Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2010, 22:11   #17
Ghash
 
Ghash's Avatar
 
Reputacja: 1 Ghash ma w sobie cośGhash ma w sobie cośGhash ma w sobie cośGhash ma w sobie cośGhash ma w sobie cośGhash ma w sobie cośGhash ma w sobie cośGhash ma w sobie cośGhash ma w sobie cośGhash ma w sobie cośGhash ma w sobie coś
Ucieszyła się na propozycję tańca z lordem Craxim, przynajmniej przez chwilę mogła odetchnąć. Poza tym nie musiała się obawiać, że lord zamieni gawota w coś nieprzystojnego, w końcu był Matrańczykiem. Przypomniały jej się słowa księżnej Lhien - "my matranki jesteśmy najbardziej nieszczęśliwymi kobietami. Posyłają nas w obce kraje, byśmy wychodziły za mąż za mężczyzn, z którymi nie będziemy szczęśliwe, po czym mówią, że mamy ich zmienić. Gdy już to zrobimy, okazuje się, że są tacy sami, jak nasi Matrańczycy, bo przecież z nimi byłybyśmy najszczęśliwsze, nieprawdaż?". Trudno byłoby się nie zgodzić, bo czy jest coś pewniejszego niż szacunek i dystans syna Matry do jej córki, który był mu wpajany od dzieciństwa? Z drugiej jednak strony nie potrafiła nazwać siebie nieszczęśliwą w trakcie tych przeszło dwudziestu lat małżeństwa w zupełnie obcym kraju, a męża nie udało jej się zmienić.
Szczerze podziękowała lordowi zarówno za taniec, jak i przekazanym między wierszami zapewnienie o lojalności.
- Smutne jest, gdy ciało odmawia posłuszeństwa a umysł jest jeszcze żywy i chętny do działania. Smutne, ale w żaden sposób nie uwłaczające godności - dodała z delikatnym uśmiechem, gdy dojrzała zmęczenie lorda.
Matrańczyk skinął lekko głową i poprosił o jeszcze jeden taniec później. Gdy lord wpisywał się do karnetu, zobaczyła idącego w jej stronę hrabiego. Koniec odpoczynku.
Na szczęście nie musiała skupiać się na tańcu, ponieważ hrabia doskonale prowadził, mogła więc słuchać dokładnie tego, co ma hrabia do powiedzenia.
- Jak słyszała Pani Hrabina, królowa zasznurowała mi usta. Teraz jestem w trudnym dylemacie, złamać słowo dane Pani, czy polecenie Królowej?
Skoro polecenie królowej jest w stanie powstrzymać hrabiego, to można spokojnie założyć, że to sprawa owszem ważna, ale raczej dla samego hrabiego, a nie dla całego królestwa. Chyba że potrzebuje więcej czasu, a prośba królowej, była wyproszona przez niego samego.
- Nie łamiąc go, mogę potwierdzić, że faktycznie chciałbym poprosić o przysługę. Wielowarstwową i skomplikowaną, którą wykonać może tylko doświadczona osoba. Na dodatek - nie może być ona Cynazyjczykiem.
Zatem chodzi o sprawę, do której nie chcą mieszać Cynazji. Czyżby o podróż do miejsca, gdzie Cynazyjczycy są niemile widziani? Zastanawiająca jest wartość wsparcia, jakie będą mogli otrzymać, w przypadku kłopotów. Zostawi ich na pastwę losu, żeby tylko nie wydało się, kto za nimi stoi?
- Przez długi czas zastanawiałem się, kogo o nią poprosić a wtedy ... trafił na moje biurko raport.
Kącik ust drgnął ledwo dostrzegalnie - "Sam trafił?". Zaraz jednak skarciła się w duchu, po co te złośliwości, doprawdy, zaczęła się skupiać nie na tym, na czym powinna. Zupełnie niepotrzebnie.
- Dotyczący osób, które przebywają w Cynazji i można zastanawiać się, czy nie prowadzą tu jakiejś gry. Byłaś Pani na niej. Krótkie śledztwo ujawniło w Tobie Pani kobietę niemal kryształową...
Przyglądała się hrabiemu bardzo, bardzo uważnie, ale nie znalazła żadnego znaku, który mówiłby, że wie coś więcej na temat tego "niemal". Miał za mało czasu albo środków, żeby się dowiedzieć, albo chciał, żeby tak myślała, a haczyk wykorzysta przy innej okazji.
- ...która wypoczywa w naszym pięknym kraju z dala od matrańsko - doryjskich spisków. A że odpoczywasz Pani już dość długo - ośmieliłem się zaproponować spisek cynazyjski.
- Widzę, że w Cynazji nie można odpoczywać, bo zaraz zostanie się posądzonym o jakąś grę. Wiedziałam, że trzeba było się wybrać do Agarii, już tam by spokojniej było - powiedziała z uśmiechem kręcąc głową z udawanym niezadowoleniem. - Oczywiście jako Matrance nie wypada mi nawet sugerować, byś panie przeciwstawiał się poleceniu królowej, bo jakże by to wyglądało. Poza tym z nas dwóch to ty panie musisz się wytłumaczyć ze swoich słów i zachowania, ale ja nie jestem żadnym śledczym, żeby cię hrabio do tych wynurzeń zmuszać. Poczekam, byleby nie za długo. Może cierpliwości nie trzeba u mnie szukać głęboko, ale nadal pozostaję jedynie kobietą.
- Proszę pani o jeszcze dwa dni wyrozumiałości i za tyle zapraszam do siebie na obiad, gdzie wreszcie będziemy mogli swobodnie porozmawiać.
Skinięciem głowy podziękowała za zaproszenie i dalej już tylko delektowała się tańcem zarówno walcem, jak i rollerem, który po nim nastąpił. Do czwartego tańca zaprosił ją młody baronet Hout, który zaopiekował się nią na samym początku balu. Mieli okazję dokończyć przerwaną wtedy rozmowę. Baronet może nie był zachwycającym, ale miłym towarzystwem, dlatego, gdy odprowadził ją do stołu, jeszcze chwilę pozwoliła sobie z nim porozmawiać. Chętnego do kolejnego tańca zatrzymała zanim doszedł do stolika posyłając mu delikatny, przepraszający uśmiech i lekko unosząc dłoń. Markiz Defour zniknął gdzieś na sali, więc gdy wróciła baronessa Isabell była sama przy stole. Przywitała malarkę delikatnym skinięciem głowy.
- Pozwolisz pani zająć sobie piąty taniec? - spytała z uprzejmym uśmiechem - Wciąż jestem niebywale zainteresowana pani galerią, oczywiście tylko wtedy, gdy masz czas, żeby mi go poświęcić akurat teraz - zastrzegła i zerknęła w stronę, w którą odszedł ostatni towarzysz baronessy.
 

Ostatnio edytowane przez Ghash : 05-10-2010 o 22:27.
Ghash jest offline