Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2010, 00:17   #42
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
"Aaarti naszym przyjacielem jest"

"Aaaaarrhhhti modrooka niosła wodę od potoka"

"Płyń Arti i sław imię swojej stoczni"


i dalej w ten deseń...

Oj trwało to, bracia moi. Przestaliśmy dopiero, gdy uznalimy, że przyśpiewki przestały przynosić poczciwcowi Artiemu jakąkolwiek chwałę. Dlatego teraz, po nagłym łejkapie, gardła nas na tru, po nastojaszczy i zaprawdę na-pier-da-lały i mam kajn onung, jakim cudem byliśmy w stanie nadal ględzić. Jednak uporanie się ze zgonem oddrzwi nawet od tak wybitnych pro jak nas dwóch wymagało wzajemnych konsultacji.

– Tyyy.. ty... wesszz spróbuj zielony. – rzekłem wskazując jeden z czterech boxów z kablami i inszym badziewiem, jakie wirowały mi przed głazami.

- Buaaahahahahhahaha, zamlicz leszczu, patrz jak to robi Dżedaj!

No i na tru pokazał. Jak pierdolło, to liht poleciał chyba w całym sektorze. Szczęśliwie tylko na chwilę. Gdy oświetlenie wróciło z radiowęzła zamiast syreny i bełkotu zaczęła napierdalać jakaś bezsensowna gej-muza.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=z1t77mkzVko[/MEDIA]

Drzwi oczywiście ani drgnęły.

- Tknij parchu jeszzcze raz tą skrzynkę to ci ją w rektum właduje ...

- Zamilsz leszszsszu! Pa teraz! – łuk perdolnął, że mu mało ruków nie pourywało. Fartem skończyło się na zesmalonej drasce na pół ściany. Liht apiać zamrugał ostrzegawczo. Singierka z radiowęzła zaczęła zawodzić dwa razy głośniej.

- Weśmi sstąd wypierdalaj, z ciebie kurwa taki jelektryk jak z... – zadumałem się nad godną pointą – weśmi stąd spierdalaj – dokończyłem z godnością, odsuwając go od skrzynki i na chwiejnych nogach stając przed ustrojstwem. – musimy to rozpierdolić.

- Ssso? Drzwia rozpierdolić? Ty Sszzszota masz jusz urwa fekał między uszami od tych hepigułek! Wiesz-sz-szego to jest zrobione?! Tesz nie wiem, ale synt-kurwa-neo-hiper-super-panzer-pedalstwo jahieś! Nie do wyjebania!

- Nie dszwia rozpierdolić, pokemonie bezumny, tylko oszszsesszsznice..

- Ssso?

- Ościeżzzs... jebaną framugę!

- Sssotygadasz?!

- Znaszysie konkretnie z niej obudowę.. dobieszemy się do hrydlałliki. Na mecha to juszsz sie trochę rozumiem.

***

Drzwi kwatery C-124 otworzyły się z niemiłosiernym kwikiem metalu trącego o metal. Chyba przy okazji poszła jakaś instalacja, bo ze szczelin w ościeżnicy wzniósł się obłok sprężonej pary wodnej. Z oparów dziarskim, choć nieco chwiejnym krokiem wyłoniły się dwie sylwetki. Dzieciaki z bazy – jeden z fryzurą przypominającą narzędzie do czyszczenia butelek, drugi o głowę wyższy, wygolony do gołej skóry. Wbici w obcisłe, czarne syntskafandry nie wyglądali zbyt poważnie i przywodzili na myśl jakieś postacie ze starych komiksów o superbohaterach. Szczota i Łysy – ksywy łatwe do zapamiętania, choć chyba długo się nie zastanawiali przy ich wymyślaniu. Obaj w stanie dalekim od trzeźwości.

– Hahaha! W arsz twojej starej! – wrzasnął zwycięsko Szczota, przekraczając próg otwartych drzwi kwatery. Momentalnie się rozkaszlał i dopiero to skłoniło go do naciągnięcia nonszalancko zwisającej na szyi maski na twarz. Nie przestał jednak ględzić – I kto tu jest Dżedaj!? Jeessem kurwa Czak Noris!

– Chyba kurwa Czak Fisz – zatrzeszczał Łysy spod swojego aparatu tlenowego. Mniej więcej w tym momencie zauważyli dwóch mężczyzn znajdujących w korytarzu – O.. Czołem prolia!

– Dobry! – dodał Szczota kończąc triumfalny taniec niekontrolowanym poślizgiem i ciężko opierając się o towarzysza . – Spierdalamy stąd, czy coś?
 
__________________
Show must go on!
Gryf jest offline