Jarod Preston
Niepodobała mu się ta sytuacja. Oj, nie podobała się. Cóż... nie miał zamiaru oddawać nikomu swoich pieniędzy. Tym bardziej jakiemuś świrowi. Odłożył kapelusz i wciąż siedząc wyjął z kabury na biodrze swoją broń. Ci, który zerknęli w jego stronę dostrzegli nieco nietypową spluwę. Wyglądało to nieco jak Winchester z obciętą lufą i bez kolby. Mężczyzna szybko przeładował broń przesuwając dźwignę umocowaną pod rękojeścią. Wstał i odwrócił się, wciąż będąc zasłoniętym przez oparcie siedzenia. Szybkim ruchem wycelował w bandytę.
- Jedynym martwym gringo będziesz ty, jeśli zaraz nie puścisz dzieciaka - wysyczał lodowatym tonem - i gwarantuję ci, że więcej już ich nie spłodzisz.
Z zimną precyzją mierzył prosto w głowę bandziora, gotów pociągnąć za spust. Kto jak kto, ale on, Jarod Preston, nie zamierzał odpuścić byle bandycie napadającemu pociąg. |