Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2010, 00:06   #10
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Zamek Amber wywar na przedstawicielce domu Chanicut ogromne wrażenie. Nawet jeżeli osobiście mniej ceniła harmonię i symetrię.
Sama oprawa tego jakże ważnego wydarzenia również robiła wrażenie. Trzeba to było przyznać potomkom Oberona, postarali się.
Delegacja Dworców Chaosu, a wśród niej i Lilavati zajęła wyznaczone im miejsca. Bal rozpoczął się, ale gospodarze z jakiegoś względu byli poddenerwowani.
Panna Chanicut dyskretnie i z taktem przyglądała się zaproszonym gościom. Z niektórymi nawet wymieniła kilka zdań. Najwięcej chyba jednak z Mandorem. Stara jak świat gra dwu nieufających sobie stron trwała. Zaczęło się od tradycyjnego obcałowywania powietrza koło uszu na przywitanie. Wymienieniu się kilkoma komplementami. A potem nastąpiło baczne obwarowanie przeciwnika. Oboje oczywiście nie zapomnieli o swojej reprezentacyjnej funkcji. Ba, nawet raz ze sobą zatańczyli.
Podchody te przerwał niespodziewany bieg wydarzeń.
Najpierw ta dziwna burza, której towarzyszył fetor.
Cóż, o gustach się nie dyskutuje. Lilavati spędziła sporo czasu w Cieniach, gdzie siarkowodór czy słodkawy zapach śmierci były niczym perfumy.
Jednak dla zgromadzonych tu, zwłaszcza kobiet, zapach ten był nie do wytrzymania.

Mandro, po wymianie zdań z Corwinem, wyjaśnił dziwne poddenerwowanie Amberytów.
Królowa Vialle nie żyje. Tu Lilavati współczuła głęboko królowi Randomowi. Utrata ukochanej osoby boli. Ona aż za dobrze o tym wiedziała. Współczucie jednak należało odstawić na bok, gdyż coś jeszcze wisiało w powietrzu. Nie możność użycia atu była wysoce podejrzana.

A potem krwawy deszcz i atak. Przez chwilę reprezentantka Dworców Chaosu stała jak wryta. Zaatakowano zamek. I to co go zaatakowało?? Skrzydlate upiory.
Po tej krótkiej chwili Lilavati zadziała automatycznie, znaczy się chciała. Chciała przybrać bardziej naturalną dla siebie postać. Postać która gwarantowałby jej pewną ochronę. Niestety kilkukrotne próby dokonania tego spełzły na niczym. Podobnie jak działania Rinaldo.
Strzygi rzuciły się na Mandora, ale stojąca niczym słup sobie Lilavati znalazła się na ich drodze.
Jedne z latających potworów zahaczył zbrojną w pazury łapą o ramię dziewczyny, wprawdzie nieznacznie, ale w połączeniu z prób uniknięcia tego ataku, spowodował iż panna Chanicut straciła równowagę i wyrżnęła głową o stół. Upadek uchronił ją od kolejnych nadlatujących szponów.

Panika, panika i jeszcze raz panika. Tym jednym słowem można byłoby opisać to co działo się na sali balowej. Wprawdzie gospodarze podjęli próbę walki z upiorami, ale delegacja Dworców na dłuższy czas została pozostawiona sama sobie.
Lilavati zasłaniała się czym mogła przed stworami. W ludzkiej skórze było to jednak mało skuteczne. Na szczęście dla niej samej strzygi skupiły się na królewskim bracie.
W końcu gospodarze, pod dowództwem jakiegoś młodego człowieka, syna jednego z braci króla, opanowali sytuację.
Ba, nawet jedna z Amberytek podeszła do nich, by udzielić pomocy. A skoro Mandor nie oponował, to Lilavati nie zamierzała się wtrącać. Patrzyła jednak uważnie na ręce czarnowłosej.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline