Wątek: Cena Życia II
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2010, 08:41   #19
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
Wóz żandarmerii. Kilku żołnierzy. Jorg wiedział, że trzeba działać. Odruchowo sięgnął po pistolet i wsparty na kieroniwcy harleya przyglądał się blokadzie. Poruszenie za plecami przypomniało mu o obecności pasażera. Postanowił ruszyć w stronę lasu, gdy nagle względną ciszę jakby zaspanych peryferii rozdarł ryk motocykli. Dwa silniki. Za chwilę ujrzeli motocyklistów wyjeżdżających wprost na blokadę. Dwa harleye jakby się nie zawahały. Kierowcy i ich pasażerowie unieśli broń. Żołnierze wsparli hełmy na korbach karabinów. Ryk silników zmieszał się z hukiem wystrzałów. Jorg bez namysłu i w pośpiechu zza paska spodni wolną ręką sięgnął po srebrny deasert eagle. Podał go bez słowa murzynowi. Tamten musiał zrozumieć dlaczego, bo zerknął na broń a później na wojsko i gdyby nie był czarny, to z pewnością byłoby widać, że zbladł jeszcze bardziej. Ruszyli. Turysta w ostatniej chwili zdążył się pewniej złapać pleców kierowcy, bo motor, rozpędzając się na prostej, kilkakrotnie stawał dęba na tylnym kole.

Gdy dojechali było już po wszystkim. Wojsko przegrało bitwę. Goran przeżył, dwóch kumpli nie. Jeden ranny. Młody chłopak, którego Jorg nie znał. Słyszał o przyjęciu do gangu przed dwoma laty Prospekta, więc to pewnie był on. Naszywka Prospect na piersi rannego i brak klubowego loga na plecach skórzanej kamizelki potwierdziły przypuszczenia Jorga. Przyjrzał się twarzom zabitych kamratów. Fuck. Biggie i Wallie.

- Swen! Pomóż mi z nim, dostał w biodro, chyba kulę rozwaliło na kawałki!
Przytknął mu do rany kawał bandaża.
- Tu nic nie poradzimy. Pomóż mi go wsadzić. Teraz tylko Green może mu pomóc. Jazda!
- Czekajcie, pomogę wam – murzyn pomógł dla Jorga usadowić rannego na tylnym siedzeniu podniesionej przez Gorana maszyny. Jugol posłał Jorgowi wymowne spojrzenie zdziwienia.

Obok przewróconego motoru leżały na ziemi rozrzucone magazynki, które musiały wypaść z juków. Zebrał amunicję i wrzucił razem z dwoma karabinkami MP5 po zabitych kamratach do torby przy motorze Gorana.

- Trzymaj się Prospect! – krzyknął Jorg do wijącego się z bólu chłopaka, który kurczowo przylegał do pleców Jugola.

Pojechali.



* * *

- Goran, gdzie jest reszta? – zapytał na boku Jorg rozglądając się po wiosce.
- Nie wiem. Wracałem z młodym z trasy, gdy wjeżdżając do miasta obstrzelał nas patrol. Bez ostrzeżenia. Kurwa - myślę. Co jest? Niedaleko klubu zgarnęliśmy Biggiego i Willa. Mówili, żeby walić do czerwonych. Nie zdążyłem wypytać co i jak. A ty co wiesz?
- Tyle, że rozwalili Henka. U mnie w domu. I dokładnie tak, Trigger kazał do Czerwonych.
- Jorg czekamy na nich, czy walimy do magazynu? Jeden jest jakieś dwadzieścia minut stąd.
- Czekamy. Jak tego Prospekta wołają?
- Bob. Wszyscy mówią Prospekt. A ten czarny to kto?
- Nie wiem. Ponoć jakaś szycha korporacyjna...

- Na chuj go brałeś?
- Za dużo widział. –
wymownie spojrzał na Gorana.
- Teraz to on dopiero za dużo widział. – w jego głosie drgała ostra nuta.
- Ej... Spoko. Zostaw to mi. Niech Trigger decyduje co z nim zrobić. – odpowiedział chłodno Swen. - A z tymi żywymi trupami to nie ściema? Nie?
- Nie.
– przecząco pokiwał głową.
- Więc wyluzuj. Chujnia jest konkretna. Murzyn to małe piwo. Widziałem jak armia mu zastrzyk dała. Niby szczepienie. Wiesz cos o tym?
Goran przecząco pokiwał głową i zmienił temat cedząc przez zaciśniete zęby.
- Henk, Will, Biggie... Wszyscy w ciągu kilku godzin. – zmienił temat.
- Pilnujemy Prospekta i czekamy na resztę.
- Okay.
– rzucił Goran zabierając broń do budynku Greena.

W izbie zamieszanie. Prospect się zwija. Przyszedł lekarz. Zbadał rannego.

- Weszła głęboko, on będzie musiał tu zostać. – zawyrokował.

- Mieliście rację... zaraziła się, gdy była w Everett. Mamy trzech kolejnych rannych i dwójkę martwych. Zamknęliśmy ich w jednym miejscu, jeśli się nie wydostaną to opanujemy sytuację.

Mężczyzna wyraźnie się pocił.

- Nie bójcie się, nie ugryźli mnie. Możecie tu zostać jak długo zechcecie... Marie, możesz wciąć też co chcesz, chociaż nie mam dużego wyposażenia. Ile zajmie wytworzenie szczepionki?

Kobieta skinęła mu głową, od razu otwierając jedną z szafek i wyjmując z niej leki.
- Jeśli pozostali przywiozą wszystko to w jeden dzień mogę uzyskać szczepionkę na wirusa w powietrzu dla całej waszej wioski. Niestety nie wiem czy w ogóle uda mi się osiągnąć coś więcej...

Jorg z Goranem wymienili spojrzenia. Z góry zaś zeszła jeszcze jedna kobieta w towarzystwie dwójki przerażonych i bladych dzieciaków. Zatrzymała się jak wryta, widząc kolejne obce twarze. Murzyn musiał juz dojśc do siebie, bo w końcu przemówił do kobiety.

- Przepraszamy za nasz wygląd i nagłe wtargnięcie – zwrócił się do kobiety. – Nie chcieliśmy nikogo przestraszyć.

- Przez przypadek słyszałem państwa rozmowę – wyjaśnił z uśmiechem – O szczepionce. Przed chwilą żołnierze wbrew mojej woli zrobili mi zastrzyk. Mówili, że to szczepionka na wirusa X. Możliwe, że to rozwiąże państwa problem, jeśli to o tej szczepionce państwo rozmawiali. – i po chwili ciągnął dalej - Mogę gdzieś umyć ręce, napić się odrobinę wody i zadzwonić? – i jakby tłumacząc się dodał - Chciałbym porozmawiać z dzieciakami i żoną - powiedział zakłopotany. - Wiecie strasznie za sobą tęsknimy podczas moich wyjazdów fotograficznych.

Po ciszy jaka na chwile zaległa, Jorg z Goranem niemal jednocześnie wyciągnęli broń patrząc po sobie z konsternacją.

- Czyście kurwa wszyscy jebnięci!? – huknął Jorg, a po oczach Gorana widać nagle było jak badzo był wzburzony, choć tak samo jak kompan opanowany, że tym bardziej niebezpiecznie wyglądający. - Armia strzela do wszystkich, co zaszczepić sie nie chcą, bo poradzić sobie z wirusem nie może! A wam się kurwa jego mać zarażonych hodować zachciewa?! Tutaj?! W wiosce?!

- Samarytanie?! Trzech kumpli zeszło dzisiaj, a wy się kurwa w szpital więzienny bawicie?! – ryknął Goran. – Kurwa gdzie ich trzymacie?! Gadać, kurwa raz, dwa!
 

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 08-10-2010 o 07:30. Powód: literówki
Campo Viejo jest offline