Nikki oparł się o zlew i pociągnął piwa. Popatrzył na zegarek. - Wiecie co, ja się zbieram. Teraz muszę jeszcze skoczyć po torbę na lotnisko, bo w skrytce zostawiłem, żeby na pogrzeb nie taszczyć. Zmienię łachy, wezmę prysznic.
Dopił piwo, zgniótł puszkę i wrzucił do kosza. - Spotkamy się pod klubem, o 19:30 może być? |