Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2010, 20:52   #96
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Wizyta w Kotle była bardzo owocna. Wszystkie zdobyte informacje przekazali w Ministerstwie, łącznie z przygarniętą przez nich Bane. Wiedźma, którą złapały dziewczyny niestety nie będzie mogła rozmawiać, przez jakiś czas. Zauważył, że Audrey jest nieco wstrząśnięta efektem swojego ostrzału. Podszedł do niej i cicho powiedział:
- Nie martw się. Zrobiłaś co trzeba… po prostu musisz przestać o tym myśleć… albo przywyknąć. Uwierz mi… wiem coś o tym.
W drodze powrotnej nikt nie przejawiał ochoty do rozmów. Jechali w milczeniu, zmęczeni i wyczerpani emocjami minionego dnia.

*****

Zaparkował auto w garażu i wjechał windą na górę, blokując ją by nikt niepowołany nie dostał się do jego mieszkania. Znaki na drzwiach i zamki były nienaruszone, spokojnie więc wszedł. „ Prysznic” – to była pierwsza myśl . Zimna woda, bo ciepłej jak zwykle nie było, spływała po jego muskularnym ciele, wyganiając zmęczenie i orzeźwiając umysł. Układał sobie w głowie wszystko, co dzisiaj odkryli. Jutro z samego rana miał odebrać w Ministerstwie raport na temat tego co do tej pory znaleźli a co mieli obrobić analitycy zatrudnieni w Regulacji.
Przygotował sobie jeszcze ciuchy na jutro i sprawdził magazynek w empepiątce, trzymanej pod łóżkiem. Magazynki w karabinach czy pistoletach zawsze ładował naprzemiennie srebrnymi i zwykłymi pociskami. Świat się tak pochrzanił, że nigdy nie było wiadomo co nawinie się po drugiej stronie lufy, a zmiana magazynków podczas wymiany ognia nie była najlepszą opcją.
W końcu runął na łóżko jak ścięty. Zmęczenie dało o sobie znać i zasnął jak kamień.
Obudził go dreszcz, otwarł oczy i spojrzał w sufit. Nie zdążył nawet mrugnąć powiekami, kiedy huk wyrywanych z zawiasów drzwi rozdarł ciszę poranka. Ciężkie kroki i zwierzęce ryki powiedziały mu wszystko. Rzucił się za łóżko i sięgnął po schowaną MP5 – kę. Wyczulone zmysły zwierzołaka na dole, zarejestrowały ruch i tylko dzięki swoim zdolnością zdołał uniknąć kul, które dziurawiły sufit półpiętra.
Strzały ustały, Egzekutor nasłuchiwał dźwięków z dołu, jego przeciwnik robił to samo. Mężczyzna wstrzymał nawet oddech - garou miały bardzo wyczulone zmysły. Wydawało mu się, że przeciwnik zbliżał się do schodów. Namacał ręką odłamek gipsu z postrzelanej podłogi. Sprężył mięśnie i wolę do skoku, rzucił odłamkiem w przeciwnym do siebie kierunku. Tak jak się spodziewał garou odwrócił się w tamtą stronę. W zasadzie nie miał pewności, że wróg tak zrobi. Rzucił się z półpiętra z drugiej strony, otwierając ogień w kierunku pleców kotołaka. Przestał dopiero wtedy, gdy usłyszał suchy trzask iglicy zamka. Szybko przeładował broń i podszedł do martwego truchła.
Kopnął czubkiem buta zwłoki, upewniając się, że nie żyje. Splunął na odmieńca i z pogardliwym grymasem na twarzy wycedził: Ka ora!!!

Obrzucił okiem pobojowisko, ubrał się zabrał spakowaną torbę z bronią i zjechał po rurze do garażu. Odpalił silnik i wezwał przez radio Ministerstwo:
- Egzekutor nr służbowy 4647 do Ministerstwa!!! Przyślijcie ekipę porządkową i technicznych do mojego mieszkania. Miała miejsce napaść na funkcjonariusza. Powtarzam napaść na funkcjonariusza. Jakieś wieści od Regulatorki Masters albo Butler?
- Nie póki co nie było żadnego zgłoszenia. Zespół wyślemy za chwilę, mamy pełne ręce roboty.
- Zrozumiałem, sprawdzę co u Masters i Butler.
Rzucił gruchę Cb-radia na siedzenie z boku i ruszył najkrótszą drogą jaką znał do domu Audrey. Jego zmysły szalały… gdzieś tam coś mówiło mu, że nie tylko dla niego był to niemiły poranek. Poruszenie i ryk syren przecznicę od mieszkania Audrey nie wróżył nic dobrego. Podjechał bliżej i spojrzał w kierunku jej okien… dym i płomienie… Wyskoczył z samochodu zabierając tylko kukri i pistolet. Ruszył w kierunku budynku.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 11-10-2010 o 13:55.
merill jest offline