Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2010, 22:50   #31
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Cóż, kraken nie cackał się z biedną Ryi, która w rezultacie wystawiła się na jego pełen gniew. Miotał nią po pokładzie w dość nie subtelny sposób, co skończyło się tym, że ciało orczycy wyło z bólu. Chyba coś się złamało. Tak, to był maszt, ale niewykluczone, że Koddo coś złamała. Wolała tego nie rozpatrywać, chociaż fakt ten na pewno wyjdzie w praniu. Na przykład gdy zacznie biec, to nagle poczuje przeszywający ból w nodze - to będzie oznaczać, że jest złamana. Myślenie bardzo proste, ale szybkie.

Tylko jak się wydostać spod masztu, który miał swoją wagę. Normalnie Ryi nie miałaby z nim problemów, ale zaliczyła wcześniej dość nieprzyjemną randkę z gigantycznym gadem morskim, który nie wiedział jak się obchodzić z orczymi samicami. (No chyba, że kraken to ona, ale Ryi wolała nie znać prawdy). Będzie trzeba coś wymyślić.

Najpierw doszła do siebie, chociaż otoczenie kręciło się zabójczo. Macki latały, ale widziała, że reszta jeszcze coś z nimi próbuje zrobić.

- Czarodziejko! Wojowniku! Może pomożecie? - krzyknęła w ich kierunku.

Chyba nie słyszeli. Wojownik gdzieś pobiegł, a czarodziejka też wyglądała na zajętą. No dobrze, wobec tego spróbuje wydostać się po swojemu. Najłatwiej byłoby zrzucić ten maszt z siebie, zamiast go podnosić. Nie, to raczej tak nie pójdzie. Lekko go uniosła, a potem wysunęła kawałek. Drewno upadło uderzając ją w brzuch i nerki. Jeśli tak dalej pójdzie, to przez tydzień nie zje obiadu.

Odrzuciła Demotywator kawałek dalej. Chwyciła maszt w obie dłonie, chociaż ślizgał się dość, lekko wygięła ciało, żeby sobie pomóc. Kiedy znajdował się na odpowiedniej wysokości, wyślizgnęła się (czy też wyskoczyła) po śliskim spod niego do przodu, chociaż i tak dostała przy tym w głowę, bo jednak ślizg nie nie był dostatecznie daleki.

Z reguły po takich walkach wstawała, strzepywała pyłek z ubrania i odeszła jakby nic się nie stało, ale teraz potworzak stłukł ją i zdenerwował. Chwyciła buławę i podpierając się nią, podeszła do czarodziejki. Stanęła za nią po czym rzekła;
- Bestia jeszcze dycha? Na razie ochraniam tyły, jak masz pomysł to spróbuję pomóc.
 
Terrapodian jest offline