Zszedłem z maty. Cóż zrobić - przegrana to przegrana. Nie było mi z tym jakoś szczególnie źle, choć czułem się trochę głupio ze względu na Daisuke. Kiedy przegrał chciałem pakować się i wyjeżdżać stąd od razu. Ten jednak ze wzrokiem pełnym determinacji złapał mnie za ramię i powiedział, że jeśli naprawdę jestem jego przyjacielem to stanę do walki. Zwłaszcza, że jego wyszło iż będę walczyć z jego nemezis. Teraz jednak gdy było już po wszystkim i szedłem do moich bliskich widziałem w ich spojrzeniu zawód. Lekki, ale nie na tyle bym go nie zauważył. -Zrobiłeś co mogłeś... - podsumował Daisuke kiedy już usiadłem obok niego i Natsumi. Zapadła z lekka niezręczna cisza i chyba jakoś nikomu nie śpieszyło się za bardzo by ją przerwać. Jeśli chodzi o Daisuke nie dziwiło mnie to za bardzo. Chłopak przyjechał pełen marzeń i zapału a został zmieciony z maty przez małoletnią dziewczynkę w pierwszej rundzie. Jego najlepszy kumpel, któremu nie zależało na turnieju wcale dotarł zaś do drugiej rundy - czyli okazał się być lepszym od niego. Musiało mu to wjechać strasznie na dumę, ale nie mógł zrobić nic by zmienić ten stan rzeczy. Z kolei Natsumi musiała być tak na mnie wkurzona, że wolała milczeć. Pewnie gdyby zmusiła się do jakiegoś komentarzu padłyby słowa których lepiej nie wypowiadać. Nigdy. Liczyła, że wygram. Naprawdę w to wierzyła i była tego pewna tak samo jak tego, że po dniu jest noc. Cieszę się naprawdę, że pokładała we mnie tyle nadziei. Niemniej jednak zawiodłem jej oczekiwania a ona tego typu sprawy bardzo przeżywa. Najlepiej więc było siedzieć cicho i pozwolić by każdy pogrążył się w swoim małym świecie do momentu kiedy nie opadną - przynajmniej te pierwsze - emocje. -Jedziemy do domu? - zapytałem nieśmiało. Nieważne co było trzeba przecież postanowić co dalej. -Chcę zostać i obejrzeć resztę walk. - odburknął Daisuke. Nie pozostało mi nic innego niż tylko mu przytaknąć. Nie chciałem jeszcze bardziej pogarszać sytuacji co wcale nie byłoby takim trudnym osiągnięciem. -Natsu... -Nie odzywaj się do mnie. - i tyle jeśli chodzi o próbę nawiązania kontaktu. Westchnąłem ciężko i zacząłem się tempo wpatrywać na matę. Za chwilę powinna rozpocząć się kolejna runda i chociaż to do mnie nie podobne z całego serca żałowałem, że nie będzie mi dane wziąć w niej udziału. |