Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2010, 09:14   #122
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Popołudnie, noc i kolejny ranek mineły wszystkim na opiece nad rannymi oraz przygotowania do drogi. Przyczepione do końskich uprzęży, podtrzymywane z drugiej strony przez najemników włóki miały zapewnić rannym względnie wygodną podróż przez las i trakt. Nawet jednak rozkazy Raydgasta nie mogły wyprostować drogi i usunąć kamieni, toteż obolałe ciała mężczyzn wyraźnie odczuwały każdy korzeń i wykrot.

Powolna podróż do Sielskiego Sioła zajęła oddziałowi sześć dni, podczas których wszyscy doszli już w miarę do siebie, choć nadal byli mocno osłabieni, a świeżo zrośnięte kości bolały przy każdym większym wysiłku. Niemniej jednak wygodne posiłki i ciepłe łóżka w gospodzie "Suchy Port" znacznie przyczyniły się do polepszenia ich samopoczucia, zwłaszcza że przez całą drogę do miasta padało.

Właścicielem "Suchego Portu" był postawny mężczyzna, który lata temu zrezygnował z żeglugi po Srebrnym Jeziorze i przeprowadził się aż do Sioła. Mimo to nigdy nie zatracił miłości do wody, toteż wnętrze Portu urządzone było w iście marinistycznym stylu, a połowę serwowanych dań stanowiły ryby... co nie przysparzało mu popularności wśród podróżników, którzy woleli solidną dziczyznę. Karczma była jednak czysta i niedroga, nie było więc na co narzekać.

Rozlokowawszy swój oddział w mieście i wydawszy rozkazy Raydgast udał się w zapowiedzianą podróż do Twierdzy Złamanego Topora. Co prawda najemnicy sarkali nieco, że kręcą się w kółko i tracą czas, ale nikt tego paladynowi w oczy nie powiedział. Iulus usłyszał tylko ich rozmowę, że z wieży do Twierdzy taka sama droga jak do Sioła była i paladyn to może i mężny chłop, ale wyczucia kierunku nie ma za grosz. Ponieważ jednak kapłan mapy nie posiadał, musiał zawierzyć raydgastowej znajomości (lub nieznajomości) Królestwa. Toteż paladyn wyruszył, obiecując wrócić w przeciągu dekadnia, a kapłan został na straży oddziału i marudnych rekonwalescentów, których w łóżku utrzymać było nie sposób, na podróż zaś byli jeszcze zbyt słabi. Najemnicy zaś przepuszczali pieniądze zdobyte na ich martwych kamratach, ktorych odarli niemal ze wszystkiego. A że jeden ze zmarłych był w posiadaniu magicznego sztyletu to mieli co przepuszczać.
 
Sayane jest offline