Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2010, 19:16   #11
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Tura 003 - Direbl / Meredith

Wieczorem nie wydarzyło się nic co godne byłoby wzmianki. Gdy nawałnica przeszła ludzie byli już dostatecznie pijani, aby nie wracać do swoich wcześniejszych zajęć. W karczmie gdzieś tam rozmawiano o upadającym handlu, inni mówili o pojawiających się możliwościach zarobienia jakichś pieniędzy, wszystko jednak ginęło w oparach marnego ziela fajkowego i piwa. Na ogłoszenie nikt się nie stawił, ale może było po prostu jeszcze za wcześnie? Gnom położył się wcześnie licząc na to, że następnego dnia sprawy będą wyglądały znacznie lepiej.



Rankiem, kiedy bardzo wcześnie Direbl się obudził sprawy nie wyglądały jednak jakoś wyraźnie lepiej. W sali jadalnej karczmy spali jeszcze jacyś ludzie. Wyszedł więc na zewnątrz, aby odetchnąć świeżym powietrzem.

Ulice były puste i ciche. Tylko gdzieniegdzie pojawiały się jakieś na wpółdzikie zwierzęta. Nie mając specjalnie innego zajęcia, a jednocześnie nie chcąc bez celu siedzieć w karczmie chodził po mieście - może starając się lepiej je poznać, może po prostu zabijając czas do spotkania z Filipem. W końcu było już na tyle późno, choć jeszcze dużo za wcześnie, że mógł podążyć do dzielnicy uniwersyteckiej i dowiedzieć się czegoś o mapie, którą pozostawił wcześniejszego dnia. Musiał długo kołatać zanim zaspany kartograf pojawił się w drzwiach i mamrocząc coś o siedzeniu do późna wpuścił do środka. Przygotował kopię mapy i na niej wyjaśnił najważniejsze fakty.




- Początkowo sądziłem, że mapa przedstawia znacznie dalszą okolicę - ujście rzeki Moneerk, to kilkanaście dni drogi stąd na północny wschód. Na co wskazywałaby końcówka nazwy. Później jednak zauważyłem, że kartograf, który sporządzał tą mapę popełnił kilka błędów, które są zbyt trywialne, aby popełnił je ktoś zawodowo zajmujący się kreśleniem map. Sama mapa jest jednak bardzo dobrze wykonana, widać to szczególnie... - ziewnął przeciągle - jednak do rzeczy. Założyłem, że kartograf celowo chciał ukryć miejsce jakie przedstawia mapa. Ciężko byłoby znaleźć miejsce bez jakiegokolwiek odniesienia, ale tutaj bogowie okazali się łaskawi. Ta formacja skalna stojąca tuż na nadbrzeżu jest bardzo charakterystyczna i jestem przekonany, że mapa przedstawia najbliższą okolicę Cruar's Cove. To jest skała zwana Patrzącym w Gwiazdy. Zaznaczone na twojej mapie miejsce to prawdopodobnie Czerwona Wieża, od wielu lat zapomniane ruiny... Jeżeli cokolwiek jeszcze pozostało w gęstym lesie jakim była otoczona. Nie jest to specjalnie daleko dwa, może trzy dni drogi, nie licząc oczywiście przedzierania się przez bagienny las. Oznaczyłem na kopii mapy obecne punkty lokalizacyjne - Cruar's Cove, układ traktów, Tawernę Lubeka, starą osadę rybacką... Mam nadzieję, że się przyda. Piętnaście sztuk złota się należy.


*****


Meredith liczyła na nudny wieczór. Nic jednak takiego nie nastąpiło. Każdy wchodzący do karczmy powodował, że do jej nosa docierała kolejna porcja rybiego zapachu, a jej serce zaczynało bić gwałtowniej. Uspakajało się dokładnie wtedy, kiedy pojawiała się kolejna osoba we wnętrzu, albo ktoś zaczynał się jej natarczywiej przyglądać...

Jednak nerwowy wieczór zakończył się tylko kilkoma próbami podrywu i wierszoklectwem (bo przecież nie można tego było nazwać rymami, nie mówiąc już o użyciu słowa "pieśń") jakiegoś lokalnego minstrela, który bardzo mocno rozminął się z powołaniem. Na szczęście jego fałsze zostały szybko zakończone przez mniej cierpliwych gości.

W końcu; kiedy wszyscy już wychodzili, albo zostali wyrzucani przed zamknięciem karczmy, ona również wyszła, opowiadając ciekawskiemu karczmarzowi jakąś ckliwą historyjkę o kobiecie czekającej na swego ukochanego marynarza. Co doskonale tłumaczyło co samotna kobieta robi w takiej karczmie o takiej porze...

Szybko zaczęła wracać do domu... Domu? Pokoju w kolejnej karczmie w jakiejś zapyziałej dziurze... Pieniądze. Pieniądze stanowiły problem. Może jeszcze nie teraz może za dzień, dwa tydzień... Zależy jak mocno będzie oszczędzać. Mieszkanie i wikt miała opłacony przez baronową. Jednak; potrzebowała pieniędzy. Oczywiście mogła pożyczyć od ciotki, ale zanim jej list z prośbą dotrze do adresatki, a następnie umyślny przywiezie pieniądze... To mogło trwać tydzień, może nawet dwa. Musiała mieć pieniądze, aby przez ten czas przetrwać, nie mówiąc już o tym, że musiała znajdować się cały czas w tym samym miejscu, aby móc odebrać pieniądze od posłańca. Nie, to nie wchodziło w rachubę. Nie teraz...

*****

Rozdygotana, zmarznięta na nocnym powietrzu, a może tylko wyczerpana nerwowo dotarła do karczmy, w której mieszkała. Główne drzwi były już zamknięte, jednak zauważyła wychodzących bocznym wejściem i po chwili była w środku.

- Panienko! - karczmarka zatrzymała ją na schodach - list do panienki.


- Hm, tak? Dziękuję. - wydusiła z siebie patrząc na kopertę kilkakrotnie przewiązaną wstążką i zapieczętowaną.

Zanim ją jednak otwarła wbiegła na schody, później do swojego pokoju... Zamknęła się na klucz i z bijącym sercem otworzyła list:

Cytat:
Szanowna Pani! Moja pasierbica poinformowała mnie, że jest pani doskonałą aktorką. Chciałabym więc zaproponować pani dość nietypową rolę. Nie sądzę, abym mogła wyjawić szczegóły listownie. Najlepiej byłoby, aby do tej roli miała pani partnera lub w ostateczności partnerkę; podkreślam, że nie muszą mieć żadnego wykształcenia, ani wiedzy teatralnej. Wynagrodzenie mniemam, że będzie dla pani atrakcyjnym. Proponuję omówić szczegóły jutro na kolacji u mnie w domu. Załączam zaproszenie dla dwu osób.
Pisma dopełniało zaproszenie z podanym adresem i zamaszysty podpis baronowej. List napisany był równym, wykaligrafowanym pismem zupełnie nie przystającym do osoby starszej i zniedołężniałej...

Tylko w jednym miejscu dokonano poprawki - słowo "Wymag" zostało wykreślone i od nowej linii rozpoczęto "Najlepiej byłoby". Meredith była zmęczona, było zresztą późno w nocy i szybko usnęła nie zdążywszy się nawet zagłębić w poezji, która tak ją uspokajała. Obudziła się, kiedy słońce było już wysoko, może nawet koło południa.
 
Aschaar jest offline