Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2010, 15:47   #36
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Po zabezpieczeniu stanu kapłana, przez miksturę szlachcianki, i po jego przeniesieniu, do batyskafu. Pozostały tylko dwie rzeczy do zrobienia. Pierwszą i najważniejszą było teraz przeszukanie platformy, aby upewnić się czy mają czyste plecy. Zasugerował to wszystkim, po czym dodał, że na niego, jako że nie jest żywy, te monstra powinny nie reagować. Po czym ruszył sprawdzić całość platformy. Sprawdzał szybko, bo czasu nie było wiele, ale dokładnie, każde pomieszczenie, każda szafę i lukę. Okazało się, że poza oznakami szabrunku, nie było już czego szukać. Platforma pozostawała czysta.




Drugą natomiast było przygotowanie ładunków, i po namyśle harpuna, gdyby został wykryty, i gdyby, ktoś próbował go brać żywcem. Zdążył już się dowiedzieć, że większość istot zamieszkujących teraz galaktykę, albo by go rozłożyła, albo sprzedała. Ładunki, zawiesił na prowizorycznej uprzęży przy pasie, a harpun, przewiesił przez plecy.
- Zakładam, że w razie ataku, mam domyślnie odpalić ładunki – kiedy uzyskał potwierdzenie, zszedł powoli do wody, i zanurkował na około 10m tuż przy filarze, Odłączył nadawanie i pobieranie sygnałów z skrzekotki, oraz zmniejszył moc czujników aby samemu nie zostać, przez to wykrytym. Założył, że kiedy statek podpłynie blisko, będzie miał dość czasu, aby go dostrzec, albo wykryć. Coś poszło jednak nie tak, statek, zatrzymał się kawałek od stacji, a na wodę spadł ponton. To odrobinę komplikowało sprawę, bo teraz musiał płynąć do statku i potem wrócić, z drugiej strony, na pontonie nie mogło być wielu, więc faktycznie lepiej zająć się ładunkami, aby nie dostali wsparcia. Ruszył w kierunku statku, ale wszechświat po raz drugi pokazał, że nigdy nie jest tak łatwo jak by się planowało.


Zobaczył, że ze statku ktoś skacze do wody, najpierw w wodzie pojawiły się ślady po kulach, a potem rozległy się wybuchy, które w wodzie bardziej brzmiały jak uderzenia drewnianym młotem w piach, tylko o wiele mocniejsze. Teraz dostrzegł także, że człowiekiem w wodzie był Soren, który jakimś dziwnym trafem znalazł się na statku ich przeciwników. Ponton zawrócił, i ucieka na statek, a on nie podłożył jeszcze ładunków. Soren zaczął bezwładnie wypływać na powierzchnię, prawdopodobnie ogłuszony granatami.


Kano podjął szybkie decyzje, albo Soren albo ładunki, dwóch nie da rady zrobić. Zdjął harpun i odciął kawałek linki na której był przymocowany, za jej pomocą przywiązał ładunki do strzały, wycelował i strzelił śledząc pocisk. Oczywiście przy haku wystrzelonym z harpuna, paczka z ładunkami była niczym krzywy swawolny ster, więc precyzji nie było w tym żadnej, jednak ładunek podleciał na tyle blisko wrogiego statku, że Kano uznał iż wystarczy. Zdetonował zdalnie ładunki, i nie patrząc na efekt ruszył po Sorena.


Gdy go wyłowił, zobaczył, że ma wbita w plecy drewnianą strzałę, doprawdy parszywa noc, każdy z kim zostaje sam na sam, obrywa. Teraz ważne było dopłynięcie z pilotem do platformy, zanim jego krew ściągnie rekiny. To na szczęście się nie stało. I po chwili, która ciągła się dość długo znaleźli się na platformie, gdzie Soren dostał opiekę, a Kano opowiedział co zobaczył i zrobił. Całość podsumował tylko.
- Nie trafiłem bezpośrednio, ale może udało mi się go spowolnić, albo rozszczelnić, więc może uda nam się ich śledzić. -
 
deMaus jest offline