] Było już za późno na próby ucieczki, macka wyczuła poruszający się cel i nim sięgnąłeś wiernej procy, owinęła się wokół ciebie jak wąż! Pojechałeś do góry. Macka uniosła się wysoko, mogłeś teraz obejrzeć statek z lotu ptaka. Co nie było taką frajda jak mogłoby się zdawać...
Wtem wyśliznąłeś się z oślizłego uścisku macki! Wypadłeś ze splotu węża i omal nie runąłeś w dół... ale wierny płaszcz heroicznie cię uratował! Znaczy, dyndałeś teraz zaczepiony na pelerynie, która utknęła zaczepiona an przyssawkach macki krakena!

---------
Bestia słania się na mackach!
76-42=34 punktów życia
Magini znów w akcji! – na Krakena w kolejnej turze działa czar osłabienie – bestia przyjmuje podwójne obrażenia!.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 12-10-2010 o 19:22.
Almena jest offline