Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2010, 10:34   #40
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Kedgard Marthon był nietuzinkową postacią i nie było nic dziwnego, że Tupik dość szybko zwrócił uwagę na jego osobę. Z racji swej funkcji na zamku czy nieogarniętej ciekawości od jakiegoś czasu dyskretnie obserwował poczynania Młokosa. Organizował tyle ciemnych interesów, że półświatek zwyczajnie nie chciał pracować przeciwko niemu, zbyt wiele mieli od niego zysków. Im głębiej przyglądał się działalności Młokosa tym bardziej opadały mu ręce, przekupieni strażnicy miejscy, podkupieni karczmarze, dziwne straty i porażki konkurencji ... czy choćby głucha cisza z ambony z której chyba jako pierwszy winien być wskazywany.

Tupik nie chwaląc się, sam dołożył małe trzy grosze do rozległego systemu korupcji i nielegalnych zysków skupując pewne towary ( jak sukno, przyprawy czy insze przedmioty) uzyskując rabat za duże zamówienie i to złożone tu a nie gdzie indziej. Dziwnym trafem Młokos naprawdę miał tańsze towary, szczególnie te zamawiane masowo, na zużycie. Sprzedaż odbywała się za pół stawki - co biorąc pod uwagę pochodzenie towaru ni było niczym dziwnym. Halfling co prawda mógł kupować takie rzeczy bezpośrednio od złodziei nawet za 1/4 - tą ceny, ale wówczas musiałby o tym powiedzieć Lordowi i zapewne zaoszczędzone pieniądze szły by do kasy D'Arvillów... między połową a 3/4 od ceny , istniało piękne 1/4 - które to przygarniał każdorazowo Tupik. Młokos pozbywał się trefnego towaru, Tupik zaś go umiejętnie zużywał pośród zamkowej załogi. Na trudno wycenianych , ale i drogich jednocześnie przyprawach Tupik przycinał najwięcej. Teraz gdy nie było Lorda... interes można było jeszcze bardziej rozwinąć i w interesie obu panów było do tego dążyć.

Pozostawała jednak kwestia dupontów. Tupik wiedział, że idylla nie potrwa długo, wiedział, że dupote nie po to wykończyli Lorda, by obecnie spocząć na laurach. O nie, na pewno coś szykowali, trzeba im było przeszkodzić i czymś lub kimś zająć.
Do tego celu idealnie nadawał się Młokos. Bezpośrednio nie związany z D'Arvillami , więc nawet gdyby odkryto ślady jego działań, nie można by było oskarżyć rodu D'Arvillów, co więcej ich na terenie duponty nie miałyby go jak ścigać, przynajmniej prawnie. Zmusiłoby to ich do rajdu, a na rajd można odpowiedzieć... lub się przygotować zawczasu...

Pozostawała jeszcze kwestia pozostałych członków Bractwa, przydatnych ale i niebezpiecznych na swój sposób. Tupik nie zamierzał wszczynać wojny domowej, choć bawiła go myśl jak prosto mógłby pozbyć się konkurencji mając swobodny dostęp do zamku i jego sług. Nie mówiąc już o kuchni, gdyż na zamku stołowali się wszyscy. Tylko czy mógł o nich mówić jak o konkurencji? Bez innych członków Bractwa nie miał nawet świadków odczytanego testamentu, nie wspominają już o potencjale każdego z nich, który można było wykorzysta w walce z dupontami, bo ostatecznie kto by nie został na zamku oni i tak będą go chcieli we własne władanie, tak jak i resztę ziem. Powinno być więc dośc oczywiste dla każdego, że dopóki istnieją duponci dopóty to na nich trzeba będzie koncentrować wysiłki.

Tupik starał się nadążyć za intruzem , jednocześnie go nie płosząc. Ciche owłosione stopy nawet nie mlaskały mknąc po zamku i poza nim. Buty były nieporównywalnie hałaśliwe, nawet te z miękka podeszwą i dostosowane do skradania się. Dodatkowym atutem halflinga był niski wzrost i ... widzenie w ciemnościach. Zamek może i był nieco oświetlony, ale intruz unikał oświetlonych miejsc, a w tych ciemnych - był dla halflinga nie mniej widoczny...
 
Eliasz jest offline