Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2010, 10:28   #48
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Raj dla ubogich. To skojarzenie narzucało jej się za każdym razem kiedy pojawiała się w części wypoczynkowej poziomu B. Mimo tego, to właśnie tutaj można było trochę oderwać się od codziennej nudy i szarości. Ułuda normalnego życia, po to żeby jakoś przetrwać tych kilka lat.
Zazwyczaj kierowała swoje kroki na basen lub do kina, ale teraz, wysiadając z windy miała tylko jeden cel. Na Ymirze coś było nie w porządku i musiała dowiedzieć się co.
Na poziomie B podenerwowanie ludzi również dawało się odczuć. Wszędzie kręcący się, uzbrojeni ochroniarze nie wpływali na rozluźnienie atmosfery. Sale kinowe świeciły pustkami, a na tłocznych zazwyczaj o tej porze korytarzach kręcili się tylko pojedynczy ludzie. Liczne aresztowania i dziwne wypadki w ostatnich dnia skutecznie odstraszały mieszkańców.
Wróciła myślami do śladów, które znalazła na kracie wentylacyjnej. Co mogło je zostawić?
Musiała o tym koniecznie z kimś porozmawiać. A Mona możliwe, że mogła jej udzielić kilku informacji.
Próbowała ją najpierw wywołać na WKPie, ale bezskutecznie. Nie zastała jej również w kwaterze, a nie miała ochoty przeszukiwać po kolei wszystkie możliwe miejsca jej pobytu. Udała się więc bezpośrednio do kantyny, w której zazwyczaj się spotykali, mając nadzieję, że natknie się na nią przypadkiem. Mony co prawda nie odnalazła, ale zauważyła Schwarza, jej dobrego kumpla.
- Poziom C pozdrawia poziom B – powiedziała z uśmiechem kiedy podszedł w jej stronę.
- I wice wersja Sanders – odpalił dowcipnie Schwarz – Co cię do nas sprowadza?
- Szukam Mony. Gdzie zgubiłeś swoją uroczą partnerkę? – spytała
- Mona wyłapała dziś promocję i ma dyżur w zamkniętym sektorze – odpowiedział – Masz do niej coś pilnego?
To dlatego nie zgłaszała się na WKPie – pomyślała Nicole
- W zasadzie chciałam z nią tylko pogadać. Hmmm... Słuchaj Schwarz, jak już ją zobaczysz, przekaż, że chciałabym się z nią spotkać jutro na „wymiance”, może być tutaj. Zrobisz to dla mnie?
- Wszystko dla pięknych pań – mrugnął do niej okiem – Napijesz się z nami? – powiedział wskazując na kilka osób przy barze.

Nicole nie odmówiła, ale w miarę szybko wypiła drinka i opuściła towarzystwo. Miała na dzisiaj dość, a drink tylko wzmagał senność.
Po powrocie do kwatery wzięła najcieplejszy prysznic jaki mogła wycisnąć z rur, a potem padła do łóżka. Na samą myśl o podobnym jak dziś dyżurze jutro robiło jej się niedobrze.
Sen nadszedł szybko.

***

Obudziło ją wycie syreny. W pokoju świeciło się jedynie czerwone awaryjne światło. A z głośnika dobywał powtarzający się komunikat

UWAGA! NASTĄPIŁO ODSZCZELNIENIE GRODZI ZEWNĘTRZNEJ! CAŁY PERSONEL PROSZĘ ZAŁOŻYĆ MASKI I UDAĆ SIĘ DO HALI B-014 i B-016. POWTARZAM! UWAGA! NASTĄPIŁO ODSZCZELNIENIE GRODZI ZEWNĘTRZNEJ! CAŁY PERSONEL PROSZĘ ZAŁOŻYĆ MASKI I UDAĆ SIĘ DO HALI B-014 i B-016.
TO NIE SĄ ĆWICZENIA.


Cholera. Jeszcze i to! Nicole jak wyćwiczony żołnierz wyskoczyła z łóżka. Tyle razy przerabiali podobną sytuację na ćwiczeniach, że teraz schematycznie zaczęła powtarzać wyuczone czynności. Podeszła do schowka ratowniczego i otworzyła go.
Założyła bieliznę termoizolacyjną wraz z kominiarką, następnie kombinezon, który szczelnie pozapinała. Następnie wzięła mały plecak i schowała do niego apteczkę, latarkę oraz zmagazynowaną tam żywność i napoje, WKP. Przytroczyła również do paska pistolet w kaburze.
Potem sięgnęła po maskę tlenową i założyła na nią jedną z butli. Resztę również zapakowała do plecaka. Czynności wykonywała szybko i z wprawą.
Gotowe. Nareszcie mogła opuścić kwaterę. Szybko wpisała kod otwierający gródź, ale ta nie zareagowała.
- Co jest do cholery? – powiedziała głośno do siebie, a lekkie uczucie paniki wdarło jej się do serca
Spróbowała jeszcze raz, a potem jeszcze jeden i jeszcze jeden. Nie było żadnej reakcji. Drzwi pozostały zamknięte.
To już naprawdę nie było śmieszne. Nicole próbowała połączyć się przez WKP najpierw z centralą ochrony, a potem z kimkolwiek. Bez efektu.
Centrala łączności – pomyślała pędem rzucając się do monitorów. Obraz śnieżył. Jakby coś lub ktoś odcięło łączność.
Co robić??? – serce biło jak oszalałe – Ewakuują się beze mnie – myślała. Zdawała sobie sprawę, że rozszczelnienie grodzi było jednoznaczne z wyrokiem, jeśli nie udałoby jej się uciec razem z innymi.
Walnęła z całej siły pięścią w monitor. Zabolało… Bezsilność. To właśnie teraz czuła.
Może spowodować w mechanizmie krótkie spięcie? Ale jak? Nie znała się na elektronice na tyle, żeby ryzykować. Poza tym czym? Nie miała narzędzi…
Ktoś na pewno przyjdzie ich uwolnić. No przecież nie zostawią własnych ludzi na pastwę losu???
Zaczęła stukać w drzwi i krzyczeć o pomoc.
- Hej! Jest tam kto? Drzwi zablokowane potrzebuję pomocy!!!
W tym momencie alarm przestał brzęczeć, a na korytarzu usłyszała głosy. Krzyczała teraz z całych sił.
I wtedy jej drzwi otworzyły się, a w otworze dostrzegła twarz swojego sąsiada Petera Jakowlewa.
Poczuła ulgę, a nogi zrobiły jej się nagle jak z waty. Ale Jakowlew nie czekał. Krzyknął tylko głośno
- Ej wy tam! Pomóżcie mi! Trzeba uwolnić resztę!
I już ruszył w stronę kolejnych drzwi.
Nicole nie trzeba było powtarzać dwa razy. Spięła się, założyła plecak, szybko opuściła kwaterę i dołączyła do Jakowlewa, pomagając w ewakuacji uwięzionych. Kątem oka zdołała jeszcze zobaczyć jak kilku ludzi wyciąga z szybu wentylacyjnego Chucka.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline