Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2010, 20:32   #91
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Obudził się z krótkiego snu, gdy wstawała z łóżka. Było późno, nawet w tym cholernym, wiecznie zaniesionym chmurami mieście zorientował się, że zaspali. Chodziła cicho zbierając kolejne części ubrania, a Gary wodził za nią wzrokiem. Wygrzany bok i delikatne swędzenie na ramieniu, tam gdzie jej włosy odbiły płytki znaczek na skórze świadczyły o tym że spała przytulona do niego… Pięknie. Szlag! Co go opętało? Kurważ mać Gary, może pora zacząć myśleć organem z pięterka, a nie tym z parteru do myślenia nie przeznaczonym? Lola pochyliła się szukając czegoś w szafie, a latynoski, śliczny i słusznych rozmiarów tyłeczek znów zawrócił tok rozmyślań Trisketta na niebezpieczny tor. Taak, w tej kwestii nic się nie zmieniło, nadal na niego działała tak, że centrum dowodzenia znowu opuszczało pięterko… Ruiz wpadła jak bomba z napalmem do jego życia i narobiła zamieszania jak się patrzy. A jak sobie przypomniał jak się po raz pierwszy spotkali i jak ją „dosadził” do mieszkania CG, to chciało mu się wyć. Niewiele o niej wiedział, nie mógł jej rozgryźć. Ostra, pyskata i szalona na powierzchni, a co się kryło pod spodem? Wolę i odwagę miała żelazną, you shall not pass z demonem naprawdę robiło wrażenie. Przypomniał sobie obrazek jak wypruła z samochodu, gdy jego pierwszą myślą było w którym kierunku spieprzać. Niezobowiązujący seks? Jedna nocka? Odreagowanie stresu i zaspokojenie? Zaiskrzyło tak, że aż ziemia się zatrzęsła. Pazurki i ząbki, pełne szaleństwo… No przecież ona też go chciała… Ehh… Tylko że, gdy będą się spotykać codziennie w robocie, będzie przesrane. CG, do cholery… Znowu jej to robił. Nie żałował, tego że przyszła do niego i tego co się stało. Cholera, gdyby podobnie wpadli na siebie w takiej sytuacji zrobiłby to samo. Co więcej, ta jego część duszy nakazująca wgapiać się wytrwale w śniade, jędrne pośladki miała nadzieję, że jeszcze nie raz wpadną tak na siebie…
Ale wyrzuty miał. Całe życie był skurwielem i świnią. Sędzia na sprawie rozwodowej nie powiedziała mu tego tylko z uwagi na powagę sądu, bo z oczek sfiksowanej starej panny furiatki ziała czysta i niczym nie zmącona nienawiść. Zresztą należało mu się, co tu wiele mówić. Spierdolił ich małżeństwo koncertowo i na własne życzenie, pomimo starań CG. I tak długo z nim wytrzymała, wykpił się tanim kosztem za spieprzenie jej ponad dwóch lat życia. Fruwające z okna walizki były niewielką ceną za długie miesiące łajdaczenia się i chlania na umór. Za zniszczenie uczucia, które przecież łączyło ich na początku, zaufania. Ale wyszli jakoś na prostą, nie rzucali się już sobie do gardeł. Skończyło się wiele, ale sentyment pozostał. A teraz co? Znowu kurważ Gary wkroczył do akcji… Jak on jej w oczy spojrzy? Bo to że utrzymają to w tajemnicy nie było realne. Tak jak to było pewne, że głównie on zbierze po dupie… CG znała go jak zły szeląg. Szlag! Od początku wiedział, że to zły pomysł. Pięknie…

Lola poszła pod prysznic, a on został w wyrku z niewesołymi rozmyślaniami. Nagle palce zaczęły swędzieć, włoski na przedramionach stawać dęba, krew huczeć w żyłach. Zdążył się tylko poderwać z łóżka, kiedy drzwi wejściowe wpadły do środka razem z koszmarem sennym i futryną. Cegłówki z rozoranej ściany zaszeleściły po drewnianej podłodze mieszkania, a skurwiel ryknął tak, aż się szyby zatrzęsły i ruszył do boju nie zwalniając ani na chwilę.


Skrzyżowanie człowieka i wilczura. Choć Triskett przypuszczał że jeszcze co najmniej z transporterem opancerzonym jego mamusia się musiała puścić. Czysta furia zębów i pazurów, które jednak nie kojarzyły już się tak sexy jak w nocy. Sierściuch miał tylko jeden cel; gołodupny Triskett wyskakujący właśnie z łóżka. Na szczęście nie wiedział chyba o Ruiz zadekowanej w łazience, co dawało mu cień szansy na przeżycie. Garuch runął na niego, a Gary w ostatniej chwili zdążył uskoczyć, wchodząc znowu w nadświetlną. Z rozoranego materaca i łóżka poleciały wióry, kiedy pazury śmignęły tuż koło twarzy. Mięśnie grające pod pokrytą sierścią skórą pozwalały przypuszczać, że taki cios zerwałby mu łeb z karku, a łak ledwo co poczułby opór.
Uskoczył pod ścianę i zwalił mu szafę pod nogi. Sekundę tylko psinko, daj tylko sekundę… Dopadnie do colta i przewentyluje mu płuca. Garuch ryknął wściekle i kopnął szafę rozwalając ją w drobny mak. Poszarpane deski uderzyły gradem wokoło. Skoczył z miejsca do szarży, Gary cudem uniknął zębisk kłapiących tuż koło ucha. Zwierzęcy odór i smród gnijącego mięsa z paszczy niemal powalił go na ziemię. Odskoczył do kąta, ale pazurzasta łapa dosięgła go rysując trzy krwawe bruzdy na gołym torsie. Samymi końcówkami szponów, a mimo to jucha chlusnęła na ścianę jak z wiadra, a Triskett krzyknął i złapał się za rozdarty bok.
Uratowała go Lola wbiegająca do sypialni. Loup – garou odwrócił się na jej widok i zastygł na chwilkę przyglądając się nowemu, niespodziewanemu celowi. Podziwianie śniadych widoków dało szansę Gary’emu. Skoczył do stołka z wiszącymi na nim spodniami, w których zostawił kaburę. Tak szybko chyba jeszcze się nie poruszał nigdy. Błysk po prostu. Wyszarpnął broń i odbezpieczył jednym płynnym ruchem. Siłę hokus – pokus bijącą od Dolores poczuł nawet on, któremu ciężko by poszło odróżnienie bezcielesnego nieżywego od firanki łopoczącej w otwartym oknie. Wilkołak widząc co się święci wyrwał do niego, ale Gary już był gotowy. Wredny uśmiech wykwitł na twarzy kiedy Python kopnął w odrzucie jak muł. „Prześwięcona” jeszcze przy awanturze z ghoulicą przez Ruiz srebrna kula zaryła w pierś owłosionego skurwiela i odrzuciła go w bok. Zawył tak, że gdyby Gary miał w sypialni kryształowy żyrandol, na pewno doszło by do nieszczęścia. Machnął ręką na odlew, trafiając w ramię egzekutora i posyłając go na ścianę. Najwyraźniej Lola wzmogła swój atak, bo wilkołak podniósł się z trudem i skoczył jak błyskawica w jej kierunku. Gary półleżąc przy ścianie podniósł rewolwer i przycelował w potylicę.

BLAOW!!

Impet umierającego garucha zwalił Dolores z nóg. Wielkie cielsko przygniotło ją do podłogi, a Gary już podrywał się z dywanu gotowy by dokończyć dzieła. Podbiegł do kobiety przeskakując łóżko, ale na szczęście sierściuch zadrgał agonalnie i zaczął morfować w wilczura. Po sekundzie na Ruiz leżał już tylko piesek, którego Gary złapał za łapy i odrzucił z obrzydzeniem.
Pomagał właśnie wstać Loli z ziemi pytając czy nic jej nie jest, kiedy z wielkim wyczuciem dramatyzmu zadzwonił archaiczny telefon. Triskett podniósł słuchawkę, po czym słuchał Kopaczki w skupieniu. Wojna. Nieżywe skurwiele zaatakowały Łowców w całym mieście. Częściowo udanie.
- Alu, co z CG?
Trzysekundowe milczenie w słuchawce.
- Nie zgłosiła się jeszcze…

Gary rzucił się do sypialni wciągając ubranie na siebie w biegu. Zabrał broń i wypadł z mieszkania. Jedno spojrzenie podczas rozmowy z Kopaczką rzucone na Dolores wystarczyło im za komunikację. On musiał jeszcze załatwić samochód. Sfrunął ze schodów jak wichura i wypadł przez bramę na ulicę. Mieli szczęście. Angus, młody rudobrody taksówkarz szkockiej proweniencji, mieszkający na piętrze razem z Triskettem właśnie odpalał swój rażąco niezgodny z tradycją żółty pojazd. Podbiegł do samochodu, przeleciał w ślizgu tyłkiem po masce i otworzył drzwi od kierowcy.
Nie, nie. To wcale nie był rozbój z użyciem broni palnej. Po pierwsze dlatego, że machnął legitymacją i wywrzeszczał że jest z Ministerstwa Regulacji, a po drugie dlatego, że rudzielec miał denerwujący nawyk słuchania o trzeciej w nocy głośnej muzyki, jak się za dużo nawciągał speedu. Należało mu się więc już od dawna. W każdym razie, gdy Gary wyciągnął go za rękę z wozu i prasnął o ziemię, Lola właśnie wybiegała z bramy. Najszybsze uliczki Londynu jakie widział w życiu... Asfalt zdawało się że ucieka przed samochodem, płoszony rykiem klaksonu, z którego Triskett nie ściągał ręki.
- Spokojnie. To CG. Zawsze sobie umiała dać rady. Nic jej nie jest. – Nie wiedział czy stara się uspokoić siebie czy Lolę.
 

Ostatnio edytowane przez Harard : 06-10-2010 o 20:39.
Harard jest offline