Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2010, 20:25   #45
Elthian
 
Elthian's Avatar
 
Reputacja: 1 Elthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodze
Klękał spokojnie, w milczeniu, przed oknem, za którym rozciągała się ciepła smuga wieczornego nieba, ognistą czerwienią prezentujące ostatnie tego dnia promienie słońca. Ervan ze splecionymi rękoma wpatrywał się w ten łagodny krajobraz i myślał. Myślał jak teraz będzie wyglądało jego życie. Słowa towarzyszy uświadczyły go w prawdzie, jaką jest fakt iż bardzo możliwe, że już nie powrócą do swoich czasów. Nie mógł jednak przerywać swojej misji, wciąż obowiązywała go przysięga oraz kodeks… Choć sam nie wiedział jakie ona ma znaczenie teraz, kiedy tak naprawdę znajdował się w momencie czasu, kiedy jego osoba nigdy nie oddała się boskiej posłudze. Nie miał pojęcia jakie to ma znaczenie dla bogów, być może są oni świadomi przyszłości i przeszłości i znają ich wszystkich tak jak znaliby 600 lat wprzód. Może z kolei jednak magia tak potężna, że przeniosła drużynę w historii jest ponad najwyższymi znanymi mu istotami i nawet na bogów działa. Nie, to nie tak. Myślał o nich rzeczowo, jego wiara stałą się przerażająco niepewna. Szybko odrzucił te przemyślenia, odgarnął i znów w jego duszy zabłysł promyk boskiego powołania.

Teraz musiał odnaleźć nowego patrona, jeżeli Kelemvor w owych czasach nie istniał, jego rolę musiał pełnić starszy bóg.
Ervan późniejszym wieczorem zastawszy Salarina obecnego w kwaterze odważył się na rozmowę. Podszedł do elfa po czym rzekł:
- Dobry wieczór przyjacielu - odezwał się życzliwie.

Zerknął na paladyna.
- Witaj Evranie. Nie możesz spać? Czy czekasz tak jak ja na kolację?-uśmiechnął się nieznacznie.

- Owszem, zjadłbym coś. Chciałem jednak zapytać się ciebie jak samopoczucie, w końcu ta niecodzienna sytuacja... - odparł starszy mężczyzna.

- Samopoczucie? Ujdzie... jeśli nie zacznę nagle myśleć o złych stronach tego wszystkiego -westchnął- o prostu... musimy iść przed siebie.

- Racja - uciął nagle. - Uważasz, że powinniśmy pomóc elfom? Nie zastanawiałeś się jakie to może mieć skutki? W końcu jesteś elfem, a to kraina bardzo ci bliska. Być może zmiany doprowadzą do wielkich zmian w twoim życiu.

Spojrzał na Evrana bystro.
- Nie wiem czy MY powinniśmy. Ja pomoge... mam swoje powody. Pamiętaj co mówiła Elenis, zmiany już zaszły, zapewne nieodwracalne. Gdyby dało się wrócić do przyszłości od tak to dawno byśmy to zrobili. Nie wiemy jednak jak do tego dojść. W Myth Drannor są obecni najwięksi czarodzieje w historii magii, oni mogą nam pomóc jednak będzie to zapewne miało swoją cenę. My pomożemy im teraz, oni nam później. Z kolei ja mam także inny cel, chcę pomóc komuś mi bliskiemu i... możesz mnie uznać za lekkomyślnego kretyna, ale nie obchodzi mnie co się stanie ze światem, dla najbliższych zrobię wszystko. -powiedział hardo-

- Piękne słowa... Widać, że na kimś bardzo ci zależy - paladyn zadumał się chwilę. - I masz także racje w tym, że uznam cię za lekkomyślnego, jednak rozumiem powody i wartości którymi się kierujesz oraz to szanuję. W końcu nie mamy sprzecznych interesów - westchnął, - Ja z kolei obawiam się, że trafiłem w moment historii, w którym nie mogę liczyć na łaskę swojego patrona...

Wyraz twarzy Salarina znacznie złagodniał.
- Ty chyba rzadko kiedy kogoś karcisz za jego poglądy prawda? To cecha wszystkich paladynów? Żeby Ci podpaść to trzeba by się bardzo starać -roześmiał się, ale spoważniał gdy usłyszał kolejne słowa- Nie możesz? Dlaczego?

Ervan uśmiechnął się lekko na pierwsze słowa towarzysza, jednak potem powrócił do niepewnego wyrazu twarzy.
- 700... Ileś... O ile dobrze pamiętam, to mój Pan narodzi się nieco - podkreślił ironicznie - później... Najbardziej mnie martwi jednak fakt iż mogę przez to utracić moc. Aby temu zapobiec musiałbym obrać nowego patrona o podobnych wartościach co Kelemvor, ale... Kogo?

- No tak, wybacz, nie skojarzyłem faktów -podrapał się za uchem- Nie mogę Ci pomóc jeśli chodzi o sprawy bosko-religijne. To zdecydowanie nie jest mój temat, wiem tyle ile mnie interesowało na przykład znam historię Mystry, ale z resztą jest gorzej. Może zapytaj naszą drogą Ravarath? Ona z pewnością w tej materii jest lepszym autorytetem.

- Zapewne tak zrobię... Tak w ogóle, czym się parasz? Jesteś zaprawdę wszechstronną osoba, ale nigdy nie byłem w stanie zgadnąć jak zwą twoją profesję, a teraz i czym się ona charakteryzuje.

- Jestem pieśniarzem klingi. Będąc dzieckiem podziwiałem ich przechodzących przez Silverymoom. Byli wspaniali, potrafili połączyć sztukę, szermierkę i magię wtajemniczeń w harmonijną całość. Chciałem być taki jak oni, myślę że w jakiś sposób mi się to udało. Jednak wiele jeszcze przede mną. Nie wiesz nawet jakim hulaką byłem kiedy jeszcze nie opuściłem rodzinnego domu -roześmiał się ponownie- tańce, śpiewy, festyny... to było to co lubiłem. Ojciec przekazał mi podstawy fechtunku z kolei matka będąca czarodziejką raczyła mnie mnóstwem opowieści na temat magii... rozwijałem się jak tylko mogłem i tak oto jestem tutaj. -zrobił przerwę- Najbardziej lubię grać na tym -wyciągnął z plecaka pięknej roboty flet poprzeczny- kupiłem go od wędrownego kupca z Calimshanu... jednak od pewnego wydarzenia nie wydobył się z niego nawet jeden dźwięk. Mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni -uśmiechnął się smutno-

- Ciekawe - odpowiedział Ervan zmieszany natłokiem słów historii elfa.



Po tych słowach do uszu rozmówców dotarł metaliczny dźwięk dzwoneczka nawołującego na posiłek. Oboje długa na to wyczekujący powstali i skierowani się ku drzwiom kwatery, po chwili jednak huk i niepokojące wstrząśnięcie podłożem zszokowało ich. Krótka wymiana zdań, twierdzenie elfa. Nie miał zdania, to mogły być demony, ale o ile pamiętał z wywodów elfki i kompanów atak miał mieć miejsce o wiele później. Być może właśnie następowały skutki których tak obawiał się Ervan. Co gorsza, być może ich pojawienie się w tym czasie przyspieszyło demoniczny najazd.

Mimo wszystko, Ervan jako paladyn nie mógł zignorować niebezpieczeństwa.
- Elenis mówiła, że już zmieniliśmy bieg historii informując ich o wydarzeniach z przyszłości - rzekł Salarin.
- Owszem, mój przyjacielu, jednak nikt z nas nie wie jak duże zmiany wprowadziliśmy dotychczas, ani jak wielkie jeszcze z sobą przyniesiemy - spojrzał na elfa, po czym dodał - Nie wiem co to może być, ale osobiście nie będę stał obok i patrzył jak elfy i krasnoludy zmagają się z najeźdźcą, nawet jeżeli to będzie dla przyszłości katastrofalne w skutkach. Mam nadzieję iż żadne z was nie ma zamiaru pozostawić elfy bez pomocy – zwrócił się do obecnych w pokoju kompanów. – Ruszajmy – zakończył chłodno po czym wypadł z kwatery w poszukiwaniu wyjścia by jak najszybciej stanąć wśród zjednoczonej straży elfów i krasnoludów.
 
Elthian jest offline