Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2010, 13:05   #116
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Staniecie do boju ramię przy ramieniu. Wasz miecz i wara błyszczeć będą w ogniu walki, a Wasze prawe serca nie ugną się przed lękiem i chaosem. Nie zaznacie strachu bracia, bo w Was tkwi siła Sprawiedliwości. Wola Tyra przelewa się przez Wasze nieśmiertelne dusze i napełnia śmiertelne ciała. Nie cofniecie się przed walką, tak jak przed niesieniem pomocy bliźnim i braciom w boju. Wypaleni z krwawej gliny, naostrzeni w bitwach, jesteście żywą bronią ludzkości. Tak kapłan, jak i paladyn swym męstwem i śmiałością ma oddać hołd Panu Sprawiedliwemu. Tako rzecze Kodeks Prawa. Niechaj wasze miecze prowadzi odwaga i honor.
Naramienniki jednak nie ocierały się o siebie, tarcze nie zgrzytały, a karny krok nie był równy i hardy w dobrze ustawionej falandze. Była banda rzezimieszków, dowódca na tyłach, puste korytarze wierzy i melancholia kapłana. Litanie wojny i płomienne przemowy, których słuchał nim jeszcze na pierwsze misje z Praxorem wyruszył, wciąż tętniły echem w jego żyłach. Tęsknił za wojskowym drygiem, za karną kompanią braci i szarżami dowódców inspirujących jego rycerzy. Żałował, że przybyli za późno by zgromadzić rycerzy Thorma pod sztandarem wspólnej misji. Widział jednocześnie, że w boju wyniosłe ideały walki tak hołubione przez jego mentorów, traciły sens w nierównych bitwach toczonych przez niezgraną drużynę. Zaczeło mu się zdawać, że dużo jednak mieli szczęścia, iż wyszli cało z poprzednich opresji.

Kolejne piętro zapowiadało się równie opuszczone co trzy poprzednie. Iulus ruszył powolnym krokiem za wojakami Raydgasta, by w razie potrzeby wspomóc ich modlitwą. Popełnił jednak błąd zostawiając dowódcę za sobą.
Po chwili gdy chaotyczne kłęby potworności zaatakowały został praktycznie sam. Najemnicy uciekli a on zatopił się w modlitwie spoglądając z gniewem w zdeformowane paszcze abominacji.

Były czystym chaosem. Furią niekontrolowanej przemiany i zaprzeczeniem boskich praw. Manorian sięgnął po miecz i przyjął na tarczę atak pierwszego z potworów. Gdzieś świstały bełty, ktoś zbiegał na dół, ktoś krzyczał.
Wycofywali się. Dusza kapłana zawrzała. Jednak czując plugawą moc bijąca od stworów, nawet Manorian musiał przyznać, że trzeba będzie się wycofać i spróbować osłabić bestie z dystansu. Był zły na siebie, że zostawił paladyna w odwodzie, zły na siebie, że wciąż stosował własną zakonną taktykę nie będąc wspartym przez zaprawionych w bojach wojowników Tyra. Krok za krokiem, wycofywał się, umyślnie dawał spychać się ku schodom, by wreszcie dołączyć do towarzyszy, gdy bestie próbowały bezskutecznie przystosować się do nowej przeszkody terenu.

Tu zadziałali już sprawniej. Choć Iulus nigdy nie był wprawny w kuszy posłał jeden z bełtów pierwszą z bestii, która stoczyła się na ich poziom. Chwilowo nawet nie chciał przejmować się zamurowaniem, brakiem czarodziejki. Wystarczyło mu to, że na górze stracili jednego z ludzi, ale szczęściem nikt więcej nie był ranny. Miał więc nadzieję, że z murem poradzi sobie Laure, gdy w tym czasie reszta, bez drogi ucieczki stanie wreszcie do boju.
W końcu jednak nawet bard dopomógł, używając jakiegoś magicznego przedmiotu i wstrzymując jedną z bestii, gdy najemnicy ostrzelali drugą a kapłan i Paladyn sprawnie obeszli ja z dwóch stron i usiekli. Los drugiego stwora był już przypieczętowany. Rozwlekliby go na mieczach... gdyby nie zniknął.

Potem mogli skupić się wreszcie na pomieszczeniu. Rewelacje, które przekazał im zaaferowany i zdenerwowany bard zmartwiły Manoriana.
~co zostawiliśmy za sobą, że Alehandra się tym zainteresowała? A może tylko ułatwiliśmy jej próbę rozbicia i wyniszczenia drużyny? Czyżby była agentką Sticka?~ zachodził w głowę Iulus.

Wściekły na siebie na brak czujności i zmartwiony losem tropiciela kapłan rzucił się w ślad za elfem czując, że zaproponowana przez Aesdila droga będzie im teraz najszybszą.
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline