Wiedźmina zaskoczony nagłym wybuchem licha zaczął szybko wycierać twarz pozostawionymi po potworze szczątkami . Szkoda , że z flaków tego gnoja nie da się zrobić żadnej porządnej mikstury… Pomyślał Galen . Jednak kto załatwił licho ? Ja nie sięgnąłem a Brego o ile dobrze pamiętam też .
Z oddali słychać było odgłos zbliżających się jeźdźców. Wyczulony słuch wiedźminów wychwycił dwóch osobników .
Gdy łowca potworów zdążył przetrzeć twarz na tyle by się zorientować w sytuacji jego oczom pojawili się dwaj dziwni osobnicy . Jednym z nich był rycerz z zielono-niebieskim proporcem . Drugim osobnikiem był gładko ogolony mężczyzna o długich kasztanowych włosach i brunatnym płaszczu . Na pierwszy rzut oka Galen zgadywał że towarzyszem rycerza jest mag . Hm… Dziwna kompania : rycerz i mag … Pomyślał Galen .
Gdy już miała się rozpocząć ciekawa rozmowa tłumacząca wszystkie zagadki dwaj nieznajomi zaczęli się kłócić . Najwyraźniej mag chciał dopilnować by rycerz nie wygadał czegoś ważnego. W takim razie warto rozmawiać z rycerzem ponieważ jest większa szansa , że się wygada – Wpadł na to wiedźmin .
Poza tym Galen jak każdy inny wiedźmin nie przepadał za magami . Są tacy dumni … tacy zarozumiali . -Co waszmoście o tak porze późnej na trakcie robią? Może pomocy jakiej...
To była szansa dla łowców potworów . Mogli się szybko wydostać z niebezpiecznych terenów zanim kolejny stwór zainteresuję się obecnością wiedźminów . -Nie, do kurwy nędzy! Ileż razy w ciągu jednego wieczora, czubie?! Mamy robotę, świta coś?! Czy pod tymi tonami blachy kryje się jakikolwiek intelekt?!-wydarł się mag, a jego ręce opadły w geście bezsilności. Tak myślałem… Zgorzkniały mag . Najwyraźniej już komuś pomogli , a ten obdarzony mocami osobnik najwyraźniej nie ma ochoty nikomu pomagać , zwłaszcza że mają jakąś misję do wykonania i czas ich goni .
Rycerz jednak nie zwracając uwagę na swego towarzysza ponowił propozycje pomocy . Galen uznał że czas się odezwać . -Wybaczcie Panie , że musieliście z naszego powodu się zatrzymać . Dziękujemy też za pomoc w pokonaniu Licha . Mam nadzieję że nie przeszkodziliśmy w waszych ... ważnych sprawach zgadza się ? -Co do pytania co tutaj robimy odpowiadam , że byliśmy w drodze do Cintry , niestety nasz pośpiech doprowadził do sporych kłopotów z których nas wyciągneliście .
Wiedźmin miał nadzieję , że nad wyraz gadatliwy rycerz sypnie troszkę informacjami zanim jego bardziej ostrożny kolega go powstrzyma . Galen mylił się jednak .
Wydawało się, że rycerz chciał coś powiedzieć, lecz czarodziej spojrzał na niego tak, że tamten prawie spadł z wierzchowca. -Przeszkodziliście. W bardzo ważnych sprawach. Bardzo, bardzo ważnych-warknął czarodziej.
Wiedźmin czując coraz większą niechęć do maga postanowił skorzystać z usług zaproponowanych przez tajemniczego rycerza choćby dlatego by zdenerwować jego partnera. W końcu to nie z nim rozmawiał mutant. -Co do pomocy chętnie ją przyjmiemy jesteśmy bowiem zmęczeni . Prosimy o nie wiele . Tylko o wskazanie nam najbliższej gospody gdzie mogli byśmy zatrzymać się i przeczekać noc by z rana wyruszyć ponownie w drogę .
Odpowiedź choć dość ostra nie wywołała zaskoczenia u łowcy potworów. -A przenieść Morza Północnego nie chcesz ?-prychnął , po czym wskazał trakt.
-Tam jest coś, co nazywa się trakt. Taki nowy wynalazek. Gdzieś traficie na karczmę-powiedział z irytacją w głosie.
-Azaliż prawdę rzecze . Droga tamtędy bierze , zaś prosto, za jej przewodnictwem powinniście podążać. Nie daleko karczmę spotkacie.
To może ja...
-Nie, kurwa! Nie pokażesz
Galen lekko zdenerwowany słowami maga paskudnie się uśmiechnął i rzekł: -Oczywiście ! Zapomniałem że mądrość magów dorównuje tylko ich kulturze osobistej i obyczajom . Dziękujemy za pomoc jaką nas obdarzyliście . A teraz żegnam panów .
W tym momencie wtrącił się rycerz czując zapewne potrzebę złagodzenia napiętej atmosfery i usprawiedliwienia swego towarzysza . -I niech Melitele czy inne badziewie będzie z wami albo i nie... jak sobie chce-machnął lekceważąco ręką.
-Proszę wybaczyć koledze memu jego zachowanie niesprzyjające konwersacji interesującej.
W roku każdy dzień taki posiada, że uśmiech umyka z ust...
-Nie pieprz-warknÄ…Å‚ czarodziej.
Galen odczekał aż i jego przyjaciel skończy rozmawiać z tajemniczą dwójką podróżnych i odwrócił się w stronę rzekomego traktu by jak najszybciej dostać się do cywilizacji . Nie mogę się doczekać kiedy będę mógł powalić się na jakieś łoże …. – Pomyślał Galen i dziarskim krokiem ruszył w wyznaczonym kierunku . |