Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2010, 13:37   #43
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Ravarath spędziła czas bardzo miło. W towarzystwie Salarina, Sinthela i Ervana co prawda nie zapomniała o tym, co ich wszystkich spotkało, ale bawiła się całkiem dobrze. Zwłaszcza w rozmowach z Salarinem, który zdawał się okazywać jej szczególną sympatię. Elfka nie była przyzwyczajona do skupianej na niej uwagi. Zazwyczaj podróżowała w bardzo okrojonym gronie. Towarzyszący ją Otto, będąca zawsze z nią Mystra i ... no cóż, nieważne. O tym nikomu mówić nie zamierzała. Zastanawiała się także co robią pozostali. W zasadzie to, co przekazali elfim dowódcom mogło już zmienić historię. Jaka będzie przyszłość? Czy to, co stanie się tutaj będzie miało na nią wpływ? Czy w ogóle kiedykolwiek wrócą? Te pytania błąkały się w myślach dziewczyny, choć całą uwagę skupiała na rozmówcach. Całkowicie ignorowała też natrętny głos w swojej głowie, zupełnie nie słysząc cóż miał jej do powiedzenia...

Czas zleciał szybko i nim się obejrzała rozległy się dzwonki zapraszające na kolację. Zastanawiała się jak będzie tu smakowało jedzenie. Podobnie jak w Everesce? Lepiej niż w Amn, Waterdeep, Neverwinter czy Suzail? Nie miała pojęcia jak jadało się sześć setek lat przed jej życiem. No w zasadzie pięć setek lat, bo i setkę miała już za sobą. Mogła jedynie mieć nadzieję, że wszystkie opowieści, których nasłuchała się o wspaniałości dawnego Myth Drannor były prawdą i znajdzie tutaj ich potwierdzenie. Ruszyła ku drzwiom jako pierwsza, wiedząc, że każdy z mężczyzn ustąpi jej pierwszeństwa w drzwiach. Wtem rozległ się wybuch i rozszedł wstrząs.

Dopadła do okna, zgarniając po drodze Otta zaczepiającego - ze swoim zwykłym spokojem - Bystrą. Rozległy się kolejne dzwony, tym razem nie mające już nic wspólnego z kolacją... Dojrzała przez okno uwijające się elfy i krasnoludy. Dostrzegła także kilku ludzi. Zbrojni biegli ku eksplozji, bezbronni uciekali.
- Mają kłopoty. Albo wypadek albo jakiś atak. - stwierdziła rzeczowo, spokojnym tonem - Nie wiem czy powinniśmy mieszać się w wydarzenia tutaj, to może mieć naprawdę niewyobrażalne konsekwencje... Ale możemy chociaż sprawdzić co się tam dzieje. - podsumowała - Jeśli i tak już coś zmieniliśmy, to będziemy mogli z czystym sumieniem działać dalej... - westchnęła cicho.
Ruszyła ku drzwiom energicznym krokiem, by jak najszybciej opuścić budynek i odnaleźć miejsce zdarzenia.
 
Amanea jest offline