| Prowincja Shinda, Strażnica Wschodu, terytorium Klanu Kraba; 14 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, godzina Bayushi.
Krabowi nie podobała się atmosfera wewnątrz zamku... była dziwna. Hulaszcza i niezdyscyplinowana załoga twierdzy nie powinna się go bać... Najlepszym przykładem był zapijaczony Krab przynoszący wstyd zarówno sobie jak i Klanowi i to otwarcie na środku drogi niczym jakiś bezpański pies. " Schował by się w domu przynajmniej a nie..." Krab jedynie machnął ręką, nie był przesadnie skrępowany etykietami znał smak dobrej zabawy i kaca kolejnego ranka, rozumiał też, że w tym miejscu i tak nikt się nikim nie przejmuje a przynajmniej łatwiej było utrzymać zaniżone normy w skupisku ludzi o zaniżonych normach... Krab jedynie ciężko wzdychał nie znajdując, ani nawet nie szukając słów wyjaśnień na zachowanie napotkanych Krabów. Miał nadzieje, że towarzysze sami ogarną sytuację, bez przeprosin czy próśb o zasłonięcie oczu... które Akito musiałby chyba co chwila używać.
Wejście do strażnicy było zbyt szybkie i zbyt proste, Krab aż się zatrząsł myśląc jak łatwo byłoby się tu dostać podstawieńcowi. Akito miał już zamiar opieprzyć strażników za niewypełnianie obowiązków, jeśli nawet nie tych ze strażnicy - skoro dowodzącemu na tym nie zależało, to zwyczajnych obowiązków które tyczyły każdego bushi, każdego Kraba. W ostatniej chwili opanował swój głos i wydźwięk nagany, wiedział, że nie on tu rządzi, jednak miał swoje obowiązki względem Klanu, szczególnie przy "obcych". Na swoim terenie zapewne wydarłby się opluwając strażnika i grzmiąc co go czeka za złamanie dyscypliny, tutaj ... tutaj musiał się ograniczać.
- Od kiedy to nie sprawdza się papierów podróżnych nieznajomego? Bo chyba nie znamy się osobiście strażniku? - zapytał oschle i jednocześnie dość poważnie. Nie sprawdzenie papierów było błędem, było poważnym naruszeniem dyscypliny wojskowej a Akito nie zamierzał współuczestniczyć w owym błędzie. Zastanawiał się tylko na ile ów błąd był spowodowany postawą dowódcy , który wszakże wydawał takie a nie inne rozkazy. Wiedział jednak, że jeśli ma stawić czoła Amoro musi mieć na niego coś więcej niż tylko wydarzenia z przeszłości... " Jeśli to Amoro sprawuje chwilowo władze w twierdzy, to on jest odpowiedzialny za sytuację w niej... Niezależnie czy ma spaskudzonych strażników, jeśli nie potrafi ich kontrolować, nie powinien dowodzić... " Krab dobrze wiedział, że rządzenie tą najgorszą z twierdz było właściwie niewykonalne. A przynajmniej niemożliwe było osiągnięcie takiej dyscypliny jak w innych twierdzach. Nie był to jednak problem Akito a Amoro ...
"Gdyby doliczyć do tego stajnię, a przecież to wszystko to dopiero początek , widoczny najwcześniej , to ze sposobu w jakim Amoro zarządza twierdzą nie wytłumaczy się nikomu, a jeśli faktycznie chciał narobić swą reputację... to powinien się postarać aby ostatnie lata jego życia znów nie zostały przekreślone przez Akito...
Krab nie czuł się dobrze w roli w jakiej występował , ale domyślał się , że jeśli to nie on zacznie rozgrywać sytuację, to jego prędzej czy później rozegra Amoro.
Był w końcu kurierem... Akito uświadomił sobie po raz kolejny własną wagę. "Przecież nie można zabić kuriera ... nie bez obciążania się obowiązkami jakie on posiada - czyli dostarczeniem przesyłek... a co z przesyłkami ustnymi? Hmmm wygląda na to, że otwarcie i tak niewiele mi tu zrobią..." - pocieszał się Akito wiedząc dobrze że stąpa po cienkiej linii.
Nie mniej zdegustowany był na widok tajni, smród ciągnął się już z dala, smród właściwie nieznany niemal Krabowi - smród zgniłego siana. Akito nie miał do czynienia za wiele z obowiązkami względem koni, ale w mig pojął uwagę Manjego.
- Hida Akito-san, Mirumoto Fukurou-san upewnię się, że nasze konie będą miały odpowiednią opiekę, a następnie ruszę za wami lub spotkamy się w najbliższym zajeździe. Hida Akito-san, co myślisz o takich zabiegach?
- Daleko nie odejdziemy Bayushi Manji-san. Z pewnością znajdziemy się na terenie twierdzy, a końmi dobrze by ktoś się zajął, bo tutejszy stajenny chyba nie stara się w robocie. - zauważył już stąd czując smród dobiegający ze stajni.
Krab w ostatniej chwili przypomniał sobie aby dodać nazwisko zwracając się do Maniego, gdyby on sam nie wymienił nazw rodów pewnie Akito by o tym zapomniał. tym razem przypomniał sobie prośbę Manjego aby zachowywać się tak jak gdyby dobrze się nie znali.
- Tylko przestrzegam przed zachowaniem tutejszych Krabów widzących pojedynczego samuraja z innego Klanu. Mogą być bardziej otwarci a jednocześnie porywczy, niż Ci których widziałeś na Murze, jak pewnie już zauważyłeś dyscyplina tu jest w rozkładzie...
Pozostawało zająć się swoimi sprawami, w tym najgorsza przywitaniem z nowym zarządcom zamku. Nie zamierzał się przed nim ukrywać, ani zachowywać tak jakby wyglądało na to że go unika, wolał mieć spotkanie z Amoro już za sobą, zresztą miał też listy w sprawie Twierdzy z którymi nie mógł czekać, gdyby choć jedną skrzynię jadeitu wywieziono wcześniej w inne miejsce , tylko z powodu opóźnienia Akito - wina byłaby bezsprzecznie jego. Nie potrzebował specjalnie zapraszać na to spotkanie towarzyszy, Manji miał inne plany a Fukurou mógł zrobić co chciał. Nie zamierzał się powtarzać, że w ich towarzystwie zarządca zamku może się hamować, wolał po prostu skoncentrować się na tym co ma.
Ostatnio edytowane przez Eliasz : 08-10-2010 o 13:40.
|