Nicolas le Cosse
Słysząc słowa Bonehearta z twarzy le Cosse zniknął nagle jego uśmiech,który nie odstępował go przez te kilka dni. Miast niego pobladł, zrobił się wręcz siny, jego oczy zwęziły się do rozmiarów dziur na guziki w jego szkarłatnym płaszczu. Jego twarz, zawsze pełna błyskotliwości i- najczęściej- humoru, teraz przypominała św. Bernarda z Kindle na obrazie, gdy nadziano go 11 strzałami w płuca. Ale on oberwał w serce... -Vernise... Nie angażuj jej w to... Odwołaj swe słowa, Boneheart, natychmiast... - powiedział le Cosse, poczym zdjął kapelusz i rzucił go między siebie a Bonehearta... Cynazyjski "znak walki".
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |