Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2010, 20:53   #46
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Jakiekolwiek nie przyświecały im cele wybiegli wszyscy przed budynek, w którym znajdowały się ich kwatery. Tuż przed nimi przebiegła grupka ciężkozbrojnych krasnoludów, przypominających nieco jednego, który skorzystał z zaklęcia tworzącego kilka identycznych jego iluzji. Każdy odziany w taką samą zbroję z podobnymi symbolami. Jedynie różnorodność ich broni, była dowode iż to nie Lustrzane Odbicie. Wojacy biegli w stronę toczącej się bitwy, gdzie i skierował się nieokrzesany Hordyanki. Kolejna eksplozja zatrzęsła ziemią. Kilku uciekających w panice przechodniów przewróciło się na ziemię.

Nieco obłąkany krasnolud z manią mordowania biegł za grupą ciężkozbrojnych, nie zważając na swoich kamratów, którzy pozostali nieco z tyłu. Wojownik wybiegł za jeden z niewielkich budynków, gdzie dostrzegł istne pole bitwy. Drewniane elementy, zawalonej wieży strażniczej płonęły, unosząc w powietrze słup czarnego dymu. Wokół rozbrzmiewały lamenty i jęki rannych i umierających. Hordyanki dostrzegł w dali jak oddział krasnoludów za którym podążał rozpędzony uderza w trzy czarty o paskudnym wyglądzie przypominającym wielkie, żywe galarety.

Nie były to jednak jedyne diabły jakie widział brodacz. Wszędzie roiło się tu od kytonów, posługujących się śmiercionośnymi łańcuchami, były nawet piekielne koty, które skakały po dachach mniejszych budynków, wybierając sobie kolejne ofiary. Obrońcy starali się jak mogli. Krasnoludy, którzy pojawiali się z każdej strony obozu atakowały wręcz, nie szczędząc sił i tchu. Elfy zaś, korzystały z strzał i magii, powszechnej u tej rasy. Dla szalonego krasnoluda była to idealna scena, którą mógł sobie wymarzyć.

Pozostali, którzy ledwie co wybiegli z budynku z kwaterami, rozejrzeli się wokół. Oni nie byli tak narwani i lekkomyślni. Być może ich skromniejsza o jednego osobnika grupka miała jakiś plan działania w takich momentach. Jedni chcieli pomóc inni obawiali się konsekwencji. Jedno było pewne, teraz nie mieli wyboru. W jednej z uliczek rozbrzmiało rżenie konia, niesione jakąś mroczną siłą. Tętent jego kopyt był głośniejszy, groźniejszy. Prychanie zwierza sprawiało iż nieobytych w boju przechodziły ciarki po plecach. Sierść jego czarna jak smoła, lśniła delikatnie. Grzywa zaś oraz ogon były zastąpione przez żywy ogień, który buchał również z jego nozdrzy.

Dosiadał go mroczny rycerz. Kyton, który po za śmiercionośnymi łańcuchami miał do dyspozycji jeszcze długą włócznię, której żeliwny grot był przyozdobiony czerwonymi jak krew runami. Broń pulsowała zaklętą w nią mocą. Kyton na piekielnym wierzchowcu zdawał się lubować strachem uciekających przed nim, bezbronnych osób. Jeden z młodych elfów, przewróćił się kilka metrów przed czartem. Kyton widząc to kopnął swego wierzchowca a ten bez żadnych oporów ruszył, tratując na śmierć nieszczęśnika.
 
Nefarius jest offline