Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2010, 23:41   #99
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Na początku był pewien, że atak zorganizowali jacyś zbulwersowani mieszkańcy rewiru, którym wydał się naprawdę groźny. W rzeczywistości, było podobnie, lecz całkiem inaczej. Jak dowiedział się od przybyłych na miejsce funkcjonariuszy z GSR’u, ataków było więcej i wszystko się całkowicie popierdoliło. W dodatku był natychmiast wzywany do ministerstwa, i nawet nie miał czasu zabrać samochodu do szklarza. Ale obowiązki Łowcy wzywały.

Wsiadł do samochodu, gdzie kierowcą był jeden żołnierz GSR’u. Sami jechali całkiem ładnym GMC.
Funkcjonariusz gnał jak opętany, na sygnale. Wydawał się być dobrym kierowcą, ale jeździł nerwowo. Gdyby nie blokada na pasy, egzekutor bez kozery przypierdolił by kilka razy głową o deskę rozdzielczą. W końcu samochód dojechał na miejsce, pod gmach Ministerstwa Regulacji.
Xarad wyszedł z niego, od razu zakładając na siebie cały rynsztunek. Wokoło biegali spanikowani Łowcy, a na parkingu krążyły służbowe samochody. Kilku cywilów i pracowników MR’u, miało wyraźne ślady walk itp. Szkoda że Firebridge nie uważał na pierwszej pomocy, zresztą miał stawić się bezpośrednio u pani Kopacz. Tak też zrobił.

Kopaczka nie zaszczyciła go nawet dłuższym spojrzeniem. Prawie bezpośrednio krzyknęła do niego:
- Xaraf! Tetley Street 123. Jazda. Zabierz się z GSR-em. A potem wracajcie tutaj.
Łowca w specyficzny dla siebie sposób, i z lekką drwiną zasalutował, jak żołnierz. Obowiązkowe było przy tym tupnięcie i proste:
- Aye, aye sir!
Kilka chwil później siedział już znowu w samochodzie funkcjonariusza GSR.
- Gnaj na Tetley Street 123. Tylko omiń główne drogi prowadzące do MR’u, bo są zakorkowane.
GSR usłuchał. Gnał jak diabeł, jadąc pomiędzy specyficznymi angielskimi kamieniczkami i sklepami. Po niecałych dwudziestu minutach byli na miejscu.
GSR, który jak się dowiedział podczas jazdy, nazywał się Mike i gadał jak opętany, niczym Emma. A mimo wszystko prowadził jak szatan. Na miejscu wyskoczył jak oparzony z samochodu, trzymając w rękach MP7. O wiele wolniej wkulał się Xaraf, widząc że przyjechali na darmo. Na schodach do bloku siedziała jakaś kobieta, kopcąca papierosa. Obok leżał poorany kulami dzik. Zapewne loup.
- Nie spieszyliście się, panowie, kurwa – mówi dziewczyna i pstryka petem w martwe zwirze – Lupuś.
- Tylko jeden? Jaja se robisz? I tylko po to tu tak gnaliśmy? Nic więcej? Przyznaj się, w mieszkaniu leży jeszcze z dziesięć trupów, tak? – powiedział Xaraf z lekką ironią i sarkazmem w głosie. Czuł mocami Łowcy, że dziewczyna stanowiła by dla niego spore wyzwanie w konfrontacji, ale była też nie tylko niebezpieczna, ale też i zjawiskowo piękna. Na drwinę Łowcy, spojrzała na niego dziko i świdrująco. Ona też musiała czuć, że Xaraf nie jest byle pierwszym leszczem z MR’u. Zbadała go spokojnie wzrokiem.
- Yvonne Cook – rzuca w powietrze. – Egzekutorka.
- Xaraf Firebridge – łowca nie pozostał dłużny – Egzekutor.
Dziewczyna popatrzyła znowu badawczo na Xarafa, lecz nic mówiła. W końcu podniosła się ze schodów, chowając przy okazji pistolet do kabury. I to nie byle jaki, bo legendarny Jericho 941. Jak lubił go nazywać Firebridge, "damska wersja Desert Eagla".
- Co jest, panowie. Kopaczka się stęskniła. Wieźcie mnie do niej.
- Oczywiści, karoca czeka – znowu zwrócił się drwiąco do dziewczyny wskazując GMC. Na chwile spotkały się ich spojrzenia. Jedno chłodne i opanowane jak lód, drugie szybkie i gorące, jak ogień.
Na twarzach egzekutorów wypełzł niewielki uśmiech, lecz szybko został stłamszony egzekutorskim zwyczajem. Lecz jakaś jego namiastka zawisła w powietrzu.
Dziewczyna wsiadła na tylne siedzenie, nie odzywając się więcej. Ruszyli z kopyta do gmachu. Mike widać było, kochał prowadzić. A GMC ze wzmocnionym silnikiem, dawał mu duże pole do popisu. Kiedy w ciasnej uliczce zaczęli dochodzić do 160 km/h, zrobiło się nieswojo, ale Xaraf był o siebie spokojny.
W końcu dojechali cało do siedziby MR’u. Pierwsza wysiadła egzekutorka i ruszyła w stronę drzwi. Za nią wyskoczył Xaraf, uprzednio dziękując kierowcy. Mike tylko skinął głową i uścisnął dłoń łowcy okutaną w rękawice taktyczne.
Xaraf dogonił Yvonne na schodach. Próbował zagadnąć do dziewczyny, lecz ta nic nie mówiąc szła twardo do Kopaczki. On szedł razem z nią.
Wpadli prawie równocześnie do biura szefowej. Dziewczyna szybko pokazała swoją naturę egzekutorski w rozmowie z Kopacz. W pomieszczeniu było o wiele więcej ludzi. Zauważył Bramę z ogniem w oczach i cholernie wielkim gniewem. Xaraf wyczuwał bardzo dokładnie jego aurę i jaki jest niebezpieczny. W tej chwili, nigdy wcześniej, nigdy potem. Potem też zauważył Emmę. Było wystraszona, zdezorientowana ale żywa i w całości. Widocznie zamachy się nie udały. Postanowił stanąć koło nich, ale zresztą już dawno zwrócił na siebie uwagę innych. Był obwieszony stalowo-srebrną bronią jak choinka. Ale żył i był w całości.
Szepnął dziewczynie do ucha tylko „grupa rzeźnia, znajdź mnie”.
Potem ruszył już do swoich, którzy czekali na wytyczne Kopaczki.
Podszedł do nich. Widząc ich twarze, zdobył się tylko na „Cześć”. Korciło żeby zapytać ich „Jak wam poszło?”, ale oszczędził im tego. Nie miał na celu wzniecanie pożaru, który z pewnością wzniecił by William.

Na odprawie nie dowiedział się prawie niczego nowego. Za zamachami stał jakiś Front Ponownie Narodzonych. Terroryści. I tylko to.
Kazano im wracać do śledztwa i to zrobili. Wrócili do swojego niewielkiego biura, gdzie Emma dość szybko powiedziała co kto robi. Konkrety – to lubił.
On i Brama mieli pochodzić po mieście i zbierać informacje. Nosz, kurwa, świetne zadanie. I na pewno wszyscy będą gadać, jak na jęci. O ile oni, dwaj miliczkowie, wezmą się na rozmowę z truposzami. Chyba że w grę wchodzi zastraszanie…
Ale nie miał ochoty się kłócić, nie miał ochoty rozmawiać.
Zerknął tylko pytająco na Williama.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline