Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2010, 21:03   #44
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
" O ty psubracie jeden" - przemknęło halflingowi gdy zobaczył kierunek w jakim zdąża intruz. Tupik chwilowo mógł jedynie podejrzewać przyczyny zjawienia się tajemniczego osobnika, po części wskazywały na to umiejętności a to nie wróżyło nic dobrego, jedyną szansą na uzyskanie pewnych informacji było złapanie intruza, żywego lub martwego, gdyż nawet z martwego dało się ustalić sporo... po śladach. Żywy oczywiście mógł zdradzić znacznie więcej...

" Nie jest głupcem skoro już wykonał zadanie i ucieka, z pewnością przyszykował w pobliżu konia, na piechotę go więc nie pośledzę..." Tupik wiedział jak cenna jest teraz każda chwila, pędził aby dopaść linę nim intruz zejdzie po niej na sam dół. Krótki mieczyk mógł jednym cięciem załatwić sprawę a spinającego się delikwenta posłać wprost na sam dół. " Chyba że już jest na dole" - pomyślał doskakując niemal do liny. Wiedział , że jeśli bandzior po niej zszedł, odcięcie liny nic mu nie da, ba utrudni jeszcze pościg. Wiedział, że jeśli już jest przy końcu to odcięcie także nic nie da. Pozostawało co najwyżej miotnięcie z procy w nadziei, że kamień pogruchocze jakąś kość. O ile wciąż znajdował się w zasięgu. Gdyby zaś był dość wysoko i schodził... halfling zamierzał wyczekać dokładnie tyle by upadek nie zakończył się śmiercią a jedynie połamaniem, biorąc poprawkę na wysoką akrobację intruza.

Hak jednak tkwił na swoim miejscu a profesjonaliście odpięcie liny z hakiem nie powinno zająć sporo czasu, wystarczyło jedno poprawne szarpnięcie połączone z poluzowaniem, tak by hak sam się odczepił. Śladów swej bytności żaden profesjonalny złodziej nie pozostawia, a więc i hak powinien zniknąć... Dopóki lina pozostawała na miejscu była więc spora szansa na to, że uciekinier wciąż jest w drodze na dół.

Poza murami pozostawała już tylko próba pościgu, połączona z postawieniem straży na nogi i wypuszczeniem z tuzina konnych do pogoni. " Dobre i to" - pomyślał wiedząc jak wiele zależeć może od złapania zbiega. " Zatruł żarcie? Zabił kogoś a może poczynił zniszczenia... a może... ukradł coś ważnego...?" Tupikowi przeszły zimne ciarki po tym jak uświadomił sobie pewne poważne zaniedbanie, tak poważne , że aż zbladł na myśl o tym co mógł przepuścić. Z tym większa determinacją wychylił się z wyciągniętym i przygotowanym do osłony i uderzenia mieczem. Nie zamierzał ignorować przeciwnika i brał nawet pod uwagę możliwość zaczajenia się wroga tuż za murem. Wiedział, że zbieg mógł go usłyszeć lub zobaczyć, jeśli był jednak na linie... miał o wiele mniejsze szanse na obronę.

Tupik dopadł liny, wychylił się i spostrzegł, że zbir był dokładnie w połowie drogi z muru. Na szczęście zajęty był schodzeniem i nie zauważył jak błysnęło ostrze krótkiego miecza przecinając linę.

- ALARM !!! INTRUZ ZA MURAMI!!! - Zakrzyknął na całe gardło i zagwizdał trzykrotnie na gwizdku, wskazując jednocześnie i rodzaj zagrożenia i miejsce.
Po czym chwycił procę gotów poprawić intruzowi gdyby upadek nie dośc dał mu popalić.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 06-10-2010 o 21:31.
Eliasz jest offline