Wątek: Cena Życia II
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2010, 22:32   #20
Hesus
 
Hesus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnie
Pamiętał jak będąc dzieckiem zbijali z ojcem komórkę na narzędzia na tyłach domu. Miał może dziesięć, jedenaście lat. Ojciec dał mu młotek do ręki i kazał przybić gwoździa. Oczywiście był asekurowany, trzymał z ojcem w jednej ręce narzędzie a w druga przytrzymywała ostrze.

-Pamiętaj pierwsze uderzenie ma unieruchomić gwoździa kolejne zagłębiać w drewnie a ostatnie dobić. Rozumiesz?

Kiedy Hammer wbił się w bok Toyoty znieruchomiał. Nie był w stanie zareagować. Strzał odbił się echem w jego czaszce po policzku popłynęła mu łza. Rozumiał, że to konieczne mimo wszystko dłonie zacisnęły się w pięści, miał ochotę rozwalić temu człowiekowi czaszkę, nie zrobił nawet kroku, nie był w stanie.
Przypatrywał się bezwiednie jak wchodzą i wychodzą z jego domu, wnoszą tam ciała. Był skończony, kiedy to ktoś odkryje doda dwa plus dwa i nigdy się z tego nie wytłumaczy. Zresztą firanki w kilku oknach sąsiadujących domów na pewno ukrywały przestraszonych obserwatorów. Oczywiście jeśli wcześniej nie zdmuchnie tego wszystkiego fala uderzeniowa. Ta myśl była już z nim nierozerwalnie związana. Ruszył. Przeszedł nad ciałami ułożonymi w salonie jakby ich tu nie było. Widział tylko rzeczy, przydatne lub nie. Teraz wydawały mu się takie zwyczajne, sztampowe. A jeszcze rano siedział sobie wygodnie na miękkiej kanapie, pijąc kawę Kolory były tez jakby mniej intensywne, bardziej wyblakłe. Zabrał kilka rzeczy z sypialni, głównie ubranie, zapakował do plecaka i ruszył do garażu. Zawsze panował tam idealny porządek, teraz walały się w nim kawałki rozwalonej bramy. Skrzywił się na ten widok, ale nie zatrzymywał się. Wyciągnął z regały skrzynkę z narzędziami . Nie nosiła śladu częstego użytkowania. Kupił je niedawno, były cholernie drogie a i tak wolał korzystać z tych do których się przyzwyczaił. Nie miało to teraz znaczenia. Przeszedł na drugą stronę pomieszczenia do metalowej szafy. Wspiął się na palce i wymacał klucz na jej szczycie. Zaskrzypiały nienaoliwione zawiasy, zawsze było coś innego do roboty, poza tym rzadko ją otwierał, wyjął ze środka śrutówkę. Paczkę z ładunkami wrzucił do plecaka. Przystanął na chwilę rozglądając się. Rzucił plecak na ziemię odłożył strzelbę i przypadł klękając przy Mustangu. Miał wgniecione prawe nadkole i zbity reflektor. Pomacał z nabożeństwem karoserię.

Tylko nie to - jęknął. Po chwili zrozumiał w jak idiotyczne są jego reakcje. Wstał, otrzepał nogawki i zebrał rzeczy. Wrócił do salonu. Rozejrzał się zastanawiając czy ma wszystko czego potrzebuje. Pomacał kieszenie upewniając się czy zabrał co trzeba i bez dalszego namysłu wyszedł.

Zapakował się do wozu. Odetchnął z ulga kiedy zorientował się, że kobieta wsiada do Land Rovera. Przerażała go, na cud zakrawało, że zdołał zamienić z nią tę parę słów.

Kiedy jechali pustymi ulicami udzielał zdawkowych wskazówek kierowcy jak dojechać do najbliższego marketu. Działał mechanicznie. Niestety ten stan opuszczał go powoli i w głowie zaczęło kłębić się multum wątpliwości.

To, że unikali żołnierzy nie dziwiło Marka. Podjechali od zaplecza i skierowali się w kierunku rampy rozładunkowej.
Kobiecy głos zmroził go, zatrzymał się i zrobił kilka szybkich kroków na wstecznym biegu.

-Niech Pan uważa! – krzyknęła

To odniosło odwrotny skutek od zamierzonego. W uszach mu zadzwoniło a przed oczami pojawiły się plamy kiedy rąbnął o coś głową. Syknął z bólu. Przykucnął, żeby nie runąć jak długi na ziemię i rozmasowywał obolałe miejsce. Co chwila spoglądał na dłonie poszukując śladów krwi, ale widać zakończy się na guzie.

-Nic Panu nie jest, mogę jakoś pomóc?
-Nie!
– warknął – Nie zbliżaj się do mnie.

To musiało ją trochę spłoszyć bo zostawiła go w spokoju i zajęła się pozostałymi. Dyskusję o tym kto ma a kto nie ma prawa wchodzić na teren zaplecza nie trwała długo. Przerwało ją pojawienie się dwóch umundurowanych mężczyzn. Tam gdzie był było mu dobrze, wstał tylko i słuchał opowieści o szczepiące. Zdaje się, że cokolwiek zrobi nie skończy się to dla niego dobrze.
 
__________________
Nikt nie jest nieśmiertelny.ODWAGI!

Ostatnio edytowane przez Hesus : 06-10-2010 o 22:48.
Hesus jest offline