Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2010, 21:07   #46
Fiannr
 
Fiannr's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiannr nie jest za bardzo znanyFiannr nie jest za bardzo znany

Pokój, który ukazał się oczom chłopca po otworzeniu drzwi, na pierwsze spojrzenie był identyczny jak ten z którego wybiegł chwilę temu. Podobieństwo było na tyle uderzające, że zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem nie zagląda teraz do swojego własnego pokoju. Skonfundowany zacisnął ustka, które wydawały się teraz tylko drobną kreseczką na jego twarzy. Wysunął łepek spomiędzy framugi i zerknął ponownie na numer zawieszony w centralnym punkcie drzwi.

No zdecydowanie inny niż ten który był na jego pokoju gościnnym. Co oznaczało… że to jednak nie był jego pokój? Zbaraniał.
To jak t w końcu jest?!
Ponownie wsunął kudłaty łeb do wnętrza, wciąż nie przestępując progu. Oczy rozpoczęły manewry ratownicze dla umysłu, który zaczął wątpić w prawdziwość tego wszystkiego co odbiera. Na całe szczęście udało mu się znaleźć jakiś wyróżniający szczegół. Tuż naprzeciw jego bosej stopy, leżał lśniący się srebrnawo i fantazyjnie powyginany widelec.
Ha! Tego tu nie było!
Ale… im dłużej obserwował pomieszczenie, tym więcej odnajdywał zadziwiających niedopasowań do pierwowzoru, jaki znał. Jego oczy podążały zygzakowatym szlakiem znaczonym przez wszelkiego rodzaju sztućce, talerze, resztki jadła, tace, kielichy, kubki, szklanice, wazy, sosjerki… Sam rozpoznawał zastosowanie tylko niektórych przedmiotów, nie mówiąc już nawet o ich nazwach. Na końcu przedziwnego szlaku znajdowała się królowa całego tego burdelu.
Ależ bałagan! – dotarło do niego. I nikt tutaj nie sprząta? Toć to karygodne żyć w takim chlewie!
I nawet gdy przyjrzał się dokładniej istocie, pochłaniającej w mgnieniu oka olbrzymie ilości pożywienia, znalazł sporo podobieństw do maciory.

Maciory?
Dojnej maciory.
Grubej, dojnej maciory.
Naprawdę tłustej…


Stopniowanie jej tuszy w myślach, przerwało mu spotkanie ich spojrzeń. Ona oczywiście ani na chwilę nie przestała wpieprzać – tak przynajmniej mu się wydawało, bo szybko odwrócił wzrok. Pomimo hipnotyzującego błękitu oczu, dziewczyna w całej okrasie była dość odrażająca. Jedzenie niemal wbijane dłońmi do ust, nie mogło całe trafić do miejsca przeznaczenia. Wszystko czego nie zdążyła przeżuć i połknąć (może i nawet połykała bez gryzienia?) lądowało za dekoltem bluzki, na jej ramionach (bo trzeba zaznaczyć, że nakładała sobie kolejne porcje z nieustającą energią), na dywanie – który to mógł spokojnie robić za duży talerz, a to z racji mnogości potraw jakie na nim wylądowały. W obecnym stanie najłatwiej było ją porównać do chomika, który jak w transie napełniał swoje poliki aż do objętości, która groziła rozsadzeniem jamy ustnej.
Obraz ten był tak bardzo groteskowy, że aż nierzeczywisty. Pomimo nierealności całej sytuacji, ogląd sprawy przyprawił Fillintena o odruch wymiotny. Scena także w jakiś sposób wywoływała u chłopca strach na tyle mocny, że zdecydował się niezwłocznie opuścić pomieszczenie.

Kiedy dalej błądził po korytarzach w poszukiwaniu drzwi za którymi zamknięta być mogła Margareth, coś nie dawało mu spokoju. Czyżby łza w oku wszystkożernej, chabrookiej dziewczyny aby na pewno była tylko złudzeniem?
Na pewno…

 
__________________
Hello there
I’d kill for some company
I’d trade my soul for a whisper
I’d die for a touch

Ostatnio edytowane przez Fiannr : 13-10-2010 o 21:14.
Fiannr jest offline