Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2010, 10:35   #28
vvojtas
 
Reputacja: 1 vvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodzevvojtas jest na bardzo dobrej drodze
-Nie żyje.- zakomunikowała Irma.
-Kurwa!
-Ano kurwa!-
zgodziła się.
- Ja pier...
-No, już dość tego rozczulania-
przerwała Jackowi w samym środku soczystego przekleństwa. -Musimy się stąd wydostać!

Walker kiwnął, zaś Iskra płynnie przeszła od sprawdzania pulsu do kieszeni.
-Żeby gliny go za szybko nie rozpoznały- wytłumaczyła wyciągając dokumenty i kluczyki od mieszkania.
-Lepiej weź od razu cały portfel. Jemu i tak się już nie przyda. One zresztą też nie.- dodał po chwili.

Rzeczywiście trudno było znaleźć jakieś sensowne zastosowanie dla pary Coltów, gdy jest się odrobinę nieżywym. Zaś nowego właściciela mogły uwolnić od dość żenujących sytuacji, gdy podczas strzelaniny musiałby posiłkować się umeblowaniem w celu zyskania jakiejkolwiek siły ognia.

Jack uważnie przyjrzał się zdobyczy. Jeśli już musiał korzystać z broni, czego raczej unikał, bo oznaczało to, że musiał popełnić jakiś poważny błąd wcześniej, preferował raczej mniejsze - łatwiejsze do ukrycia pistolety. Jednak w tych okolicznościach nie miał prawa do narzekania, zwłaszcza że Colty były bardzo solidnie wykonane.

Przeszukał ciało, biorąc jeszcze dwa zapasowe magazynki i gumę do żucia.
-Może zdejmiesz mu jeszcze buty?- zapytała z przekąsem Irma.
Jack przyjrzał się krytycznie ciału
-Nie mój rozmiar- ocenił.

Przeładował, zabezpieczył i schował pistolety. No to problem broni miał już za sobą. Pozostawało mu już tylko uciec połowie mafii z LC, wymknąć się z hotelu, no i jeszcze pozostawała sprawa ciała...
Zerknął na kosz na brudu. Odpowiednich rozmiarów, w środku parę ubrań do przykrycia, w dodatku raczej nikt szybko nie będzie tu zaglądał. Jednym słowem wydawał się stworzony do ukrywania ciał, zaś przechowywanie brudów schodziło na dalszy plan. Irma musiała pomyśleć to samo, bo właśnie wpatrywała się w niego porozumiewawczo.

I tak lżejsze o kilka cennych przedmiotów ciało znalazło się w koszu na pranie, zakryte kilkoma warstwami cudzej bielizny. Gdyby tylko reagował szybciej, mógłby uniknąć tego losu. A teraz w ogóle nie dawał znaku życia. Jack postanowił, że nie pozwoli aby z nim stało się to samo!


Grzebanie w ciuchach opłaciło się kolejnymi znaleziskiem - poplamionym, niestety, strojem szefa kuchni, oraz ubraniem kelnerki. Zacisnąwszy zęby Jack naciągnął na swój czysty, biały garnitur fartuch kucharza ubrudzony jakimś bliżej nie zidentyfikowanym daniem, a właściwie daniami - Walker wątpił aby tyle barw mogło pochodzić od jednej tylko potrawy. Całość dopełniła wysoka, biała czapka. Jack przybrał niezadowoloną minę (co nie przyszło mu z trudem zważywszy na to co działo się z jego czystym garniturem) i już mógł uchodzić za szefa kuchni wytwornej restauracji. No... nie nazbyt wytwornej - najlepsi kuchmistrze zawsze mieli nieskazitelnie białe fartuchy.
W tym czasie Irma przekształciła się w bardzo zgrabną kelnerkę. Z pewnością mogłaby uchodzić za pracownicę najlepszych lokali i to nie koniecznie gastronomicznych. Jack zbadał ją uważnie od stóp do głów. Potem jeszcze raz dla czystej przyjemności obserwacji. Po czym podszedł i bez słowa powiększył jej dekolt.

Podczas gdy Jack gmerał przy jej biuście Irma uniosła brwi.
-Naprawdę mamy teraz na to czas?- zapytała.
-Niestety nie- wyszczerzył się -Chodzi tylko o odpowiedni odwracacz uwagi- powiedział, choć jego dłonie krążyły po okolicy zdecydowanie dłużej niż wymagały tego poprawki.

Chwilę później kucharz wraz z kelnerką opuścili pralnię w poszukiwaniu tylnego wyjścia z hotelu.
 
vvojtas jest offline